środa, 30 grudnia 2009

30 grudnia 2009
Heh...pamiętam jak rok temu mama mi obiecała że na następnego sylwestra pozwoli mi jechać na Rynek do Wrocławia...No a następny sylwek już jutro,a ja o Wrocku mogę tylko pomarzyć.Przecież nie mogę jechać tam w taki tłum-przecież mam jeszcze obniżoną odporność... Nie warto nic planować...
Niektórzy już dzisiaj się zaczynają szykować na tą wyjątkową noc...A ja?a ja będę siedzieć w domu.Zaaajebiście.Nie chodzi mi o to,że bym chciała gdzieś na jakąś mega imprezke jechać,bo nie mam nastroju do takich hucznych baletów.No ale chciałabym pójść gdziekolwiek...żeby się od tego wszystkiego oderwać.Trudno.
Z resztą mama mnie wkurza,bo troche przesadza,i wszystko wyolbrzymia.Skończyłam leczenie a ona dalej mnie 'trzyma pod kloszem'.Z resztą zawsze tak było;/


A z okazji nowego roku życzę wszystkiego co najlepsze,a przedewszystkim dużo zdrowia,miłości,szczęścia...

A ja...ja bym chciała żeby nowy rok był dla mnie lepszy. . .
Pauliśka. (09:34)

poniedziałek, 28 grudnia 2009

28 grudnia 2009
no więc wczoraj byłam po pieska,tzn.po suczkę;)
jest fajna,mała,brązowa i nie grzeczna ;)heh.Jednak nie wzielismy psa ze schroniska,tylko szczeniaka.Było z niej wczoraj trochę śmiechu,bo chyba przez pół godziny skakała do  lusterka i szczekała na swoje odbicie.
W ogóle miałam wczoraj jakiś pozytywny dzień,bo nie miałam aż takich nerwów jak zawsze.Nawet wyszłam na dwór,a przeważnie mi się nie chciało wychodzić.
Ale ten czas zapierdziela...zaraz skończy się wolne,a zacznie się nauka...kiedyś uczyłam się dosyć dobrze,a teraz choć mam mało lekcji,to sprawia mi to trudność.Nie mam już takiej dobrej pamięci do uczenia.Ale za to moja pamięć do innych spraw jest świetna...Bo o niektórych osobach nigdy nie zapomnę.W mojej pamięci zostaną na zawsze.
`Dobrze że nikt nie może mi zabrać tych wszystkich wspomnień....`
Pauliśka. (10:17)

sobota, 26 grudnia 2009

26 grudnia 2009
Święta,Święta...a jutro już po świętach;)
Nie czuję tych świąt.Kilka lat temu się nawet z nich cieszyłam.Śmiałam się z tych,którzy mówili że Boże Narodzenie to tylko zwykłe dni wolne kiedy można się grubo najeść.A teraz chyba tak samo myślę.W dodatku wkurza mnie ta sztuczna atmosfera...
Żyję myślą że rezonans wyszedł dobrze,i to jest dla mnie bardzo ważne!Nie mogę się doczekać aż w styczniu pojadę na kontrolę i usłyszę to tak oficjalnie,'na żywo' .
Obawiam się jeszcze endoskopii...jak ja nie lubię tego badania!Kardiologa jakoś przeżyję,później znów chyba rezonans...To już z górki;)
Jakiś czas temu umówiłam się z mamą że jak skończę leczenie,to wezmę sobie ze schroniska małego domowego pieska;)Najlepszy byłby dla mnie jamnik,chociaż wiem że jest to niezbyt lubiana rasa.Ale mi się one podobają,moze dlatego że kilka lat temu takiego miałam.I był to wspaniały pies,a w zasadzie suczka;)

Jejku...to naprawdę piękne uczucie usłyszeć że kończy się leczenie...Życzę takiego uczucia wszystkim,którzy dalej walczą.Wiara czyni cuda.Wierzę w WAS.

Wciąż nie mogę się pogodzić z tym że tyle bliskich mi osób odeszło...W wigilijny wieczór myślałam o zmarłych z mojej rodziny i o znajomych ze szpitala,którzy są w niebie.Pomodliłam się za nich.Staram się myśleć,że tam im lepiej,bez tych wszystkich cierpień.Jednak tam w środku,moje serce krzyczy że nie tak powinno być,że to niesprawiedliwe...!!!


`   Żyj!-krzyknęła nadzieja.
                  Bez Ciebie nie potrafię-odparło cicho Życie   `
Pauliśka. (08:45)

wtorek, 22 grudnia 2009

22 grudnia 2009
I po co to całe zamieszanie z tymi świętami..?na mnie one nie robią żadnego wrażenia.I co z tego że choinka ubrana,a wokół pełno światełek?nie czuję świąt.Dla mnie te święta nie będą już takie jak kiedyś...za dużo rzeczy się zmieniło.W tamtym roku wigilię spędziła u nas babcia,a teraz...jej nie ma...
Z resztą...nic nie jest takie jak dawniej.
Wiem jedno-że jeśli zobaczę spadającą gwiazdkę pomyślę sobie pewne życzenie.Tylko czy ono się spełni...?

W dodatku ciągle po głowie mi chodzą myśli dotyczące tego cholernego wyniku.Raczej dowiem się o nim dopiero w nowym roku.Tak bardzo bym chciała żeby wszystko wyszło dobrze...bardzo.
Pauliśka. (14:24)

środa, 16 grudnia 2009

16 grudnia 2009
Byłam,wróciłam,wkurzyłam się bo wyniku nie było.W sumie pojechałam do tej kliniki na darmo,bo niczego się nie dowiedziałam.Ciekawa jestem kiedy ten wynik tego rezonansu będzie,znając życie to pewnie po świętach.Do kontroli jadę ponownie w styczniu.I czeka mnie wtedy jeszcze kardiolog i endoskopia.

Odwiedziłam dzisiaj znajomych w klinice.W sumie to znajomych było tylko kilku.dużo jest nowych pacjentów,co mnie zmartwiło,bo oznacza to że chorób jest coraz więcej niestety.Byłam u koleżanek,które leżą na sali,na której ja leżałam 5 miesięcy niemal bez przerwy.Jak jedna z nich szła do łazienki z tą pompą do podawania chemii,przypomniało mi się jak jeszcze niedawno przeżywałam to samo.
Jak zawsze na tej sali nr.5 bez przerwy siedziałam podłączona do morfiny,albo różnego rodzaju kroplówek.Jak co chwilę zmieniali mi się 'współlokatorzy',którzy wychodzili po kilku dniach.A ja?A ja nie wychodziłam.Bo zawsze jak miałam iść na przepustkę to coś się komplikowało.Więc przez 5 miesięcy w domu zagościłam tylko 8 dni...

Ale było,minęło.Dałam radę.Chociaż były doły i dołeczki,nie poddałam się.
Pauliśka. (16:04)

wtorek, 15 grudnia 2009

15 grudnia 2009

 Śnieg,śnieg,śnieg,zimno,zimno,zimno....Nie lubię zimy...grrr...
Po czwartkowym rezonansie mam 'stresa',i zżera mnie ciekawość jaki jest wynik.
Jutro znów do szpitala,do kontroli.Aaale mam nadzieję że nie usłyszę nic złego,liczę na pozytywne wiadomości.A może jutro będzie ten wynik rezonansu?chociaż wątpię...
Tydzień temu zaskoczyłam samą siebie moim wynikiem morfologii-hemoglobina 12,7,leukocyty 5,6 !dawno takich dobrych wyników nie miałam.;)!
Ogólnie jestem troszkę poddenerwowana dniem jutrzejszym,zawsze się boję jak jadę do kontroli.
no ale trzeba się jakoś odstresować-chyba wieczór spędzę z ciepłą herbatką przed TV,albo kolejny raz przeczytam  'Świat do góry nogami'-świetna książka!;)

------------------------------------------------------------------------------
Natknęłam się ogłoszenie.Młoda,chora kobieta potrzebuje pomocy.Ma raka.Jest mamą trójki dzieci.'Pieniądze szczęścia nie dają',ale czasami ratują ludzkie życie.Pomóżcie jej.


http://www.dlajulity.hb.pl/
Pauliśka. (18:32)

środa, 9 grudnia 2009

09 grudnia 2009
Brrr...Jutro jadę na rezonans.Boję się,kurde.Ciekawe czy od razu dostanę wynik...Pewnie nie,trzeba będzie na niego trochę poczekać.A ja przez to czekanie ze strachu nie wytrzymam.Chciałabym żeby w nim wszystko wyszło ładnie,pięknie i w ogóle...
Ech...nadal nie docierają do mnie niektóre rzeczy...i często się rozklejam...szczególnie wieczorami chce mi się płakać.Cóż-takie życie...;(
Obecnie mam mega wielkiego 'lenia' i nic mi się nie chce.Siedzę i słucham wolnych piosenek...NA nic nie mam ochoty.Może ta pogoda na mnie tak ujemnie wpływa,i przez to mam gorszy dzień...
A może ja się za bardzo nad sobą użalam...może powinnam  bardziej wziąć się w garść...

Pauliśka. (16:11)

poniedziałek, 7 grudnia 2009

07 grudnia 2009
Mikołaj mi wczoraj napisał że jestem za duża na prezent i żebym spadała;]

Ha.!;)

________________________________________________________
Ciągle nie mogę się przyzwyczaić do tego że kilku osób już z nami nie ma...
Często łapię się na tym.Ciężko się tak po prostu z niektórymi faktami pogodzić.
W czwartek jadę na rezonans.Im bliżej tego badania,tym  bardziej mój nastrój marnieje.Coraz bardziej się boję,obawiam...że może coś wyjdzie nie tak,i będę musiała wrócić do szpitala czego bym za nic w świecie nie chciała!A jeszcze większy strach wywołuje u mnie data  16. grudnia.Bo wtedy chyba już będzie wynik tego rezonansu.Z nim mam jechać na kontrolę,i chyba będzie wiadomo-albo kończę leczenie,albo...sama nie wiem?
Dobra może koniec tego smucenia...Muszę odbudować swoją zasadę że ''musi być dobrze,bo inaczej być nie może''!
Pauliśka. (10:49)

piątek, 4 grudnia 2009

04 grudnia 2009
Ech tak bardzo ciężko jest mi się pogodzić i zrozumieć kilka rzeczy...;(
To takie smutne...

Jedyną radość sprawił mi dziś uśmiech mojej siostrzyczki,jak dostała prezent 'od Mikołaja' ;] troszkę przedwczesny,ale tak wyszło.;)
Dostała to co chciała-wóziu i mówiącą lalę;) aj spisał się ten mikołaj...;)!

Szkoda że nie można zażyczyć sobie tego,żeby  na świecie nie było tylu nieszczęść...to byłby dla mnie wspaniały prezent mikołajkowy...

Były też u mnie dzisiaj 3 koleżanki z nowej klasy,i są bardzo fajne.W ogóle moja nowa klasa,licealna już ;] robi dobre wrażenie;)

Pauliśka. (20:32)

czwartek, 3 grudnia 2009

23 grudnia 2009
Dostałam świetny prezent na gwiazdkę! Bardzo mnie dzisiejszy dzień zaskoczył!
Zadzwoniła do mnie pani doktor i powiedziała że rezonans wyszedł dobrze!
Yeees!a ja tak się bałam!przynajmniej będę spokojniejsza...jejciu cieszę się cholernie,bo to oznacza że na 99%kończę leczenie!Oczywiście czeka mnie jeszcze trochę badań i kontrole.
Jednak Ci na górze czuwają nademną.Dziękuję Wam,czuję że jesteście blisko...Tylko szkoda że te święta będą bez Was...[*]

A z okazji świąt...
`Radości,która dostrzega piękno małych rzeczy.
Nadziei,która nie gaśnie gdy marzenia wydają się zbyt dalekie.
Pokoju,który koi kiedy wszystko wyprowadza z równowagi
Oraz wiary,która daje oparcie gdy bezradność przeraża...`
;*
POGODNYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!
Pauliśka. (23:23)

wtorek, 1 grudnia 2009

01 grudnia 2009
....Nie znam słów,ktore opisałyby to co teraz czuję...W środku jestem zupełnie rozdarta...Czemu świat jest taki straszny....?
Straciłam babcię...Wczoraj był jej pogrzeb [*]...Wieczorem siadłam do komputera i co?i to co zobaczyłam,a raczej to co przeczytałam wywołało u mnie kolejny wstrząs uczuć.

Odszedł...[*] ale dlaczego?przecież on był za młody na śmierć!całe życie było przed nim!Nie taki miał być finał tej historii.Ja cały czas wierzyłam że się uda.
Adaś jest dla mnie wzorem.Każdy powinien postępować tak jak on-walczył do końca,nie poddawał się,tak bardzo wierzył w życie...Mimo że znałam go niezbyt długo,to zdążyłam odkryć jakim ciepłym i dobrym człowiekiem był.I taki pozostanie w moim sercu.[*]
...
Jedynym tłumaczeniem sobie tego co się stało jest to że może zarówno mojej babci i Adasiowi,jak i wszystkim innym którzy odeszli jest na tym drugim świecie lepiej..?Tylko że na tym pierwszym świecie wielu osobom bardzo ich brakuje...
Pauliśka. (08:34)

sobota, 28 listopada 2009

28 listopada 2009
Bóg zbyt wcześnie zabiera ludzi...;(
[*] Zmarła moja babcia.Najlepsza,najukochańsza.Będzie mi jej strasznie brakowało.Byłam do niej okropnie przywiązana-taka najlepsza,rozpieszczona wnusia...A dziś już jej nie ma...Dlaczego?
Babciu na zawsze zostaniesz w moim sercu...[*]

I w dodatku mam dość tego że ciągle się coś przedemną ukrywa!Zawsze o wszystkim dowiaduję się ostatnia!
Pauliśka. (14:47)

piątek, 27 listopada 2009

27 listopada 2009
Tak sobie dzisiaj przeglądałam moje różne 'duperelki' i znalazłam klasowe zdjęcie z  1 gimnazjum i normalnie aż sobie je powiesiłam nad biurkiem;] Jak na nie patrze to przypominają mi się te 3 (niecałe) lata,spędzone z tymi ludźmi.Oj,nieraz to było fajnie...a kolejna myśl to to,że ten czas tak szybko leci...
Pamiętam jak jeszcze niedawno trzęsłam się ze strachu jak zaczynałam gimnazjum,a teraz?jestem już Panną Licealistką;)szkoda tylko że choroba zabrała mi ostatnie,najlepsze pół roku 3.klasy...Ominął mnie egzamin,bal gimnazjalny...No ale nie ma co gdybać...


Teraz mnie ogarnęła jakaś wieczorna melancholia...;/  w ogóle smutno jakoś...
No...Ale za pół godzinki w TV 'Titanic' będzie...Więc zaraz idę szybko pod prysznic,rozłoże łóżeczko,paczka chusteczek do łapki i będzie seansik filmowy.I popłakać będzie można...
Pauliśka. (19:11)

środa, 25 listopada 2009

25 listopada 2009
leże jeszcze w łóżku i nie mam siły,ani ochoty wstać.Nie,nie przez to że się źle czuję fizycznie.Tylko z psychiką gorzej...Bo po pierwsze okazuje się że nasza polska medycyna jest bardzo dalekoooo za innymi krajami,po drugie nie rozumiem niektórych rzeczy dziejących się wokół,po trzecie mam trochę mętlik w głowie,a po czwarte niebawem zjawi się u mnie matematyczka żeby mnie pomęczyć...
No dobra,wiem że maruda okropna ze mnie...chyba czas na to żeby się ogarnąć.

ADAŚ!TRZYMAJ SIĘ,DASZ RADĘ!

Pauliśka. (10:26)

niedziela, 22 listopada 2009

22 listopada 2009
      Zacznę od tego że Adaś jest już w Chinach!Cieszę się z tego niezmiernie,szczęście drugiego człowieka sprawia radość.To czekamy teraz aż wróci za dwa miesiące,w dobrej formie i z dobrymi wieściami.Do odważnych świat należy!

     A u mnie jakoś leci,tylko mam do siebie ciągle pretensje za tzw. 'niewyparzoną buzie'.Za dużo mówię niepotrzebnych rzeczy.I ciągle mnie często wszystko wokół denerwuje.No dobra,wszyscy mówią że po takiej chorobie huśtawki nastrojów to normalka.Ale mnie wkurza to że nie potrafię nieraz nad sobą zapanować.Mam nadzieję że to się niedługo zmieni.

     A dziś wzięłam się za naukę,trzeba robić coś w kierunku edukacji;)Tym bardziej że mam indywidualne nauczanie w domu,i chcąc niechcąc trzeba się uczyć,bo jak się jest sam na sam z nauczycielem to niewiedza bardzo łatwo daje się we znaki...;]
Tak więc jutro mnie czekają dwa polskie-bo na profilu humanistycznym się znalazłam.A stuprocentową humanistką nie jestem,no ale z tą szkołą to była taka szybka,nie do końca świadoma decyzja...W każdym bądz razie prawdopodobnie po wakacjach,wrócę do szkółki i 2 klasa będzie  już w normalnym toku zaliczana;)

   

      
    
Pauliśka. (15:28)

piątek, 20 listopada 2009

20 listopada 2009
Ostatnio dużo się działo,dużo niezbyt dobrych rzeczy.Ale dzisiaj chyba pierwszy raz od dawna nie myślałam o tym że jestem  chora.Jakoś tak fajnie mi minął ten dzień.W sumie to był taki zwykły.Wstałam rano,ubrałam się,zjadłam,później sprzątałam,bawiłam się z siostrą,byłam w sklepie...zwykły dzień...ale- czułam się w końcu jak normalny czlowiek.Przeważnie ciągle tylko siedziałam albo leżałam.Albo mi się wydaje,albo naprawdę wracam do 'normalności'.;))

Myślę że po wakacjach jak wrócę do szkoły,to już całkiem zniknie ta ciągnąca się za mną myśl,że jestem inna,bo jestem chora,i nie mogę żyć w pełni normalnie.Czasem tęsknię za chwilami kiedy byłam zdrowa,było nudno,ale czułam się bezpiecznie i nie obawiałam się że coś może się zdarzyć...
No ale...nie ma co się rozczulać na sobą-trzeba być twardym!;) i już!
Pauliśka. (18:15)

środa, 18 listopada 2009

18 listopada 2009
w ciągu kilku minionych dni dowiedziałam się dwóch rzeczy.Dobrej i złej.O tej złej nie mam sił pisać,bo boję się że się rozkleje...A dobra jest taka że się bardzo cieszę,bo Adaś prawdopodobnie jedzie niedługo do Chin!Ja wierzę że go tam wyleczą i wszystko się ułoży.Trzymam kciuki.!Jednak na tym świecie istnieje jeszcze dobro,widać to po tym że tak dużo ludzi okazało serce,i pomogło w zbiórce pieniędzy na wyjazd.Niestety jeszcze trochę brakuje,więc jeśli ktoś chciałby zostać ofiarodawcą podaję link do jego bloga,tam są wszystkie informacje http://www.pomocadam.blog.pl .

Szczerze mówiąc,rano wstałam lewą nogą.Ale jak przeczytałam że akcja 'Chiny' nabrała takiej mocy to humor się poprawił,a buzia sama się cieszyła;)) Jest dla mnie ważne,to żeby wszyscy chorzy zostali wyleczeni.Chociaż nie zawsze się to udaje,niestety...;(Ja sama nie jestem jszcze w pełni zdrowa,ale mówią że wiara czyni cuda.Dlatego mam nadzieję że wszystko,pomalutku dojdzie do happy endu,nie tyko w moim przypadku,ale też u tych którzy przeżyli to co ja!
Pauliśka. (07:32)

piątek, 13 listopada 2009

13 listopada 2009
Czemu ostatnio dzieje się wokół więcej złych niż dobrych rzeczy...?
Czasami mam wrażenie że dobro na tym świecie zanika...ech...;(
......


W ogóle mam dzisiaj zarypiście nieciekawy humor...masakra.Chciałabym żeby już  minęło te 5 lat,żebym była całkowicie zdrowa,żebym wszystko mogła,nie miała żadnych ograniczeń...
A najlepiej to było by gdyby ta choroba nigdy mnie nie spotkała.Bo to wszystko-te przeżycia,wspomnienia będą się za mną ciągły przez całe życie...
Wiem,użalam się nad sobą...zawsze staram się być twarda,ale czasami człowiek potrzebuje się wyżalić...
Pauliśka. (15:03)

wtorek, 10 listopada 2009

10 listopada 2009
               Przykro jest słyszeć,że stan któregoś ze szpitalnych znajomych się pogarsza.Nie wiem dlaczego ale zawsze gdy dowiem się że z kimś jest gorzej,to mam takie wrażenie że równie dobrze takie coś mogło spotkać i mnie.Wtedy jest mi bardzo przykro.Bo w końcu my,wszyscy chorzy na nowotwór w każdej chwili możemy zaliczyć jakiś  'poślizg'-nigdy nie mamy pewności że nic się nie wydarzy.
Wiem to z doświadczenia,bo 3 miesiące temu mogło się wydawać że jestem w super formie,a tu nagle miałam wstrząsy.Boję się każdego dnia o to czy wszystko będzie w porządku,czy nie poczuję się gorzej...Każdy dzień z dobrym samopoczuciem dużo dla mnie znaczy.
Wczoraj spotkałam mamę i brata pewnego chłopaka,który leczył się na moim oddziale.Był o rok ode mnie młodszy.Powoli kończył leczenie,ale coś się zaczęło komplikować...dziś go już z nami nie ma[*]  Gdy z moją mamą rozmawiałyśmy wczoraj z jego bliskimi było mi bardzo smutno,że Bóg zabiera tak młodych ludzi,którzy nawet nie zdążyli dobrze zasmakować życia...
I to jest sprawiedliwość...?chyba nie...
Pauliśka. (10:49)

niedziela, 8 listopada 2009

08 listopada 2009
              To,że od dwóch miesięcy jestem w innym świecie-bo w domu,a nie w szpitalu nie oznacza że wymazałam z myśli i serca wszystko i wszystkich z tamtego czasu.Wczoraj nie mogłam zasnąć.
Przez to myślałam o wielu różnych rzeczach.Doszłam do wniosku,że chyba nigdy tak na prawdę nie zapomnę tych wszystkich dobrych i złych chwil,tych kilku miesięcy w których zmagałam się z chorobą.Często wracają wspomnienia.Nie ważne że oprócz tych lepszych i śmiesznych są też te złe.Bo one przypominają mi o tym żeby szanować życie.Szanować życie,szanować siebie i swoich bliskich.Niestety nie zawsze mi to wychodzi,wciąż jestem często nerwowa i nie panuję nad tym co mówię.A później tego żałuję,że np.powiedziałam do mamy coś czego nie powinnam.
Ale ciągle nad sobą pracuję i staram się.Chcę być coraz to lepszym człowiekiem.
W przyszłości chciałabym pomagać dzieciom,które tak jak ja muszą walczyć z rakiem.Strasznie chciałabym zostać wolontariuszką.To moim zdaniem na prawdę fajna rzecz.Widziałam nieraz jaką radość miały dzieciaki gdy do kliniki przychodziło kilku wolontariuszy.Ja sama lubiłam siedzieć z dziewczynami  z wolontariatu.To było takie 'odbicie się' od tego wszystkiego,zabicie nudy.
Mam nadzieję że za klika lat też dołączę do tego grona  młodzieży o dobrym sercu.;)



ech,tak bardzo bym chciała żeby na świecie nie było takich chorób, i nikt nie musiał tak cierpieć.Niestety to nierealne...
Wydaje mi się że przez pobyt w klinice stałam się jeszcze bardziej wrażliwsza na czyjeś cierpienie.Staram się tego nie okazywać,ze tak martwi mnie los innych,ale w głębi duszy bardzo dużo o tym myślę.

Teraz jestem na dobrej drodze,ku zakończeniu leczenia ale wiem że nie zapomnę o tych wszystkich ludziach,których poznałam właśnie w czasie choroby.Będę pamiętała o tych którzy są...ale też o tych których już między nami nie ma...[*]
Pauliśka. (10:19)

piątek, 6 listopada 2009

06 listopada 2009
Oglądałam film ''Uprowadzenie Agaty''.To że się uryczałam to normalne.;]
Leciała tam piosenka Seweryna Krajewskiego-'Każdy swoje 10 minut ma'.I to bardzo mądry utwór...bo każdy z nas ma takie ''swoje 10 minut''w życiu.Taki swój czas...Tylko że nie każdy potrafi go dobrze wykorzystać.Choroba nauczyła mnie tego żeby szanować życie i brać je jakie jest...Uczę się żyć  chwilą,bo nigdy nie wiadomo ile nam ich pozostało.Dziś jest dobrze,a jutro może być źle.Wcześniej gdzieś tam głęboko po cichu planowałam sobie życie od a do z.Teraz wiem że nie warto...bo nikt nie wie co może się wydarzyć.(...)

A wracając do filmu-stary,ale jary ;) Przeżyć taką miłość jak jego bohaterowie to coś wspaniałego.Była nieszczęśliwa,ale wielka...
Pauliśka. (19:46)

środa, 4 listopada 2009

04 listopada 2009
Szczerze mówiąc kiedyś myślałam że nowotwór oznacza koniec,tak jak myśli wielu ludzi.Ale teraz wiem że rak to nie wyrok!i że jeśli się bardzo chce to się z tego wyjdzie.Dlatego jeśli na kogoś spadła ta wiadomość że jest chory nie powinien się załamywać i rozczulać nad sobą tylko walczyć.Ja tak robiłam,chociaż nie zawsze mi to wychodziło.I dziś po pół roku ciężkich zmagań jestem przy końcu tej drogi.Przeszłam przez radioterapię i chemioterapię,po drodze zahaczając o różne przeszkody,ale dałam radę.Były dobre,i złe dni.Ale zawsze jakoś z tych dołów wychodziłam,bo wiedziałam że życie jest jedno i trzeba o nie walczyć,tak jak lwica walczy o swoje lwiątka!Bywało naprawdę ciężko,ale takie cierpienie się 'opłacało',bo jeżeli za miesiąc rezonans wyjdzie dobrze,to moje leczenie będzie zakończone.Dziś miałam endoskopię i badanie słuchu i wszystko wyszło bardzo pozytywnie.Broviaka mam wyciągniętego,z czego bardzo się ciesze.;)
Ale to że zakończę leczenie nie oznacza że jestem zdrowa,bo zdrowa będę po pięciu latach jeśli choroba się nie wznowi.No ale przez te 5 lat będę o siebie dbała i się kontrolowała,więc mam nadzieję że wznowy nie będzie.

Ktoś kto tego nie przeżył,nie zrozumie tego jakim szczęściem jest wygrać z rakiem.
To dla mnie wielka radość,coś takiego jakby zacząć drugie życie.Wierzę że rezonans wyjdzie dobrze,a przez te 5 lat nic się nie wydarzy.Musi tak być-innego wyjścia nie ma;)
Wiem też że moi znajomi z kliniki też dadzą sobie radę.Są młodzi,silni i z pewnością im się uda 'wytępić tego intruza'!
Do niektórych pacjentów i ich rodziców strasznie się przywiązałam-Asia i pani Krysia,Adaś i pani Ania,Marek i Pan Polak;),Dominik i pani Jola,Dawidziu i Bońka,Natalka i jej mama,Remik i pani Ania,Sylwka z mamuśką;),Kubuś,
Patryska  i  Kuba,Zuzia Ania,Michał,Beatka i jej rodzice...oj musiała bym dużo jeszcze wymieniać.-Jesteście kochani.Wzajemne wsparcie też dużo pomogło.Wiem że niebawem będziecie zdrowi.!musicie!będę trzymać kciuki!


Pauliśka. (18:54)

sobota, 31 października 2009

31 października 2009
w poniedziałek jadę na wyciągnięcie broviaka.Boję się..a najgorsze jest to że to pod narkozą się robi.A ja okropnie ją znoszę.Nie mam dzisiaj humoru.Bolą mnie żebra i ręce od wkłuwania wenflonów.Chciałabym być w domu...

Po wczorajszym dniu coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu ze człowiek naprawdę zaczyna coś doceniać dopiero wtedy gdy to straci...Ale niestety czasami jest za późno i niektórych rzeczy nie da się tak po prostu wybaczyć.Ciężko by mi było znów zbliżyć się do osoby która zostawiła mnie wtedy kiedy jej potrzebowałam..



Poza tym czuję się już niepotrzebna kilku osobom...kilku znajomym których uważałam za dobrych.Być może tak mi się tylko wydaje...może są za bardzo zajęci swoimi sprawami.Ale ja dla niech zawsze znajdowałam czas.Dobra nie ważne.Dam sobie radę...Na szczęście pozostali jeszcze inni...
Pauliśka. (13:08)

czwartek, 29 października 2009

29 października 2009
Prawdopodobnie moje leczenie jest prawie zakończone.Nie będę brała już chemii.Tylko podobno mam mieć rezonans,PET-a i wizyty u laryngologa.Ale zobaczymy jak to będzie...Byłabym bardzo happy gdyby nie ten durny broviak...Akurat teraz musiał nawalić...Prawdopodobnie mi go usuną...ale nie wiadomo kiedy.W szpitalu będę conajmniej do wtorku....Masakra...


www.pomocadam.blog.pl    -wierzę że znajdą się ludzie o dobrym sercu.!
                                                 i wszystko będzie dobrze.
Pauliśka. (15:23)

środa, 28 października 2009

28 października 2009
dostałam zakażenia od broviaka.!i musiałam zostać w szpitalu...kurde!
chciałam żeby to się jjuż  skończyło...a tu klapa!

Pauliśka. (20:33)

wtorek, 27 października 2009

27 października 2009
Czasami nie da się tak po prostu przestać o czymś myśleć...
Jutro jadę do kliniki i chyba usłyszę co dalej ze mną...boję się.Gdzieś tam głęboko mam cichą nadzieję że wszystko będzie dobrze,że już nie będę musiała leżeć w szpitalu.Ale boję się tak głośno myśleć,żeby nie zapeszyć.Bo już kilka razy gdy miałam nadzieję że coś się uda,było na odwrót...niestety.
Chciałabym już wrócić do normalnego Życia,takiego w którym nie skupiam się głównie na chorobie,mieć już to wszystko za sobą i puścić w niepamięć to co przeszłam...Chociaż wiem że tak zwyczajnie zapomnieć o czymś co nas tak dotknęło się raczej nie da.Takie rzeczy chyba zostają w głowie długo..
Pauliśka. (20:41)

poniedziałek, 26 października 2009

26 października 2009
W szpitalu poznałam Adasia.Jest o dwa lata ode mnie starszy,też choruje na nowotwór.Widocznie 'Nadajemy na podobnych falach',bo załapalismy ze sobą fajny kontakt.Jest swietnym chłopakiem,po prostu nie da się go nie lubić.Mieliśmy w planach niebawem spotkać się w innym miejscu niż szpital,już jako wyleczeni ludzie...
Jednak jak to się mówi ''człowiek planuje,a los krzyżuje''.Bo szansą na całkowite wyleczenie Adasia jest współpraca z lekarzami z Tianjin Cancer Hospital.A to kosztuje <narazie> 150.000zł.Jest to bardzo duża suma .Dlatego proszę o pomoc dla Adama. Liczy się każda,choćby najmniejsza wpłata. www.pomocadam.blog.pl   to jego blog,jest tam opisana choroba oraz podany numer konta ,na które można wpłacać pieniądze.


''Pamiętajmy,że okazane komuś  dobro napewno powróci...''
Pauliśka. (19:43)

sobota, 24 października 2009

24 października 2009
ech....jak mnie wkur*iają ludzie którzy bezpodstawnie kogoś oceniają.Niestety dla niektórych człowiek który jest chory np.na nowotwór powinien wyglądać jak chodząca śmierć.Najlepiej nie powinien wychodzić z domu,izolować się od normalnego świata i żyć w takiej 'swojej izolatce'z dala od wszelkich znajomych,rozrywek...Ale jeśli ktoś chory nie poddaje się,walczy,stara się żyć jak normalny człowiek,to są tacy którzy  potrafią powiedzieć że sobie wmawia chorobę....

masakra.Czemu w wielu ludziach jest taka nienawiść,zazdrość,mściwość...?
Pauliśka. (18:33)

piątek, 23 października 2009

23 października 2009
i w sumie nie wiem wciąż co dalej...Ale pocieszające jest to że wynik rezonansu jest dobry!te zmiany w mózgu całkowicie znikły!
i nie były to przerzuty.Więc super-przynajmniej pod tym względem.
Teraz czekamy aż nasi lekarze skonsultują z profesorem z Warszawy co ze mną dalej.Narazie wydaje się że wszystko idzie w dobrym kierunku...;)

                                                                                                                                             

Smutnawo
mi trochę...bo....brakuje mi chyba takiej bliskiej osoby...która przytuliła by w złej chwili,pocieszyła gdy coś idzie nie tak...


życie.
Pauliśka. (13:45)

wtorek, 13 października 2009

13 października 2009
co dalej?
nie wiem sama...lekarze też nie wiedzą.
czekamy na wynik dzisiejszego rezonansu magnetycznego....i zobaczymy jak to wszystko się potoczy.Przyznaję że mam trochę stracha...
ta  niepewność jest masakrycznie dobijająca...nie lubię czekać.....

                                        
                             
                
       
   
 


wczoraj się  rozkleiłam...myślałam o małym Dawidku...
Pauliśka. (17:41)

poniedziałek, 12 października 2009

12 października 2009
cholera!czemu tak jest że Bóg zabiera szansę na życie takim małym dzieciom.?!
co dwuletnie dziecko zawiniło żeby je tak krzywdzić!?czemu już nie ma dla niego leku?czemu już nie ma szans?!czemu nie ma sposobu na tego chemioodpornego chłopca?nie mogę tego przyjąć do wiadomości...tyle czasu leżałam z nim na oddziale...dziś zapadł wyrok-nie ma już ratunku...odesłali ich do domu...
Przecież on ma dopiero dwa latka...jeszcze nie zdążył poznać jak smakuje  życie...
pieprzona niesprawiedliwość!!!
płakać mi się chce...........
Pauliśka. (13:01)

wtorek, 6 października 2009


06 października 2009
czekam na rezonans...po nim bede cokolwiek wiedziec-co dalej....


nie mam humoru...zamieszanie w myslach,zamieszanie w sercu....
brak pozytywu....
tak jakos dziwnie jest...w wielu sprawach...niestety..
Pauliśka. (12:32)

poniedziałek, 28 września 2009

28 września 2009

No i praktycznie nadal niewiem co dalej...
Guz w nosogardle niby całkowicie zniszczony...ale w głowie w płatach czołowych coś jest...COŚ...czyli co???lekarze sami nie wiedzą...profesor z Warszawy zalecił wykonanie rezonansu i porównanie wyników-tego nowego i tego z przed miesiąca.
Jeżeli te zmiany które tam są okażą się większe to są 3 rozwiązania...
-radioterapia <nie!!!>
-chemioterapia
-współpraca z neurochirurgami z Wałbrzycha -pobranie wycinka z płatów czołowych <o nie,tylko nie to>

tak więc za ciekawie nie jest...W środę znów do kontroli.No zobaczymy jak to będzie...
Pauliśka. (07:52)

niedziela, 20 września 2009

20 września 2009
Dawno mnie nie było...a jakoś tak brak czasu.Od 10.09.jestem w domciu;)
zajeeeeFajnie jest;)
Przytyłam już prawie 4 kg,i kości aż tak nie wystają i nie bolą;]No ale z takim apetytem jaki ja mam to nie da się nie przytyć.;))
Ale w sumie nie ma co się dziwić że zrobił się ze mnie żarłok,skoro 4 mmiesiące jadłąm tylko  mdłe rzeczy a przez ostatnie 3 tygodnie nie jadłam nic...

a teraz to jest fajnieee;)z kilku powodów.Ale też nie fajnie z jednego powodu...w środę jadę do kliniki na konsultacje w sprawie dalszego leczenia.W wyniku badania PET wyszło że organizm mam czysty,tylko coś się świeciło w małżowinie nosowej.I teraz niewiadomo czy to resztki guza,czy jakiś stan zapalny po radioterapii.I niewiedzą czy dać mi chemię,czy naświetlania,czy to koniec leczenia i dać chemię podtrzymującą.No i moi lekarze mają skonsultować to z jakimś profesorem z Warszawy.Ale...niewiadomo czy telefonicznie on będzie w stanie coś stwierdzić ,czy będę musiała odwiedzić stolicę.A nie chcę tam jechać...to tyle kilometrów...a ja mam chorobę lokomocyjną;/

Ale nie ma co martwić się na zapas,może nie będzie konieczności żebym jechała...
A fajnie to jest dlatego że mam zarypistego nowego kumpla,Po powrocie do domku spotkałam moich najnajlepszych znajomków;)=>Antuś,Martyśka...;***
no i innych,oraz rodzinkę;)
Pauliśka. (09:33)

czwartek, 10 września 2009

10 września 2009
dzisiaj do domku ;)
najpierw tylko na badanie PET.
faaajnie;)
i fajnie mi8nęły poprzednie dwa dni,,,poznałam w klinice nowego kumpla-
Adasia;)zarypisty koleś;)
byliśmy razem przez te dwa dni w Ogrodzie Japońskim i w zoo ;)wieczorami robiliśmy sobie seanse filmowe;)
heh no fajny kumpel;)
Pauliśka. (08:11)

poniedziałek, 7 września 2009

07 września 2009
dawno mnie tu nie było,ale tak wyszło.Za dużo się ostatnio działo.Jak nie wątroba,to podejrzenie grzyba w mózgu,\,to za wysokie ciśnienie,to złe wyniki-zawsze coś.Ale najgorsze były wstrząsy padaczkowe,prawdopodobnnie wywołane lekiem na rozrzedzenie śliny.Byłam dwa dni nieprzytomna na OITD,Nic nie pamiętam z wtedy.Ale to dobrze,bo podobno było okropnie.No a po powrocie z OITD do mojej kliniki trafiłam na OWN-oddział wzmożonego nadzoru.Byłam tam tydzień,a teraz jestem już na zwyklym oddziale.Wątroba się regeneruje,rezonans nie wykazał nic w mózgu,czuję się lepiej i mam zabójczy apetyt.Niestety schudłam 10 kg i czuję każdą kość.Muszę przytyć.Głupia zawsze chciałam schudnąć...a teraz jak ważę 40 kg to myślę że moje dawne 51kg bylo  w sam raz...ach.
Teraz czekam do czwartku na badanie PET,a po nim może na kilka dni do domciu...
Pauliśka. (21:43)

niedziela, 23 sierpnia 2009

23 sierpnia 2009
Dawno nic nie pisałam,przez to całe zamieszanie...jak nie urok to...no właśnie.O mały włos nie zostalam w czwartek przewieziona do Centrum zdrowia Dziecka w Warszawie.Wątroba przestała mi pracować.Przez tą waloną chemię.Na szczęście lekarze z tamtąd uznali że zalecą leczenie tutejszym lekarzom.Zobaczymy czy sama się po tej masie leków odbuduje.Mam taką wielką nadzieję w to...bo w innym wypadku czeka mnie życiowy przeszczep wątroby,a tego boję się panicznie.Dużo się ostatnio działo i przyznam szczerze że trochę zwątpiłam w to że będzie dobrze i się podłamałam...Mam nadzieję że wszystko samo się dobrze potoczy...oby.!Nie chcę robić z siebie cierpiennicy,ale inni mają w życiu łatwiej...
Pauliśka. (13:51)

środa, 12 sierpnia 2009

12 sierpnia 2009
Teraz myślę sobie...i wymyśliłam że...Tak naprawdę człowiek w porównaniu do losu jest tak mały jak wieżowiec widziany z lotu ptaka....

______________________________________________________________________-
Chyba mnnie to wszystko przerasta...ale...postanowiłam że od dziś zacznę się bardziej starać,będę więcej się ruszać z łóżka i postaram się więcej jeść.Muszę nabrać sił i w końcu wziąć tą chemię i spieprzać do domku.!Szkoda tylko że mama pojechała...ale cóż przecież w domu są też dzieciaki i za nią tęsknią.A ze mną jest ciocio--babcia;) jest nawet ok,gdyby nie jej nadopiekuńczość.Ale dobra.
Znów mam problemy z wymiotami.Na dodatek chyba mam coś z nerkami.Dlatego właśnie o kolejny  tydzień opóźnia się chemia...ZNOWU.

ajć...
Pauliśka. (14:25)

piątek, 7 sierpnia 2009

07 sierpnia 2009
Dlaczego tak jest że mam dopiero 16 lat a już dostałam od życia takiego kopa.?Nie mogę spokojnie cieszyć się w pełni młodością tak jak moi znajomi...oni mają wakacje,uśmiechają się,imprezują,wyjeżdżają,chodzą na basen itp.itd...a ja? ja sobie czwarty miesiąc leżę w szpitalu i leczę tego cholernego raka który zjeb.ł mi najlepszy czas-16 lat...podobno najlepszy okres w życiu nastolatki.Nie chcę zachowywać się jak egoistka,ale mam już dość.Najchętniej bym to wykrzyczała całemu światu.!
Pauliśka. (19:06)

wtorek, 4 sierpnia 2009

04 sierpnia 2009
Po tym odstawianiu morfiny i metadonu mam chwilami ostre fazy;(Śnią mi się jakieś bzdury,budzę się w nocy, gadam coś sama do siebie...wrrr...wkurza mnie to.Pogoda też nastroju nie poprawia,wręcz przeciwnie.Chociaż w sumie to może lepsze zimno niż taki upał jak w niedzielę,że nawet nie było czym oddychać.I tak źle,i tak niedobrze.Byłam dzisiaj na tomografii klatki piersiowej,jutro może będą wyniki i MOŻE w końcu się dowiem kiedy dostanę cykl chemii ,który jest opóźniony-miałam go mieć 21 lipca...ale to buzia boli,to za wysokie CRP,to gorączka...
nie mam co robić w tym szpitalu...co prawda byłyśmy z mamą się przejść,ale to dwie godziny...teraz zrobiło się jeszcze zimniej,niż wcześniej.Ech ;(

ja chcę już do domu,urządzić się w nowym pokoju i w ogóle.;]

bezsensu jest dziś dzień-a mój humor jest jego odzwierciedleniem.
Pauliśka. (15:03)

sobota, 1 sierpnia 2009

01 sierpnia 2009
jest 8 rano.Przeciętny człowiek leży teraz w łóżku i chrapie,że aż mu się uszy trzęsą.;)a ja?a ja wstałam o 6 bo po pierwsze musiałam wziąć lek,zmierzyć gorączkę.No i zaazwyczaj po zrobieniu tego dalej spałam ;p a dziś jakiś pech czy co?nudzi mi się a zasnąć nie mogę.Leżę sobie w łóżku,i czekam aż kroplowka mi zleci.Niestety mamka pojechała na weekend do domku;( tęsknię bo z Nią najlepiej;*No ale dobra trzeba się dzielić z rodzeństwem,Ola też baaaldzo tęskni.A ja tęsknię za Olą;(aj i znów mnie ogarnął lekki smutek...
Pauliśka. (07:55)

poniedziałek, 27 lipca 2009

Cud,od wczoraj nie wymiotowałam.Ech,dobra nie zapeszam.Czuję się odrobinę lepiej ale mam zmniejszoną morfinę,i buzia troche boli.Miałam mieć dzisiaj chemię ale wczorajsze moje wyniki były okropne!-CRP 208!! gdy max.to 10!  no masakra;/ tak więc dziś miałam mieć punkcję.Okropnie się bałam <jeszcze nigdy nie miałam>ale rano przyszła p.doktor i powiedziała że jednak się wstrzymamy,bo jest reakcja na antybiotyk i moje dzisiejsze CRP to 130.Spada.Ale to musi być jakaś infekcja czy stan zapalny,dlatego zrobili mi posiew krwi.Cholera wszystko się odwleka a ja chcę do domu.!

wkurza mnie sprawa z jedzeniem,coprawda moje menu jest baaardzo ograniczone,ale jeść muszę i wszystko co wezmę do ust smakuje jak łyżka soli.Straciłam po radioterapii smaki.Został tylko słony.Mam nadzieję że pozostałe się jak najszybciej odbudują!

Paskudna pogoda;[
Pauliśka. (16:45)

piątek, 24 lipca 2009

24 lipca 2009
coraz trudniej jest mi żyć.I nie wynika to z jakiś błahostek takich jak np.chłopak,nieudane zakupy,źle ułożone włosy itp.Życie utrudnia mi ta cholerna choroba,ten cholerny rak,i wszystko co z nim związane.Wiem,nie mogę się poddać,tyle wytrzymałam...ale są dołujące dni.Mam wtedy podły humor,nie chce z  nikim rozmawiać ani nikogo widzieć,,cały dzień leżę w łóżku i śpię.Czasem jestem taka senna i otłumaniona....przez te wszystkie leki a w szczególności przez morfinę.Dziadowska morfina,ale jednak uśmierza ból...Ale jedno leczy-drugiemu szkodzi,tak samo jak chemia.Czemu to wszystko takie skomplikowane i pokręcone.?ach,gdybym umiała to rozplątać...(...)
Pauliśka. (19:26)

czwartek, 16 lipca 2009

16 lipca 2009
Muszę się wyżalić,wyładować nerwy.Do końca dnia mam humor zepsuty.!a przez co.?przez jakiegoś małego gnojka,okropnego!przyszedł przed chwilą do mnie na salę.Jest tu dosłownie 10 minut a ja mam go serdecznie dość i pękają mi uszy.Ja naprawdę uwielbiam dzieci,ale on jest jakiś nienormalny;/
ja potrzebuję spokoju,odpoczynku.A jak tu odpoczywać przy wrzeszczącym bez powodu dziecku,które w dodatku rzuca butelkami?.A jego mama nic.


wrrr....
Pauliśka. (16:08)

środa, 15 lipca 2009

15 lipca 2009
Ta pogoda mnie dołuje...;/naprawdę.Podobno rano było duszno jak na pustyni,a teraz leje i jeszcze idzie burza.A ja się cholernie tej burzy boję.!Aż wstyd się przyznać-spałam dzisiaj do godz.14 ;] nie wiem jak to się stało,zawsze byłam rannym ptaszkiem.Jak przyszłam do szpitala to zaczęłam dłużej spać,ale nigdy nie do 14 ;] heh.
Mamcia pojechała do domku <niestety>;( a teraz w szpitalu jest ze mną ciocia.Z mamą jest o niebo lepiej...ale Ola już za nią tęskni i płacze...więc musiała jechać.Ale dzwoniła i mówiła że fajną książkę mi kupiła;)to będziemy czytać ;)
___________________________________________________________________________________
czuję się lepiej niż ostatnio.Tylko jeszcze nie mogę jeść,tzn.mogę mdłe,płynne jedzenie.Dobrze że nie czuję głodu,bo mam tą żywieniówkę w kroplówce.
Pauliśka. (18:29)

poniedziałek, 13 lipca 2009

Zaczynam od życzeń dla Mojej Mamusi,którą bardzo kocham;)
Bo ona ma dziś imieniny i urodziny ;)
a więc sto lat!;)

Dnie Urocze, Piękne, Młode
W Drodze Życia Napotkamy,
Ale Jednym Z Najpiękniejszych

Będzie Dzień Urodzin Mamy.
Więc Serdecznie Ci Winszuj,
Aby Przez Ten Dzionek Cały
Tylko Nuty Zdrowia, Szczęścia,
W Twoim Sercu, Mamo, Grały!;)
_________________________________________________________________________________
a ze mną źle,po tej żywieniówce wymiotowałam wczoraj i dzisiaj...fuj!;(zjadłabym coś sama ale jeszcze nie dam rady.Buzia boli,ale po morfinie mniej.Całe szczęście.Ufff...
Pauliśka. (11:18)

sobota, 11 lipca 2009

11 lipca 2009
Dostałam od wczoraj żywienie pozajelitowe i morfinę dożylnie.Ale mimo to dalej trochę boli.Ciągle jestem śpiąca i taka 'otłumaniona'przez morfinę...ale chyba jakoś przez to przebrnę.
Najgorsza radioterapia to naświetlanie szyi,naprawdę.Są takie skutki uboczne że masakra...ajĆ.

_______________________________________________________________________________

' I nieważne że świat,
w którym przyszło Ci żyć
lepszym wydawał się być.
Nieważne.! '
Pauliśka. (22:13)

piątek, 10 lipca 2009

10 lipca 2009
Pojechałam do Wro tylko przepłukać broviaca,a zostałam na oddziale...w sumie to dobre,bo przez tą bolącą buzię nie mogę jeść ani nawet pić.Jak przełykam ślinę to boli tak jakby mi ktoś dal do gardła kolczastą kulę...aj biedna jestem.I mama musiała jechać po rzeczy i przyjechała z Antkiem;) przynajmniej się zobaczyłąm z tym łośkiem;)i dzięki że mi Gośkę dostarczyłeś;***

oprócz tego mam dożylnie morfinę...czego się strrrasznie boję...wolałabym te plastry co wczesniej...ale one nie pomagaja mi juz;(no trudno.
Pauliśka. (19:48)

czwartek, 9 lipca 2009

09 lipca 2009
w domu mam drugi szpital-leżę cały czas,jestem slaba...lekarz mówił że tak będzie a ja nie wierzyłam...ech jutro do Wrocławia na przepłukanie broviaca.Pewnie znów się wymęczę podróżą-tak to jest jak się ma cholerną chorobę lokomocyjną na którą nawet tabletki nie działają.Mam nadzieję że mnie nie zostawi na oddziale...Było by ok,gdyby mnie buzia nie bolała...a mnie boli nawet jak piję i przełykam ślinę-o jedzeniu nie wspomnę;/
tak to już jest z tą chorobą,trzeba nauczyć się z nią żyć.Z nią i ze świadomością że raz jest dobrze a raz źle.
W sumie to ten etap przeszłam tak dobrze że lekarze aż się dziwili.Nawet ani razu nie wymiotowałam choć biorę chemię która jest bardzo 'wymiotna'.No więc teraz się gorzej czuje ale mam nadzieję że mi to niedługo przejdzie.
Pauliśka. (13:15)

wtorek, 7 lipca 2009

07 lipca 2009
Nie czuję się najlepiej...jestem słabiutka...apetytu nie mam...prawie całe dnie spędzam w łóżku...no cóż-takie duże dawki naświetlań i tej chemii mnie tak wykończyły.Więc muszę dojść do siebie i się pozbierać.Miałam robioną morfologię;/aż się boję...pewnie wyniki będą słabe...ech,ale mam nadzieję że nie będę musiała wrócić na oddział.Dziś wieczorem mam zamiar trochę wyjść jak nie będzie aż tak gorąco.Ta pogoda jest dla mnie niekorzystna,bo muszę chodzić w arafatce,żeby nie mieć szyi na wierzchu bo mam na niej strasznie piekący odczyn popromienny od radioterapii.Moja szyja wygląda fatalnie...;/ ale z biegiem czasu się zagoi;]
Najgorsza jest ta suchość w buzi...to takie nie wygodne.Masakra...
Pauliśka. (14:45)

niedziela, 5 lipca 2009

05 lipca 2009
w domciu jestem.Wczoraj praktycznie cały dzień przeleżalam w łóżku.Kiepsko się czułam,bo wymęczyła mnie droga...mam chorobę lokomocyjną.;/
Jejkuuu...moja Ola już taka duża,włoski ma takie długie,zaczęła ładniej i więcej mówić...;)
heh a teraz ciągle pyta czy jutro znów nie jadę;)
Namówiła mnie wczoraj na rysowanie i sobie razem w łóżeczku leżałyśmy i malowałyśmy heh ;)
Ale jakoś tak się jeszcze nie mogę przyzwyczaić do domu.Dziwne...ale dwa miesiące bez przerwy w szpitalu,to się już do niego przyzwyczaiłam.Potrzebuję kilku dni żeby się znów zadomowić;)
Chciałam wyjść dziś na mały spacer,ale pogoda zAwiodła...chyba że później się ociepli....

'To co najważniejsze-jest niewidoczne'
Pauliśka. (12:17)
__________skomentuj___________

03 lipca 2009
Skończyłam radioterapię.!yeees! w końcu.! hurra!;)
a jutro jadę do domku aż na 3 tygodnie,a później wracam na cykl.Oczywiście w ciągu tych trzech tygodni-morfologia,i raz w tygodniu i tak do Wrocławia na płukanie broviaka.Ale dobra,dam radę.Moje łóżko już niech się szykuje;)
W końcu do domku...aj jak to będzie miło...mmmm...
Postanawiam już dziś-jutro idę do lasu!Do naszego pięknego lasu;)Bo tu to tylko beton,kilka drzew...jak to w mieście...a nasze 'wieśniackie' powietrze wpływa na mnie b.dobrze;)

Ajjjć i wytulę moją Oleńkę...;***


Pauliśka. (15:52)

czwartek, 2 lipca 2009

02 lipca 2009
Choroba zmieniła mój wygląd,rzecz jasna.Ale charakter w pewnym sensie też.Czuję że jestem inna niż wczesniej.Zrozumiałam,że są rzeczy ważniejsze niż wylansowanie się na mega odjechaną osobkę,którą każdy 'lubi',za to że udaje kogoś kim tak naprawdę nie jest.Chwalenie się zaliczonymi kolesiami i imprezami,po których się nic nie pamięta.Taki styl życia to nie dla mnie.Niewiem,może zmądrzałam,dorosłam.?Po prostu wydaje mi się,że zmienił się nie co mój pogląd na świat,na życie.Większą wagę przywiązuję do rodziny,z którą wcześniej żyłam w średnich stosunkach,ciągle pyskowałam do rodziców...nie dostrzegałam tego że oni się o mnie martwią i chcą dla mnie jak najlepiej.Czasem sprawiałam mamie taką przykrość,że często w nocy przez to plakałam bo było mi wstyd.A moja mama jest taka kochana.Szkoda ze dopiero teraz to dostrzegłam.Cóż,człowiek uczy się na błędach...Ja już tych błędów nie popełnię.Nie będę taka jak kiedyś.Będę lepsza.A przynajmniej będę się starać.
Nauczyłam się cieszyć drobiazgami,w małych rzeczach dostrzegać coś wyjątkowego...
Pauliśka. (16:26)
1 komentarz...

wtorek, 30 czerwca 2009

30 czerwca 2009
czasem mam ochotę poprostu zamknąć oczy...zasnąć i się nie obudzić.Nie czuć tego wszystkiego.Tego co tak boli...nie tylko fizycznie,ale i psychicznie...
dotknąć ten drugi,lepszy  świat to było by coś.Tam na pewno jest lepiej...
____________________________________________________________
nie,nie...wygaduję chyba bzdury...przecież mam dla kogo żyć.mam rodzinę,przyjaciół.Oni mnie nie zawiedli.Ja też ich nie mogę.Muszę walczyć dalej.Już dużo za mną.Tyle  wytrzymałam,to może wytrzymam jeszcze więcej...
chociaż...
jest coraz trudniej.Cóż-każdy ma gorsze dni.Ja mam go akurat dziś.Trudno,muszę pomarudzić,wyładować się na czymś.Każdy ma prawo do gorszego dnia.O!
na dodatek gnębi mnie to że zrobil mi się odczyn po radioterapii na krtani i gardle,przez co prawie nie mogę mówić.A bez tego mi strasznie źle,gdyż uwielbiam jak to mówi mama 'kłapać językiem' ;]


Wszyscy mi mówią że jestem dzielna i silna.Że są dumni z mojego nastawienia itp.
Ja sama niewiem co zrobiłam że tak dobrze przygotowałam się psychicznie.Wiadomo jest czasem dół,ale w porównaniu z innymi pacjentami to jestem the best.
Ostatnio dużo czytam.Głównie książki oparte na faktach.Dla młodzieży i nie tylko.Są świetne.Opowiadają o losach młodych ludzi którzy dostają takiego kopa od życia,ale nie poddają się...
może od nich czerpię przyklad...?
moze chcę być taka jak oni.?
Pauliśka. (14:28)

niedziela, 28 czerwca 2009

28 czerwca 2009
Życie jest ciężkie i niesprawiedliwe.Dlaczego menel,który sterczy pod sklepem żyje sobie z dnia na dzień,nie martwiąc się o nic.?nie szkoda mi takich ludzi,są zerem.Sami sobie zapracowali na taki los i wybrali taką drogę.I taki dziad,który okrada państwo z zasiłków,które potrzebne są innym,naprawdę biednym,wielodzietnym rodzinom ma większe prawa bo jest alkoholikiem albo narkomanem.
to nasze prawo jest pokręcone.
A wystarczy przejść się po moim oddziale...pełno dzieci,maluszków...Co one skorzystały z życia.?Są takie bezbronne...a już tak cierpią...Dlaczego tak jest.?To ma być sprawiedliwość.?to jest bezsensu.!One nic złego nie zrobiły...to jest jakieś błędne koło..

