sobota, 20 sierpnia 2011

20 sierpnia 2011
Czy te złe wieści się kiedyś skończą???Ostatnio dowiedziałam się,że zmarło dużo dzieci z mojej kliniki,a wczoraj dostałam wiadomość,że zmarła Ania.Miała 23 lata,leczyła się od ósmego miesiąca życia.Miała jakąś hematologiczną chorobę.Całe życie spędziła w szpitalach,mimo to była taka wesoła.Nie mogę w to uwierzyć.Jeszcze niedawno ją widziałam,rozmawiałyśmy i jak zwykle mówiła do mnie Landryneczko,a ja do niej Cukiereczku.Tak sobie kiedyś wymyśliłyśmy jak leżałyśmy razem na sali.Czepiały się jej różne choróbska,leki wszystko niszczyły.Choroba zatrzymała wzrost.Mimo wszystko nie spodziewałam się.
Odeszło już tyle osób,które leczyły się ze mną...To straszne!Niesprawiedliwe!Okropne!

Obiecałam sobie,że pojadę na grób Adasia.Nie wyszło.To jest bardzo daleko,a ja w dalszym ciągu podróże znoszę nie najlepiej.Ale pojadę.Jak nie w te wakacje to w następne.Jak nie w następne to w  jeszcze kolejne.Ale pojadę.Muszę.Znów mi się ostatnio śnił.To był piękny sen.Szkoda,że trwał tak krótko...

Smutno mi.Bardzo.
Pauliśka. (20:54)

wtorek, 9 sierpnia 2011


09 sierpnia 2011
Dostałam maila z pytaniem dlaczego mój blog nazywa się pampa,a nie np.walka z rakiem,czy coś podobnego.
Nie wiem czy o tym pisałam,pamięć mam kiepską.
Pampa to taka moja ksywka,wymyślona przeze mnie samą.A było to tak:Gdy Paulisia była jeszcze malutka ( i zdrowa,to były czasy!),nie potrafiła powiedzieć Paulina.Jak ktoś się pytał:Jak masz na imię dziewczynko?,odpowiadałam : Pampa.I tak się zaczęło,mamunia tak na mnie zaczęła mówić,tato i dziadek też.Babcia upiększyła-Pampusia.I tak zostało do dziś,dużo osób z rodziny bliższej i dalszej często tak do mnie zwracają.Mama kiedyś mi opowiadała,że jak czekała ze mną na poczekalni do lekarza a ja pobiegłam rozrzucać ulotki,zawołała : Pampa chodź tu!.
A jakaś starsza paniusia odezwała się:Wie pani,taka ładna dziewczynka a tak ją pani skrzywdziła.No cóż to w ogóle za imię.Mama wytłumaczyła,że nie jestem Pampa tylko Paulinka.
Już wiadomo skąd " Pampa".Jak zakładałam bloga nie miałam pomysłu na nazwę.I tak wyszło.

Ostatnio byłam z mamą i Olą na grzybach.Tato i brat wpadli do domu z pełnym koszykiem,dumni.Naśmiewali się,że my byśmy muchomorów naznosiły.Phi,kto jak kto,ale ja to grzyby zbierać umiem.Urażone poszłyśmy w las.I wróciłyśmy z takimi okazami,że ho ho.Mężczyźni nie ukrywali zdziwienia:)
Grzybów nie lubimy i nie gotujemy z nich nic,dajemy albo cioci albo sąsiadom.Ale chociaż jest frajda z chodzenia po lesie i zawodów kto znajdzie więcej.Nawet mamę nauczyłam odróżniać dobre od trujących.

Jaką macie pogodę? u mnie beznadziejnie.W niedzielę było dość ciepło do południa a później wiatr,deszcz.

Pauliśka. (23:00)

piątek, 5 sierpnia 2011

05 sierpnia 2011
Wczoraj byłam z Irkiem w ZOO.Ostatni raz byłam tam w 2009,z Adasiem.
Bałam się,że będzie mi ciężko.I było.Z utęsknieniem i żalem patrzyłam na ławki,na których siedzieliśmy.Tyle było znajomych miejsc,gdzie śmialiśmy się...Taka szkoda,że to nie wróci.
Nawet mi się wyrwało "Ooo,tu z Adasiem robiliśmy sobie zdjęcia".Ale się uciszyłam.Irek czuł by się niezręcznie słuchając tego wszystkiego.Tak bym chciała znów porozmawiać z Adasiem.Poczuć emanującą od niego pozytywną energię,chęć życia.Minęło już tyle miesięcy..
Pauliśka. (21:45)