Ciężka była dla mnie ta wizyta. Rano zanim pojechałam leciała mi krew z nosa-a to nie jest dobry znak. Opętały mnie jakieś czarne myśli. Siedząc na poczekalni przez głowę przeleciał mi kilka razy pomysł, żeby wyjść i jechać do domu. Tak się bałam. W Medicusie poczekalnia jest przesycona zielonym kolorem, zielone ściany, krzesła i inne dodatki. Zielony to kolor nadziei, a moja nadzieja w to że jest dobrze, wtedy wyparowała. Gdy weszłam do gabinetu i usiadłam na fotel do badania, zaszkliły mi się oczy. Chciało mi się tak ryczeć, ale się powstrzymałam. Dzięki Pani Doktor, która jak zawsze wykazała się profesjonalizmem badanie przebiegło bez problemów i nadzwyczajnie szybko. Okazało się, że moje obawy były zbędne-wszystko w porządku, nawet lepiej niż ostatnio. Nie wiem, skąd wziął się wtedy u mnie ten atak paniki. Czasami ten strach mnie przerasta, ciągle się stresuję, boję, martwię każdym bólem. Nie mogę wyładować z siebie tych nerwów i obaw, często odreagowuję na moich bliskich. Jak już zbliżają się jakieś badania albo odbiór wyników, jestem kłębkiem nerwów. Minęły już cztery lata, myślałam że z biegiem czasu ten niepokój się zmniejszy. A jest odwrotnie. Boję się coraz bardziej. Bo jest tak dobrze, że nie zniosłabym tego, gdyby to teraz zostało zniszczone. A gdyby rak wrócił, zniszczył by wszystko co do tej pory osiągnęłam.
W piątek jeszcze DCO, mam nadzieję, że wyzdrowieję. Dopadło mnie przeziębienie.
Kochana, wszystko jest dobrze!
OdpowiedzUsuńNie będzie nawrotów. Rozumiesz? Nie będzie! Ja mu nie pozwalam! Zobacz, to już cztery lata. Nie ma czego się bać. Jesteś silna i już Cię nie dopadnie.
Pozdrawiam,
Maryśka
Ej Paulisiu jest dobrze i będzie!!!
OdpowiedzUsuńAle rozumiem Twój strach i bardzo Ci współczuję... teraz już o tym nie myśl, masz dużo czasu do następnego badania.
To w końcu minie, ale widocznie potrzebujesz więcej czasu... przytulam <3
Oj Paulisku,
OdpowiedzUsuńkurcze, jak Ty dobrze oddajesz to, co ja czuje, gdy moja corka czeka na wyniki i jedzie na badania. Teraz - prawie 7 lat po przeszczepie - jest juz ciut lepiej. Ale nadal jest ta niepewnosc, ten paralizujacy strach, to drzenie serca. Ilez ludzi musi to przezywac ciagle i ciagle przy kazdym badaniu i przy kazdym pogrorszeniu stanu zdrowia. Trzymaj sie dziewczyno! Zycze duzo sily, sukcesow w zyciu i spokoju, spokoju...Nie mysl za duzo:))
pozdrawiam
ula
Od operacji mojego synka mija 4,5roku. Od zakończenia chemii 4 lata minęło. Ma teraz 6,5roku i czuje się świetnie. Miał RMS embryonale-wielki guz... Jeżdżę z nim na kontrolę do Wrocławia co parę miesiecy. Zawsze przed badaniem się okropnie boję...ale się opanowuję, bo co mam za wyjście. Na badaniu jest ok. A potem-kiedy są wyniki i mówią że jest dobrze to...płaczę. Z ulgi? nie mogę się opanować. Tak co kilka miesiecy od ponad 4 lat. I jest coraz gorzej ze mną. Czasem myślę że tyle czasu jest dobrze, a ile jeszcze bedzie dobrze. Głupie myśli, wiem...
OdpowiedzUsuń;)))) gratuluję!!!
OdpowiedzUsuńCieszę się , że jest wszystko dobrze! i będzie nadal dobrze napewno :) A co do strachu to jest normalne, zawsze się boimy że a nóż coś będzie nie tak...ale Ty już tyle przeszłaś i teraz będzie tylko lepiej! :* Ja sama perzed badaniami zawsze mam takiego stresa, że też czsami mam ochotę się wycofać ale trzeba walczyć i iść do przodu. Trzymam za Ciebie kciuki i wiem że będzie nadal dobrze, baa będzie jeszcze lepiej :) Pozdrawiam serdecznie :*
OdpowiedzUsuńSuper, bardzo się cieszę dzielna dziewczyno!!!!
OdpowiedzUsuń