piątek, 31 grudnia 2010

31 grudnia 2010
Jak mi szybko ten rok zleciał...Strasznie szybko,aż za szybko.Nie zdążyłam przez te 12 krótkich miesięcy sobie wszystkiego poukładać.Jaki był ten rok?Nie był zły,ale nie był też jakiś super.
Może ten nowy przyniesie ze sobą dużo pozytywnych momentów?Może się pozmienia na lepsze?Może będzie łatwiej? Oby!

Tak więc życzę wszystkiego najlepszego,zdrówka,zdrówka i jeszcze raz zdrówka!wielu przyjemnych chwil,lawiny miłości,i spełnienia marzeń!

Do napisania za rok ;)
Pauliśka. (12:22)

wtorek, 28 grudnia 2010

28 grudnia 2010
Takie zamieszanie,przygotowania,sprzątanie,gotowanie,zakupy...a te dni zleciały tak szybko.
Przytyłam po tych świętach chyba z 10 kg.Wszędzie tylko jedzenie,dużo jedzenia i jeszcze więcej jedzenia.No ale jak można przejść obojętnie obok krokietów,pierogów z kapustką albo pysznego ciacha?No nie da się! serio,tak sie objadłam,że szok.Szczególnie jak w pierwszy dzień świąt byliśmy u prababci.Zjechało się dużo ludzi z rodzinki,w tym cioteczka,która była ze mną w szpitalu.Oczywiście nie obyło się bez "Paulinko no jedz,Ty nic nie jesz'.Taaak-choćbym nie wiem ile jadła to dla cioci nigdy nic nie jem ;)
Jednak tak szczerze mówiąc-nie cieszyły mnie te święta.To już drugie Boże Narodzenie bez ukochanej babci.Tak bardzo chciałabym się do niej przytulić.Z resztą nie tylko do niej...Dużo myślałam o Aniołkach,jak zawsze z resztą.

Znowu wkręciłam się w origami modułowe.Bo przecież trzeba czytać "Pana Tadeusza" i uczyć się na historię,więc robi się wszystko byle nie to co trzeba.;] Cóż-mam prawo do odrobiny lenistwa i przyjemności.A znając życie to uczyć będę się w niedziele.I dobrze-Lenistwo górą!

W dalszym ciągu jestem na antybiotykach.Całe szczęście,że Pani Doktor dała mi tabletki rozpuszczalne w wodzie,bo byłoby kiepsko.Chyba nigdy nie nauczę się połykać tabletek.Wszystkie muszę rozgniatać a one są takie gorzkie i bleeee.Za to mam dobry syropek przeciwgrzybiczy.Muszę się przyzwyczaić do tego,że często może robić mi się mały grzyb w gardle.Przez to że mam tam bardzo sucho.
Po 15 stycznia jadę do kliniki pisać jakiś wniosek do NFZ,o prośbę pozostania w Szpitalu Dziecięcym.Chyba już wcale nie wierzę w to że się zgodzą.Pewnie wyląduję w DCO na Hirszfelda.
Szkoda.Ale nic na to nie poradzimy.
Pauliśka. (20:15)

czwartek, 23 grudnia 2010

23 grudnia 2010
★~~★~~★~~★~~★~~★


Niech te święta Bożego Narodzenia
przyniosą Wam wiele radości,
Niech uśmiech zagości w domach,
Niech ogarnie nas ciepło wigilijnej świecy,
a jej blask zamieni się w żywe iskierki w oczach,
Niech samotność odejdzie w niepamięć,
Niech zima otula nas białym puchem,
jak ciepły koc przy kominku,
Niech bieluteńkie gwiazdeczki
skrzypią wesoło pod naszymi butami
na wieczornym spacerze.
Niech dobry Bóg namaluje
szczęście na naszych twarzach,
Niech miłość dotyka nas delikatnie,
lecz bez ustanku,
Niech marzenia płyną wysoko w górę
i spełniają się...

★~~★~~★~~★~~★~~★
Pauliśka. (22:20)

