Dziś byłam odebrać wynik z badania histopatologicznego. Jest on następujący: Skrzep krwi-bez tkanki mózgowej. Czyli komórek nowotworowych najprawdopodobniej nie wykryto. Ale...trzeba to skontrolować jeszcze rezonansem.
Rezonans będę miała w DCO. Dziś już byłam tam z wynikiem, żeby pokazać go dwóm wspaniałym lekarkom- Onkolog i Laryngolog. Obie cieszyły się strasznie, wyściskały i wytuliły mnie. To jest bardzo budujące i miłe, gdy ktoś okazuje tyle serca i zaangażowania.
W styczniu muszę się zarejestrować do Mojej Onkolog i wtedy będziemy ustalały termin MR.
Nie ukrywam, że jestem troszkę taka "skołowana". Niby w hist-pacie nie wyszła zmiana nowotworowa, ale jakiś niepokój pozostaje o to, co pokaże rezonans.
Znów zaczęło się życie w ciągłym strachu i niepokoju. A miałam taką wielką nadzieję, że to już koniec chorowania. No cóż-trzeba być twardą i jakoś podołać. Nie jest łatwo. Dziwnie się czuję chwilami- jestem taka nieobecna, zamyślona. Czasem totalnie bez siły. Nie wiem, może jak odstawie leki sterydowe, które biorę to mi trochę przejdzie. A może po prostu za dużo od siebie oczekuję. To była przecież bardzo poważna operacja, a ja bym już tak od razu chciała żeby było wszystko jak wcześniej. Może potrzeba trochę więcej czasu na zregenerowanie się...
We wtorek byłam na zdjęciu szwów. Bolało trochę. Było ich ponad 20. Włosy mam wygolone po lewej stronie, cięcie było dość duże, troszkę jeszcze pobolewa i tak jakoś ciągnie, podobno to dobrze, bo to znaczy, że dobrze się goi.
Zjechałam z wagi, widzę to po ciuchach-wszystko na mnie wisi. Za to na twarzy jestem taka okrągła i pulchna przez te sterydy i mnie to denerwuje. Opuchlizna powoli schodzi, siniak pod okiem prawie całkowicie znikł. Czasem się trochę zachwieję, gdy chodzę. No i łapią mnie skurcze w nogach, ale dziś neurochirurg powiedział, że to przez to, że dużo leżałam.
Trzymajcie kciuki, żebym wracała do pełnej sprawności i dobrej formy. No i żeby moje samopoczucie było lepsze, bo czasem łapią mnie jakieś chwile załamania.
Ehhh...Piszę to wszystko i nie wierzę, że dzieje się to naprawdę. Chciałabym, żeby to był jakiś zły sen, z którego się zaraz obudzę.
Ja też Cię ściskam Paulinko. To tylko zły sen, który minie.
OdpowiedzUsuńWiele przeszłaś, ale będzie już tylko lepiej.
Trzymam MOCNO kciuki za Ciebie:)
OdpowiedzUsuńNiech radość i pokój
OdpowiedzUsuńŚwiąt Bożego Narodzenia
towarzyszy Ci przez cały Nowy Rok.
Lepszych i zdrowych dni!!!
Dużo dużo zdrowia ! Zdrowie najważniejsze !
OdpowiedzUsuńNie myśl za dużo,a jeśli już to tylko pozytywnie.
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mocno:-*
Paulinko hist-pat jest najważniejszy,a operacja była poważna, więc potrzebujesz czasu, aby dojść do siebie. Rezonans jak sądzę dla kontroli, aby zobaczyć jak to wszystko wygląda po zagojeniu... w końcu trochę Ci tam pogmerali. Staraj się teraz o tym nie myśleć za dużo do czasu badania i wyników rezonansu. Ważne,że nie ma podejrzanych komórek, a zmiana usunięta. Bądź dobrej myśli... :) życzę Ci zdrowych i szczęśliwych Świąt oraz wszystkiego dobrego z Nowym Rokiem Kochana :)
OdpowiedzUsuńKochana,
OdpowiedzUsuńznam ten ból, który Cię opanował.
Jednak to minie, uwierz mi.
Teraz będą radosne dni, zobaczysz: wyjdzie słońce i to tylko dla Ciebie.
Proszę się tam nie załamywać! A jeśli Ci to pomoże, to może skontaktuj się z jakimś dobrym specjalistą od załamania nerwowego? Mi na przykład pomagają, tam na psychoterapii.
Oby wszystko ułożyło się po Twojej myśli.
I tego Ci życzę, na te święta.
Też myślę, że MRI to kontrolnie, po operacji :) I zobaczysz, za kilka tygodni naprawdę będzie to tylko jeden wielki złu sen, z którego bezpiecznie się obudzisz!
OdpowiedzUsuńŚciskamy Cię serdecznie, świątecznie :) Ja i mój tata. Niech te święta będą spokojne i radosne. A Nowy Rok 2016 niech będzie cudowny!
OdpowiedzUsuń