Wstając każdego dnia mam ochotę coś zrobić.Zlikwidować te wszystkie zła,choroby,kataklizmy,wypadki...
Niestety...gdy tylko pomyślę o pięknym,beztroskim świecie,wraca myśl że nie jestem w stanie nic zrobić.Nikt nie jest w stanie.NIESTETY.Świat jest coraz okrutniejszy.I ludzie też.Większość myśli tylko o sobie.Nie szanuje uczuć innych.Znieczulica objawia się coraz częściej...A to wszystko przez to że ludziom brakuje uczuć....
Pauliśka. (19:18)

sobota, 27 czerwca 2009

27 czerwca 2009
brakuje mi czegoś...nie wiem...czuję jakąś taką lukę w środku...chyba w sercu...nie wiem o co chodzi...jakoś tak mi dziwnie...Mam przyjaciół,rodzinę,bliskich...ale mimo to czegoś mi brakuje...ale czego.?a może kogo.?nie wiem,nie wiem,nie wiem.A chciałabym wiedzieć.!
a może to tylko mój jakiś wymysł...?jakieś babskie,głupie urojenia...może i tak.Kto wie...A może to pogoda tak na mnie działa że czuję się tak nieswojo...



chciałabym przeżyć Big Love...taką jak z filmów...ahhh...pomarzyć można-może humor się poprawi...to dreams.... serce  serce  serce 
Pauliśka. (19:34)

czwartek, 25 czerwca 2009

25 czerwca 2009
zaraz będę miała toczoną krew,bo mam hem.9,9 a na naświetlania trzeba mieć powyżej 10 ;]
no ale co tam,taka ładna czerwona krewka szybko zleci ;)
dziś nie czuję się najgorzej.No tylko to gardło...Miałam robiony wymaz z niego.Mam nadzieję że to nie grzyb...choć jeszcze nigdy nie miałam grzyba w buzi...a na oddziale niektórzy dostają po pierwszym cyklu...no trudno zobaczymy...co ma być -to będzie...
daję radę Z nadżerkami i odczynami po radioterapii to z grzybem też sobie poradzę.
właśnie...martwi mnie moja szyja...jest w fatalnym stanie...a będzie w jeszcze gorszym...robi mi się odczyn popromienny i jest narazie czarna,przypalona...a będzie poparzona...no ale cóż.Skutki uboczne są niestety nieuniknione.Po jakimś czasie wszystko wróci do normy i się ślicznie zagoi.
A co to sie stało że taka ładna pogoda w ogóle?
wczoraj deszcz,dzisiaj słońce i człowiek chodzi zakręcony jak słoik-przynajmniej ja tak reaguję na tak gwałtowne zmiany atmosferyczne;]
zostało mi 7 albo 8 naświetlań.Ponad 30 mam za sobą.Kurde tyle wytrzymałam.Zobaczymy jakie będą efekty...wrrr...aż się boję.Ale tylko troszkę.Jednak prawdą jest to że pozytywne nastawienie to połowa sukcesu.Ja takie nastawienie miałam od początku leczenia i jakoś przez to brnę.Kto wie jakby było gdybym się poddała.?może gorzej?
na początku oczywiście miałam doła...i to dużego.Ale wiem że to że się załamałam było błędem.Ale wiadomo...dowiedzieć się tak nagle że jest się chorym na raka,tydzień później zostawiła mnie osoba na którą myślałam że mogę liczyć.To był dodatkowy cios.Ale dałam radę.Dzięki prawdziwym przyjaciołom i rodzinie.Kocham ich.;*




teraz poznaję nowych ludzi,którzy są o niebo lepsi od tych wszystkich 'niby-przyjaciół',którzy się ode mnie odwrócili.Poznałam naprawdę fajnego,sympatycznego chłopaka.Też po chorobie.Dużo mi pomógł.Mam nadzieję że ta znajomość będzie trwała długo...;) Dlatego pozdrowienia dla Ciebie ;* hihi 
Pauliśka. (14:57)

środa, 24 czerwca 2009

24 czerwca 2009
zostało mi 10 naświetlań.I kilka chemii.A później to się wszystko okaze...czy operacja,czy naświetlania...ale to za trochę czasu,bo muszę od zakończenia radioterapii czekać dwa miesiące,żeby móc wykonać badanie PET.Ktore będę miała już drugi raz.Nie było najgorsze,tylko to do picia takie ohydne...;] ale kto jak kto-ja muszę dać radę.!

Mam nadzieję że w lipcu wyjdę na jakąś przepustkę w końcu...ale to narazie marzenia...
wszystko zależy od mojego stanu w jakim wtedy będę.I przedewszystkim od stanu mojej buzi.Bo nie pojadę przecież cała obolała,że nie wytrzymam i zaraz będę wracać na szpital.Wolę poczekać i pojechać w pewności.

mmmm...nie ma to jak być tu z mamą...;) z ciocią i tatą też jest ok-bo musi ktoś być ze mną-lekarze wymagają.Ale z mamką najlepiej;* i nigdy nie miałyśmy ze sobą takich dobrych relacji jak teraz.

 serce   tak bardzo tęsknie za moją siostrzyczką....ale ona nie może przyjechać bo po pierwsze jest za mała,a po drugie płakała by bo chciałaby mnie zabrać do domu,a po trzecie to ja bym wyła też ;(;*

zaraz biorę się za śniadanko;) a później na radioterapię.A później.?to jeszcze niewiem,ale pewnie będziemy gadać znów z mamą do późnego wieczora.No chyba że książkę poczytam ;)



pozdrawiam wszystkich ;)
Pauliśka. (08:28)

poniedziałek, 22 czerwca 2009

22 czerwca 2009
w nocy załapałam doła...popłakałam się trochę...ten świat jest jednak niesprawiedliwy...
cholera...

a z resztą...muszę się trzymać...chociaż jest coraz ciężęj...
czekam z niecierpliwością na mamę...;* tak bardzo ją kocham...

no i jestem podłączona do chemii...i 24 godz.na smyczy.A później kolejne 24godz.na smyczy-płukanie...a od jutra naświetlanie...o ile wyniki będą dobre...a mam taką nadzieję.

tak więc 6 cykl się zaczął...mama przywiezie mi świadectwo...nie jest takie jakie miało być.Chciałam gimnazjum skończyć z paskiem...ale no cóż-chęci miałam,możliwości niestety nie z przyczyn zdrowotnych.Ale co się zwlecze-nie uciecze.Na naukę nigdy nie jest za późno.Niewiem czy do średniej podejdę w tym roku,czy w przyszłym...chciałabym w tym,tylko nie wiem czy uda mi się załatwić indywidualne nauczanie...no i czy mnie gdzieś przyjmą.Głupio trochę tak skończyć gimnazjum nie żegnając się.Chcialam tańczyć poloneza;( aj...bo ja już 3 miesiące przed wakacjami nie chodziłam do szkoły.A nawet fajną miałam klasę.Pozdrawiam byłą jedyną w swoim rodzaju- 3 cyyy... ;)będę tęskniła...

