sobota, 13 czerwca 2020

Endoskopia.

Cześć.

W kwietniu powinnam mieć rezonans, końcem lipca PET-a. Ze względu na sytuację nie jeżdżę do DCO, więc badania się nie odbyły. Jednak ja już była pełna obaw            i ciężko mi było normalnie funkcjonować, bo zżerały mnie nerwy. W środę pojechałam na endoskopię. Badanie nie ukazało nic niepokojącego, więc troszkę mi ulżyło, ale wiadomo - badania obrazowe są dokładniejsze. Pani Doktor zbadała mi szyję, powiedziała, że węzły nie są powiększone, tylko mam zbite mięśnie. Często mnie boli i tak "ciągnie" prawa strona szyi - ta, po której był zabieg. Wszystko jest tam napięte i dlatego boli. Staram się wykonywać ćwiczenia w miarę swoich możliwości, ale niewiele to pomaga. 

Męczą mnie nadal dolegliwości neurologiczne. To mnie tak bardzo przytłacza, męczy i niepokoi...A niestety zdarza się to coraz częściej. Czasami kilka/kilkanaście razy dziennie. To jest tak dziwne uczucie, nie umiem tego nawet opisać. Po prostu na kilka sekund odcina mnie od rzeczywistości. Czuję dziwne napięcie, boli mnie brzuch, chce mi się wymiotować, kręci mi się w głowie, cała sztywnieje. W myślach przelatują mi jakieś dziwne obrazy, wspomnienia, mam deja vu...Trwa to kilka sekund, a ja jestem tym tak bardzo zmęczona. Boję się tego. 
Nie mam jak dostać się teraz do neurochirurga, który usuwał mi krwiaka. Kazał  mi się z nim skontaktować neurolog i poprosić go o opinię, co on o tym sądzi - czy możliwe jest, że krwiak próbuje odrosnąć, czy to bardziej pasuje na padaczkę. Muszę poczekać, aż sytuacja z COVID-19 się ustabilizuje i będę mogła wybrać się do szpitala. 

W ubiegłym tygodniu złożyłam gotową pracę magisterską. Teraz czekam na termin obrony, mam nadzieję, że uda mi się uzyskać tytuł magistra. Nie wiem nawet czy chwaliłam się, że dwa lata temu podjęłam studia na kierunku terapia pedagogiczna. To była też dla mnie terapia - wyszłam do ludzi, starałam się przezwyciężać swój strach i niepewność, oraz przekraczać blokujące mnie bariery. 
Staram się nie mówić o tym zbyt często, ale nadal jest mi ciężko zaakceptować siebie - to jak wyglądam i funkcjonuję po operacji. 
Wiem, mogło być gorzej, powinnam się cieszyć z tego co jest. Cieszę się, ale chciałabym w końcu poczuć się komfortowo i dobrze sama ze sobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz