wtorek, 10 września 2013

P.

Byłam u Piotrka, u chłopca, który zmaga się z tym samym paskudztwem co ja. Napisałam do niego jakiś czas temu, i postanowiłam że go odwiedzę w klinice. Chciałam mu się pokazać-żywy dowód na to, że da się wygrać. Ma inne leczenie niż ja, a także inne stadium.. Zachorował w wieku 12 lat, jeszcze młodszy ode mnie.Trzyma się chłopak, daje sobie radę. Widać, że mu ciężko, ale tego typu choroby i ich leczenie nigdy nie są łatwe.
Starałam się nie dać po sobie poznać, ale gdy Go zobaczyłam wróciły wspomnienia. Ścisnęło mnie trochę w gardle na widok spalonej skóry na szyi, pompy z kroplówkami, łysej głowy. Przechodziłam dokładnie to samo, wiem jaki to dyskomfort, ból, strach, niepokój, żal. Czułam się jakby to było wczoraj, a przecież to już 4 lata.
 Tak bym chciała żeby mu się udało. Wierzę w to z całych sił. Tak będzie, nie biorę innej opcji pod uwagę, poza tym Piotrek zapowiedział, że kiedyś musimy wypić razem piwo:)

Musi zacisnąć żeby i przetrwać wszystko.
Trzymajcie kciuki!