wtorek, 21 lutego 2012

21 lutego 2012
A tak się cieszyłam,że wszyscy w domu mieli grypę a ja się wybroniłam i nie zaraziłam.Do czasu.Wczoraj  mnie też dopadło.Byłam u lekarza,mam siedzieć w domu.No to siedzę,a dokładniej leżę.Z kaszlem,gorączką i okropnym katarem.

Czasami mam dziwne stany emocjonalne.Nie umiem zapanować nad pewnymi rzeczami,czasem myślę o sobie "Ty wariatko!".
A chodzi np.o włosy.Mimo,że istniała możliwość że nie odrosną,odrosły.Już dość dawno.I już 1,5 roku chodzę bez peruki.Wiem,że to są moje włosy i nic się z nimi nie stanie,ale...
Gdzieś tam w tej mojej główce rodzą się jakieś głupie myśli i odruchy.Jak wieje wiatr,boje się że spadną mi włosy.Na lekcji czasem dotykam czoła,żeby wyczuć czy nie wystaje mi taka gumka jak była w peruce.W nocy czasem się zrywam,łapię się za głowę,sprawdzam czy kłaki na miejscu,czy nie zostały na poduszce.Nie wiem skąd takie coś.Widocznie ta cała sytuacja zryła mi psychikę bardziej niż myślałam.

Pauliśka. (19:56)

sobota, 18 lutego 2012

18 lutego 2012
Wczoraj byłam na kontroli w DCO.Rach-ciach i po sprawie.Weszłam do poczekalni, po niespełna pięciu minutach wezwano mnie do gabinetu.Cała wizyta trwała max.15 minut. Rozpiska badań,wywiad-co boli,co nie boli,co się psuje itp.;odczytanie morfologii,wystawienie skierowań i koniec.Szybciutko do drugiego budynku,ustalić termin rezonansu.I udało się na 12-stego czerwca,godz.9:00.Pasuje mi to bardzo.Po maturach,i na rano.Nie będę płakała czekając do 14-stej,albo 15-stej,że jestem głodna i chce mi się pić.Także wszystko poszło sprawnie.No,może prawie wszystko,bo dotarcie do DCO było trudne.Korki,a później kałuże i deszczo-śnieg.
 Widzicie jakiś sens w ustnej maturze z języka polskiego?Ja nie.W ogóle nie mogę się zebrać,żeby coś w tym kierunku zacząć działać.Nawet nie zaczęłam.Po prostu nie mam czasu.Części ustnej praktycznie nie bierze się pod uwagę przy rekrutacji.Większość osób kupuje gotowe prace maturalne i mają wszystko w nosie.Nikt im nie udowodni,że sami nie pisali.Takie nijakie to wszystko.Trzeba będzie kiedyś zacząć to pisać.Kiedyś.
Pauliśka. (15:45)

poniedziałek, 13 lutego 2012


13 lutego 2012
Ufff.Wymiękam.Opadam z sił dziś.Muszę przystopować.W zeszłym tygodniu 5 sprawdzianów,kilka kartkówek,masa zadań.W tym będzie podobnie.Kompletnie nic mi się dziś nie chce.Chyba muszę odpocząć.Odpocząć i się wyciszyć.Jestem strasznie nerwowym człowiekiem,piekielnym wręcz.Wszystko mnie wkurza...
Włączę muzyczkę i postaram się uspokoić,wrzucić na luz.
Po za tym,niektóre sprawy wracają do takiego stanu rzeczy jaki by zanim zachorowałam.Nie potrafię wytrzymać pięciu minut w jednym pomieszczeniu z bratem,wyzywamy się,robimy sobie na złość.Jednym zdaniem:jak pies z kotem.Chociaż...wydaje mi się,że moja Missi z kocurem są w lepszych stosunkach niż my.Z mamą nie mogę się porozumieć,ogrom kłótni,zero zrozumienia.Ciągłe pretensje.Niemal każda rozmowa przeradza się w ostrą wymianę zdań,którą kończy wielka kłótnia.Takie uroki bycia najstarszą z rodzeństwa...
Czasem mam ochotę trzasnąć drzwiami i wyjść.
Pauliśka. (18:26)