wtorek, 17 października 2023

Jesień...

 Jesień rozszalała się pełną parą...zrobiło się chłodno, szaro i ponuro. Kto jest ze mną dłuższy czas, ten wie, że nie lubię jesieni. Mam wiele smutnych wspomnień związanych z tą porą roku. Choć uliczki przysypane kolorowymi liśćmi i brązowo - pomarańczowe widoki mają swój urok, to mimo wszystko wolę wiosnę. Jesień kojarzy mi się z przemijaniem...

Już ponad miesiąc minął od kiedy nie ma Taty. Dziwnie mi. Wśród bliskich gram twardzielkę i udaję, że dobrze sobie radzę a tak naprawdę bardzo to przeżywam. Nie poukładałam sobie jeszcze tego w głowie. Choć wiem co się stało, to ciągle łapie się na tym, że nie do końca to rozumiem. Mam wrażenie, że jeszcze go zobaczę, że jest w szpitalu, że to taka dłuższa nieobecność. Może to minie za jakiś czas... Nie wiem.


Jakiś czas temu pisałam, że będę miała operację - poszerzanie zatok FESS. Miałam już wyznaczony termin na 26 października i w lekkim stresie na niego czekałam. W ubiegłym tygodniu byłam na tomografii i ponownej konsultacji z laryngologiem, który miał operować. Pan Doktor po obejrzeniu wyniku stwierdził, że zabieg nie jest jednak konieczny. Co prawda prawa zatoka jest odrobinkę węższa niż lewa, ale póki co nie jest to przyczyną moich dolegliwości. Problem z zalegającą wydzieliną i utrudnionym jej usuwaniem to skutek blizn i zrostów, które zostały po radioterapii. Szczerze mówiąc, ucieszyłam się. Wiadomo, zabieg łączył się z niepewnością, strachem i stresem. Szczególnie w przypadku takiej panikary, jaką jestem ja. Muszę częściej się inhalować, nawadniać się, robić irygację. Niestety stany zapalne będą się pojawiać, to jest nieuniknione. Taki urok. 

Za tydzień jadę na hematologię, ciekawe czy dostanę wlew żelaza. Ostatnio Pan Doktor powiedział, że zobaczymy jakie będą wyniki i wtedy zadecyduje, czy wlewy będą nadal co 3 miesiące czy co pół roku.