Dziś mój przyjaciel ma urodzinki,dlatego życzę mu wszystkiego co dobre,i przyjemne;)
zdrowia,bo ono jest ważne.
No jakieś fajnej babeczki,żeby Dancia się o synową nie upominała;*;)
i w ogóle wszystkiego czego sobie życzysz Łukaszku.;*
i żebyś zawsze był taki jak teraz.!
                                                                                                                                             sto lat wstyd 
Pauliśka. (11:55)

niedziela, 21 czerwca 2009

21 czerwca 2009
mamo kocham Cię!przyjeżdżaj;*** plisssss....nie ma to jak z mamą-jutro przyjeżdża;)
mam nadzieję że dostanę jutro normalnie cykl...i że będzie ok...
dziś boli mnie buzia mniej niż wczoraj.Bo wczoraj to trochę bolało...
Była u mnie moja pani od polskiego,pogadałyśmy ;) kochana z niej kobitka.
czuję się nawet,nawet...chociaż wczoraj był lekki dołek,z tęsknoty za Oleńką;(
Pauliśka. (18:28)

czwartek, 18 czerwca 2009

18 czerwca 2009
był u mnie Antuś ;) próbowaliśmy zrobić foty do legitymacjii;]
dziękuję ;) za wsio -odwiedzinki,zdjęcia i piknego aniołka ;*;) kochany jesteś;)

a czuję się dość dobrze,miałam dzisiaj siłę żeby poukładać w szpitalnej szafce ;) poukladałam mnóstwo rzeczy,aż masakra normalnie....;] no ale jak jestem tu długo to przecież trzeba coś ze sobą mieć.

zaraz chyba zjem loda-bo mogę je jeść ;]

Poznałam fajnego kumpla.;) i To on mnie znalazł,i mnie rozumie...i mam nadzieję że się kiedyś poznamy również w realu ;) pozderki brat ;);*
Pauliśka. (17:05)

wtorek, 16 czerwca 2009

16 czerwca 2009
PRAWIE KAŻDY MA APLAZJĘ...nie jestem jedyna.A wystraszyłam się,że jestem taka słaba.P.dr.powiedziała że jest ze mnie dumna,bo 5 cykli i 25 naświetlań w dużych ilościach to i tak extra rezultat.!myśleli że tyle nie wytrzymam.Bo to unikalny przypadek w obydwu szpitalach-jeszcze nie leczyli takiej choroby u dziecka.Aj...dobrze że ja mam tych Moich Ludzi...;*  dzięki którym wszystko wydaje się łatwiejsze.DZIĘKUJĘ! kurde tęsknie za mamą,jak male dziecko ;) chociaż dzieckiem będę zawsze...

czytałam super książkę.'Desirle,czyli czas próby'.Zmotywowała mnie do dalszej walki.Opowiada o dziewczynie,która dostała w młodych latach takiego kopa od życia,ale nie poddała się...Ja też się nie poddam,będę walczyć.Bo jest o co,i dla kogo.Nie mogę zawieść tych którzy mnie...lubią.Ani nie mogę zawieść siebie.
Przecież jestem silna i twarda sztuka.;) jak to powiedział Antek ;) buziak dla niego ;*
tylko kurde tęsknie za OLcią...pewnie już tak urosła,że jej nie poznam...
Pauliśka. (19:42)

niedziela, 14 czerwca 2009

14 czerwca 2009
wpadam w aplazje,wyniki mi spadają i odwołali mi cykl i naświetlania...
wkurzyłam się...!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1
Pauliśka. (18:07)

poniedziałek, 8 czerwca 2009

08 czerwca 2009
no to jedziemy z koksem 5 cykl...

w sumie to nie czuję się najgorzej,ale bywalo lepiej...

troche ten ból pyszczka dokucza...
Pauliśka. (14:43)

piątek, 5 czerwca 2009

05 czerwca 2009
miałam tomograf.Trwał jakieś 5 minutek.Pani doktor powiedziała...że to początek leczenia a guz na szyi zmniejszył się o połowę.!Rewelacja!!!Normalnie cieszę się;) i to bardzo ;)
a mama to aż nie mogła uwierzyć;) mam nadzieję że wszystko idzie ku dobrej drodze;)
mam zamiar wyciągnąć ciocię do supermarketa ;D





pozdrawiam;*
Pauliśka. (14:11)
wczoraj czułam sie o sto razy lepiej niż we wtorek i poniedziałek.!
morfina jednak zadziałAla.Buziaczek aż tak bardzo nie bolał,że tak się najadłam ze ho ho ;)
tak się wygłodziłam przez dwa dni,że miałam apetyt ;)i nawet byłam troszkę na zakupach...
a później znów szpital itp..itd...Pani pielęgniarka powiedziała że  jestem bardzo unikatowym,dzielnym i odpowiedzialnym pacjentem ;) bo ciągle systematycznie płukam buzię tymi nie dobrymi nystatynowymi plukankami,caposholami,i jeszcze taką maścią naprawdę okropną...ale daję radę.Jak trzeba to trzeba.!


dziś mam przed naświetlaniem tomograf,ale bez kontastu.Uff...ciekawe co wyjdzie.Bo guza na szyii prawie nie widać...
Pauliśka. (08:34)

czwartek, 4 czerwca 2009

04 czerwca 2009
Dostałam wczoraj plaster z morfiną.I o dziwo troszkę mniej boli buźka.Tzn.no wiadomo że ból jest i będzie ale mniejszy trochę.A to dużo.Ale nie zmienia to faktu,że nadal mam problemy  z jedzeniem i piciem.
Ale  wczoraj dałam radę zjeść talerz rosołu,troszkę zupy,1o herbatników maczanych w herbacie.No i nutridrinki które muszę pić.

jakaś taka dziwna chyba jestem po tej morfinie...jakaś taka trochę ospała,trochę zakręcona...i przedewszytkim nerwowa.!


Dziś o 12 znów na radioterapię...Chcę niedzielę.Bo nie mam wtedy chemii ani lamp.I przyjeżdża mama-teraz jest ze mną ciocia.Przy mojej chrobie między mną a mamą zawiązała się mocniejsza więź...tęsknimy za sobą,gadamy codziennie przez telefon...Wcześniej się ciągle kłóciłyśmy o byle co.Teraz też jej czasem dokuczę,ale to przez to że nad sobą nie panuję...po chemi i sterydach.Ale ona to rozumie.Jest ze mnie dumna,że się nie poddaje.Wspiera mnie jak tylko może.Kocham Cię mamo;*

tęsknie za domem...za Patrykiem,tatą a najbardziej za Olą.Pewnie tak urosła że jak za te półtora miesiąca wrócę to jej nie poznam;)heeh moj łobuz kochany.;*


Muszę wyzdrowieć.!uda mi się to.!

.Bo człowiek zniesie wszystko...prócz jajka . ;)
Pauliśka. (07:56)

środa, 3 czerwca 2009

03 czerwca 2009
boli...
od poniedziałku masakrycznie boli buzia-radioterapia daje się we znaki.Mam opuchnięty język i gardło,obrzęki w całej buzi...nie mogę prawie jeść i pić bo okropnie boli.Tramal i ketonal co dwie godziny nie pomogły,dzisiaj dostałam plaster z morfiną.Trochę mniej boli...najważniejsze to to żebym nie cierpiała bo walcząc 24 na dobę z bólem,nie będę miala na nic siły.A muszę mieć silę!muszę walczyć!Ja muszę rządzić tym rakiem a nie on mną.!


i wiem że mi się uda!

mam obok wspaniałych ludzi.kocham was-dziękuję.
Pauliśka. (20:26)

niedziela, 31 maja 2009

31 maja 2009

kurde no masakra.Mam na sali 4 miesięczne dziecko ktore matka tak zaniedbuje  że szok;(
ccałą  noc plakalo a ja oczywiście nie mogłam spać...


czekam na pogodę...chce dziś z mamą na spacer.! bo jutro chemia to z pompą przy łóżku.
Pauliśka. (09:48)

sobota, 30 maja 2009


30 maja 2009

włosy...lecą...ale trudno-trzeba się z tym pogodzić.To rzecz nabyta.

Byłam z mamusią na mieście,zaliczyłyśmy pasaż i biedronkę ;) hehe;)

chyba poczułam się lepiej niż rano,bo jestem mniej nerwowa.Jestem z siebie dumna.Mam już za sobą 3 cykle chemii i 15 naświetlań.Wiadomo że jest coraz gorzej,buzia bardziej boli...ale nie poddaję się.

tęsknię za Natalką-koleżanką z kliniki.Ale trzymam kciuki że to był Twój ostatni cykl;*
Pauliśka. (17:16)

piątek, 29 maja 2009

29 maja 2009

4 razy dziennie dostaję tramal,przez co mniej boli pyszczek po radioterapii.Oprócz tego plukam buzię wszystkim co możliwe po każdym jedzeniu i piciu-to też daje ulgę.
wczoraj miałam podly dzień-wszystko mnie denerwowało.Mam nadzieję że dziś będzie lepiej.


pozdrawiam;*
Pauliśka. (07:00)

środa, 27 maja 2009

27 maja 2009

ale paskudna pogoda...wiatr huczy...
kończy mi się 3 cykl chemii-dzisiaj jeszcze samo plukanie.Nio i radioterapia daje się we znaki...buzia boli,nos boli...ale płukam buziaka i dostaje przeciwbólowe i wytrzymuje.Niestety będzie coraz gorzej...może nawet trzeba będzie zadziałać morfiną.


ale ja się nie poddaję;*
mam dla kogo żyć!mam wspaniałą rodzinę i przyjacioł którzy się ode mnie nie odwrócili.Dziękuję.

przy okazjii KOCHAM CIE MAMO;*!!!


a wczoraj święto mam i moje imieninki ;)
Pauliśka. (06:16)

wtorek, 19 maja 2009

19 maja 2009

skonczyla mi się chemia.W poniedziałek następna.
Wróciłam z naświetlania.CZuję się w miarę dobrze.Ale mam ochotę zjeść pomarańcza;)a nie mogę...ech.No coż.

zaraz znów podłączą mnie do pompy,bo mam płukanie.


pozdrawiam;*
Pauliśka. (10:29)

poniedziałek, 18 maja 2009





taak...wiem,jestem egoistką.Ale do jasnej cholery dlaczego moje rówieśniczki teraz piją,palą,robią sobie makijaż,chodzą do fryzjera,na imprezy,ogniska...a ja leżę podłączona do chemii!!!
co ja takiego zrobiłam że dostałam takiego kopa od życia!!!
Pauliśka. (10:14)
2 ....