środa, 22 grudnia 2010

22 grudnia 2010
Zawitałam do Dolnośląskiego Centrum Onkologii,bo dziś przypadła wizyta u laryngologa,i...cud! Pierwszy raz jestem zadowolona po wizycie u laryngologa!zawsze po wyjściu z gabinetu takiego specjalisty,tusz spływał mi z rzęs wraz ze łzami.Tym razem na prawdę jestem strasznie zadowolona-pani doktor-wspaniała!Spokojna,opanowana,przesympatyczna,a co najważniejsze-zna się na rzeczy.
Dowiedziałam się tylu rzeczy na temat stanu gardła po radioterapii,o których nigdy nie słyszałam.
-muszę zainwestować w nawilżacz powietrza,inhalator.Bardzo mi to pomoże,Będzie mi się lepiej oddychać.
-Istnieją takie 'cudeńka a'la sztuczna ślina ' pani dr podała mi nawet nazwy:MUCINOX,GLOSAL,SALIVAREX.Są to podobno takie malutkie spraye,które bardzo pomagają przy takiej suchości w buzi jaką ja mam.
-Nozoil-areozol do nawilżania błony śluzowej.
-Na suchość w buzi dobre są też oliwy-winogronowa,z oliwek itp.Wiem,to nie jest najsmaczniejsze,aczkolwiek podobno pacjentom to bardzo pomaga.
-Siemię lniane (piłam wcześniej),też jest zalecane.
-Gdy będę miała obrzęk na twarzy lub szyi to mam robić sobie okład z,UWAGA-z kapusty!;)
Nawet nie wiedziałam że takie okłady są tak dobre na opuchnięcia.
Trzeba będzie więc popytać o te specyfiki w aptekach.Z tego co wyczytałam to te preparaty mają bardze dobre opinie,szczególnie ta sztuczna ślina.
Ponad to,na moje bakterie w gardełku mam na 14 dni antybiotyk i syrop przeciwgrzybiczy.
Następna kontrola u Pani doktor za trzy miesiące,i z wielką chęcią na nią pojadę.

Będąc we Wrocławiu poszłyśmy z mamą przy okazji do kliniki przy ul. Bujwida,żeby zrobić te badania zlecone przez neurologa.A tam akurat odbywała się szpitalna wigilia.Namówione przez panią psycholog,zostałyśmy chwilkę.Pani prof.Chybicka grała na gitarze kolędy,a my śpiewaliśmy.Później dzieliliśmy się opłatkiem,miałam więc okazję pożyczyć sobie wesołych świąt z niemal całym personelem,i pacjentami oraz ich rodzicami.Również z prof.Chybicką się wyściskałam.Miło było słyszeć od lekarzy i pielęgniarek pochwały i komplementy że ładnie wyglądam,że cieszą sie ze tu jestem.Oczywiście w pierwszej kolejności wszystkim życzyłam dużo zdrówka.
Patrząc na te dzieci,i wiedząc że większość z nich nie wyjdzie na święta do domu poczułam taką przykrość.To z pewnością nic przyjemnego spędzić te dni w szpitalnych murach.
Te dzieci mają w oczach taką mądrość życiową,ból,cierpienie,ale i ogromną nadzieję na lepsze jutro.Widać,jak wiele już przeszły.I ja ich doskonale rozumiem.Kilkanaście miesięcy temu również byłam taka jak oni-łysiutka,chudziutka,z takimi oczami pełnymi emocji.Też tak bardzo chciałam wyjść do domu.Takie młode istotki z takim wielkim bagażem doświadczeń.Przeżyliśmy już tak długo w naszym krótkim życiu.Odebrano nam najlepsze lata dzieciństwa,młodości.To co takie cudowne ich omija,i mnie też wiele rzeczy ominęło.
Z perspektywy szpitalnego łóżka świat postrzega się inaczej.Wtedy tak bardzo docenia się to,co dla innych jest takie banalne,zwykłe.Tęskni się nawet za wyjściem na spacer,popatrzeniem na słońce,czy powiedzeniem na ulicy komuś 'Dzień dobry'.Czasem nie ma się nawet sil na wstanie z łóżka,a co dopiero wyjście na spacer.To jest ciężkie,z tą chorobą trzeba się nauczyć żyć.Postawić cel,że to nie rak zniszczy nas,tylko my jego.
Odnosząc się do tego,co dzieje się z większością dzisiejszej młodzieży-szlag mnie trafia jak widzę jak bardzo nie szanują siebie i swojego życia.Czasem są tak bezmyślni,nieodpowiedzialni...Są zdrowi,mogą wszystko.Mogą żyć pełnią życia,realizować plany,marzenia.Mimo to nie doceniają tego daru.Najważniejsze wartości to często lans,alkohol papierosy,i niebezpieczne ryzyko.Albo robienie problemu z niczego,i próby samobójcze,bo 13-latkę zostawił chłopak.
Dzieci chore na raka o to życie muszą tak ciężko walczyć a inni chcą sami je sobie odbierać.
I ja wszystkim chorym osobom kibicuję i trzymam kciuki za tą najważniejszą,bardzo ciężką,ale również przynoszącą piękne efekty walkę.


Pod koniec,tego jakże atrakcyjnego dnia spotkałam na dworcu panią pielęgniarkę z kliniki,która już tam nie pracuje,bo spodziewa się dzidzi.;) Niestety nie było czasu porozmawiać,bo i my i ona  spieszyliśmy.Zdążyłyśmy się wyściskać i złożyć życzenia,i cieszy mnie to.Darzę panią Ewę ogromną sympatią,dużo mi pomogła.W klinice miała dyżur pani pielęgniarka Dagna i Jola,które też są bardzo fajne.To było przyjemne spotkanie.

