środa, 7 października 2020

Rezonans.

W sierpniu miałam mieć rezonans, niestety przez uczulenie na tabletki przeciwpadaczkowe musiałam go przełożyć. Ostateczny termin padł na 28 września. Wtedy z ogromnym natłokiem czarnych myśli, strachu i paniki pojechałam do DCO. Bardzo się bałam, bo bolało mnie gardło, kilka razy leciała mi krew z nosa. Cały tydzień chodziłam przygnębiona i zestresowana.

Wczoraj po upewnieniu się, że wynik już jest, zadzwoniłam do Pani Doktor. Gdy usłyszałam upragnione "Jest dobrze, bez żadnych zmian" poczułam taką ulgę...Zaczęło mi się lepiej oddychać, zrobiło mi się lżej. Nawet nie umiem opisać tego uczucia - po prostu miałam wrażenie jakby spadł ze mnie wielki ciężar.  Pani Doktor powiedziała, że minęły 3 lata od leczenia, więc przestajemy robić badania obrazowe co 3 miesiące i od teraz co pół roku będę miała rezonans. Z jednej strony się cieszę, a z drugiej...wydaje mi się, że ja w pewnym sensie uzależniłam się od częstych kontrolnych badań. Przez te trzy lata moje życie kręciło się wokół nich - od rezonansu do PET-a, od PET-a do endoskopii i tak w kółko. 

Muszę się nauczyć żyć z większym dystansem do tego wszystkiego, ale to jest takie trudne...Ten strach mnie po prostu paraliżuje. Tym bardziej, że ciągle walczę ze skutkami ubocznymi przebytego leczenia. Nowe tabletki przeciwpadaczkowe lekko mnie otępiają, powodują bóle głowy. Często nie mam ochoty nawet wyjść z domu, spotykać się z ludźmi, irytuje mnie hałas. Czytałam, że może tak być do czasu, aż organizm przyzwyczai się do leków. Oprócz tego ciągle dokuczają mi zęby, psują się, łamią. Kilka dni temu znów miałam leczenie kanałowe. Tak bym chciała mieć ładne ząbki, szeroko się uśmiechać...

Wiem, są to sprawy drugorzędne, najważniejsze jest zdrowie. Jednak ładny uśmiech pomógłby mi zaakceptować siebie. Leczenie zmieniło nieco mój wygląd, nie lubię go, nie podobam się sama sobie. Przez to mam niskie poczucie własnej wartości, przestaję wierzyć w siebie, wszystkiego się obawiam. Sama przyłapuję się na tym, że mam o sobie krytyczne zdanie - że jestem zła, że wszystkim wokół sprawiam problemy, że przysparzam zmartwień moim bliskim.

Zdaję sobie sprawę z tego, że potrzebna jest mi pomoc psychiatryczna, bo mam stany depresyjne. Jednak muszę najpierw przyzwyczaić organizm do leków na padaczkę, zanim zacznę przyjmować antydepresanty. Kiedyś Moja Laryngolog powiedziała mi, że za dużo od siebie wymagam, że przeszłam tak wiele i po prostu potrzebuję czasu, aby to wszystko na nowo poukładać. Może i coś w tym jest...