Kochani...Nigdy nie sądziłam, że będę pisać tu takie informacje. Życie jest strasznie przewrotne. Nie wiem nawet jak zacząć...Może bezpośrednio: Jestem po operacji usunięcia krwiaka/guza z głowy. Czekam na wynik badania histopatologicznego, które pokaże co to było.
Początkiem listopada z dnia na dzień złapał mnie ból głowy, dziwnie się czułam, ale myślałam że to zwykłe przeziębienie. Kolejnego dnia poszłam na uczelnię, i już tam sobie nie mogłam poradzić. Pojechałam do domu i było jeszcze gorzej. Odpływałam.Trafiłam do szpitala na oddział neurologii, zrobili mi TK, w którym wyszedł guz w płacie skroniowym lewym 3x 2,5 cm. Neurolodzy stwierdzili, że to przerzut z nosogardła. Leżałam tam prawie dwa tygodnie. Wypuścili mnie na kilka dni, ale miałam już wyznaczony termin operacji. Chciałam jeszcze pokonsultować to z innymi lekarzami. Oczywiście pierwsze co zrobiliśmy to wizyta w DCO. Moja Kochana Laryngolog i Onkolog oczywiście stanęły na wysokości zadania. Miałam ponownie wykonany rezonans, w którym wyszło, że to krwiak. Pod nim" coś " jednak było. Nie wiadomo co. Okaże się, gdy przyjdzie wynik hist-pat. To była bardzo poważna operacja, która mogła sprawić dużo powikłań. Mogłam np. przestać mówić. Tak strasznie się bałam. Na szczęście obyło się bez większych powikłań, mówię, w miarę logicznie funkcjonuję. Jestem bardzo wdzięczna neurochirurgom, którzy mnie operowali, wielki ukłon w ich stronę!
Jestem jeszcze słaba, troszkę zakręcona. Wczoraj wróciłam do domu. Mam nadzieję, że z dnia na dzień będę się lepiej czuła. Wyglądam tak, że wstydzę pokazać się ludziom. Choć i tak już obrzęk zaczyna schodzić. Mam spuchnięte pół głowy i twarzy, oko posiniaczone. Włosy wygolone w miejscu cięcia.
Myślałam, że wyczerpałam już limit cierpienia, a tu proszę kolejna kłoda pod nogi. I to w takim czasie, gdy wszystko zaczynało mi się układać. Zaczęłam wymarzoną pracę, jako nauczyciel, podjęłam studia magisterskie...Wszystko było tak dobrze, a tu nagle taki cios. Musiałam zrezygnować ze studiów, w pracy ciągnę L4.
Pewnie napisałam to wszystko chaotycznie, ale jeszcze jestem słaba. Trzymajcie proszę kciuki, aby wynik badania histopatologicznego wykazał, że to nie jest coś związane z nowotworem i żebym szybko wróciła do formy.
Pauliśka.
Paulisiu- nie spodziewałam się czytać tutaj takich wieści. Miejmy nadzieję,że to nic poważnego - w sensie złośliwości i że wszystko wróci do normy, i dalej będziesz mogła spokojnie realizować swoje plany, czego Ci z całego serca życzę. Ściskam mocno !!!!. Kuruj się kochana i pisz,że jest coraz lepiej i piękniejesz z każdym dniem!!!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki- oby było dobrze- trzymaj się !!
OdpowiedzUsuńPaulinko Kochana, i ja także nie spodziewałam się takiej wiadomości. Z całego serca trzymam kciuki za wyniki, nie dopuszczając innej myśli jak tylko tę, że wszystko najgorsze już za Tobą. Przytulam do serca, życzę samych dobrych wiadomości, które ukoją i przyspieszą powrót do zdrowia.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki. Masz rację, operacja mózgu jest strasznie poważna, mogło stać się wiele rzeczy, ale na szczęście wszystko skończyło się dobrze - od razu jak napisałaś w jakim miejscu operacja zaczęłam patrzeć czy są błędy w tekście (schiza zawodowa - jestem neuropsychologiem). Teraz odpoczywaj i wracaj do sił, na studia przyjdzie czas, na pracę też. Chodziłaś na regularne kontrole, naprawdę coś takiego by lekrzom umknęło? Będzie dobrze, chociaż wiem, że łatwo pisać a ciężko się nie martwić. Ile musisz czekać na wyniki?
OdpowiedzUsuńJa też bardzo mocno trzymam kciuki, to na pewno fałszywy alarm...
OdpowiedzUsuńTrzymaj się, Kochana! Będzie dobrze! Musi! Nie znamy się, a jesteś mi bardzo bliska, odwiedzam to miejsce regularnie. Jesteś mądra, dzielna, piękna. Sercem jestem z Tobą.
OdpowiedzUsuńEwa
Trzymam kciuki! Oby wszystko bylo dobrze!
OdpowiedzUsuńZnam ten strach. Czekanie jest trudne, wręcz nie do zniesienia. Ale dasz radę! Poczekamy razem z Tobą na dobre wieści!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Paulinko, a probowalas naturalnych metod leczenia?
OdpowiedzUsuńAniko, Paulisia jeszcze nie zna wyników, a Ty już o leczeniu.
UsuńWierzę, że nie będzie takiej potrzeby, poza tym tylko znane i sprawdzone metody medyczne przynoszą efekty.
Na eksperymenty można sobie pozwolić gdy zostają one wyczerpane.
Paulinko, przytulam do serca i wierzę,że niebawem nadejdą dobre wiadomości dla Ciebie :)