Święta już tak blisko-przystrojone domy,w radiu ciągle 'Last Christmas'.
Jutro trzeba pomóc mamie w kuchni,ach jakie będą pyszności!:)
Pauliśka. (21:57)

sobota, 18 grudnia 2010

18 grudnia 2010
Dziś w Hali Stulecia we Wrocławiu odbyło się spotkanie pacjentów wyleczonych z choroby nowotworowej.Mimo tego,że jestem troszkę przeziębiona,udało mi się namówić mamę żebyśmy pojechały.I warto było!Pogadałam ze znajomymi,powspominaliśmy...
Było tak dużo osób! W tym tłumie nie mogłam znaleźć wszystkich znajomych,ale dobrze ze chociaż z częścią z nich udało mi się porozmawiać.I nawet moja ulubiona pani Basia pielęgniarka była;)
Pełno lekarzy,pracowników szpitala,pacjentów wyleczonych i leczących się.
Ach!
To takie przyjemne,widzieć że tyle osób pokonało raka.A jeszcze milej jest wśród tych osób być.
Wzruszającym momentem było spotkanie Macieja Stuhra z 6-letnią Patrycją.Pan Maciej był dawcą szpiku dla tej dziewczynki,i dziś ją poznał.To pewnie wspaniałe uczucie spotkać dziecko,któremu uratowało się życie.
Panowie w mundurach świetnie grali-orkiestra pierwsza klasa.Siedziałam,patrzyłam w koło na te osoby...Tak wielu z nich wygrało,są szczęśliwi,uśmiechnięci.Dają nadzieję innym,tym którzy jeszcze walczą.Takie spotkanie jest zapewne motywacją dla osób,walczących z nowotworami.Widzą,że tak wielu osobom się udało,i może być to dla nich taką nadzieją,zastrzykiem siły.
Oczywiście nie obyło się bez ploteczek z Olą,koleżanką z którą leżałam na sali.Ola jest o rok ode mnie starsza,miała ziarnicę.Poznałam też Patrycję,która była w klinice,kiedy ja już ją opuściłam.To spotkanie było inne niż zazwyczaj-w szpitalu.Dziś nie byłyśmy chudzinkami z kośćmi na wierzchu,w chusteczkach na głowie,i pompą z chemią u boku.Dziś nie narzekałyśmy na to,że coś nas boli,albo że źle czujemy się po chemii.Śmiałyśmy się jak normalne nastolatki.Wymieniałyśmy informacjami co u nas,jak w szkole...Jak dla mnie tzw.'przerwa na herbatkę' między pokazami i podziękowaniami była za krótka.Żebym się wystarczająco ze wszystkimi nagadała to by mi dnia brakło ;)
Tak ciepło było w serduszku,gdy patrzyłam jak te dzieciaki ładnie wyglądają.Pamiętam przecież w jakim ciężkim stanie były niektóre maluszki.A mój mały szpitalny kolega Kubuś od razu mnie poznał.Przywitał mnie tym słodkim tekstem 'Cześć Pawlinka' ;)

Jeżeli taki zjazd odbędzie się za rok-będę tam !
Pauliśka. (20:26)

środa, 15 grudnia 2010

15 grudnia 2010
MAM DOŚĆ! Szlag trafił moje pozytywne nastawienie.MAM WSZYSTKIEGO DOŚĆ! już sobie z tym wszystkim nie radzę,to wszystko mnie przytłacza!
Ciągle 'coś'.Czy ja nie mogę choć przez trochę pożyć normalnie bez żadnych problemów,schorzeń,chorób?!Czy tak wiele chcę?!
Chyba już wystarczająco się nacierpiałam.Należy mi się odrobinę wytchnienia i odpoczynku.Ale nie!ciągle są jakieś problemy.Jak nie tarczyca,to kręgosłup jak nie kręgosłup to ręka,jak nie ręka to noga.Ciągle źle się czuję,dziś czuję się jak 'z krzyża zdjęta'.Mam potworny kaszel,katar.Faszeruję się tabletkami,witaminami i nic!Tydzień przeleżałam w łóżku,a znów mnie coś bierze.W dodatku w wymazu z gardła wyszło że mam jakieś trzy bakterie-STAPHYLOCOCCUS AUREUS,MORAXELLA CATARRHALIS,CANDIDA ALBICANS.Jeszcze nie wiem co to za bakterie,ale zaraz to sprawdzę.Mam tego dość.Ciągle tylko żyję wynikami,badaniami,o niczym innym nie myślę.Ciągle coś mnie się czepia.Nie mogę skupić się na nauce,a nauczyciele powariowali,na jutro tyle nauki,a ja jestem kompletnie nieprzygotowana.Mimo ze chce,ze się uczę,nic a nic nie zapamiętuję.W dodatku to fatalne samopoczucie.Nie umiem już chyba normalnie funkcjonować,żyć jak przeciętna nastolatka.Mam 17 lat,a problemy jak schorowana 70-latka.Ciągle łapie mnie jakiś kryzys,przygnębienie.Nie chce mi sie wyjść do ludzi,pośmiać się.
Gdzie się podziała moja energia i siła walki???
Pauliśka. (21:54)

wtorek, 14 grudnia 2010

14 grudnia 2010
Byłam dziś u neurologa.Pani doktor była całkiem konkretna i sympatyczna.Dokładnie przeczytała historię choroby,dopiero później mnie badała.Po ostukaniu młoteczkiem okazało się,że wszystkie odruchy mam prawidłowe.Końcem stycznia mam rezonans części lędźwiowej i szyjnej kręgosłupa.Muszę też zrobić badania krwi (nie pamiętam dokładnie jak się nazywają)żeby sprawdzić czy nie mam osteoporozy.
Zobaczymy co to będzie.Jak na razie to mój kręgosłup szaleje,i nie daje mi spokojnie usiedzieć na lekcji.Boli mnie jak długo siedzę albo stoję.Pani dr zaleciła dużo leżeć,żeby go nie obciążać.Ale jak?8-9 lekcji w szkole,a tam niestety nie ma łóżek...No i ta lewa ręka i noga-strasznie mi drętwieje.
Cały poprzedni tydzien przeleżałam w łóżku,a znów mam katar i kaszel.W dodatku od kilku godzin jest mi strasznie zimno i boli mnie głowa.Czy to przeziębienie kiedys mnie opuści?
Cóż-tran,witamina C i pod kołdrę!
Jakaś taka zmęczona jestem.
Pauliśka. (21:47)

poniedziałek, 6 grudnia 2010

06 grudnia 2010
Byłam u lekarza rodzinnego,bo nic mi nie przechodzi ten ból gardła.Mam jakąś infekcję,przeziębienie mnie dopadło.Pani Doktor dała mi skierowanie na wymaz z gardła,żeby sprawdzić czy nie robi mi się w buzi grzybek.Mam też skierowanie do neurologa,tylko teraz trzeba w rejonie znależć jakiegoś dobrego specjalistę.Ciągle mi drętwieje i łapie mnie skurcz w lewą rękę i nogę,dlatego trzeba poradzić się neurologa.Myślałam,że wyślą mnie do ortopedy,no ale dobra.

Dziś jak czekałam w przychodni na poczekalni,słuchałam rozmowy dwóch starszych babuleniek.O jejku,mają te panie talent do wmawiania sobie chorób.Jedna mowi do drugiej :'Wiesz, kochanieńka,nic mnie nie boli.Ale idę do pani doktor niech mnie osłucha.' na to druga:'No a mnie to się wdaje ze coś mi jest'.

Mimo wszystko-cieszę się,że wygrałam z choroba i dostałam szansę na to,by kiedyś też być taką zrzędzącą babuszką ;)

A dziś Mikołajki i sterta słodyczy.Moja siostrzyczka Oleńka oczywiście w siódmym niebie ;)
Szkoda mi tylko dzieciaków,które ten dzień muszą spędzać w szpitalu.


SMS o tresci NADZIEJA na numer 72165 (2,44 z VAT ) zostańmy pomocnikami Św.Mikołaja,pomagajmy w budowie nowej wrocławskiej Dziecięcej Kliniki Hematologii,Onkologii i Transplantacji Szpiku.
Pauliśka. (15:58)

czwartek, 2 grudnia 2010

02 grudnia 2010
Mam już dość tej zimy!Dla mnie ta pora roku mogłaby trwać tylko tydzień,bo w sumie to fajnie jest siedzieć przy ciepłym kaloryferku i patrzeć jak za oknem prószy śnieg.
Ale co za dużo to nie zdrowo!w tym roku ta zima to już przegięcie!Drogi takie zasypane,trzeba godzinę czekać na busa do szkoły.Dziś tak zmarzłam,chociaż byłam ubrana jak eskimosek.No i się zaprawiłam-kaszel,katar,ból, gardła.Coś mnie bierze.Dlatego jutro zostaję w domku i się kuruję.Nie mogę się rozchorować,bo jedziemy na wycieczke do Drezna.Jeszcze nie wiem kiedy,ale na pewno w grudniu.Mieliśmy jechać we wtorek,ale odwołali przez fatalną sytuację na drogach.
Jestem zmarzluchem,mam ciepłą piżamkę i skarpetki a mimo to mi zimno.
Pauliśka. (20:54)