środa, 4 lipca 2018

...

Witam po dłuższej przerwie. Cały czerwiec czekałam na telefon  z Gliwic z terminem PET-a.
W końcu sama am zadzwoniłam i ku mojemu rozczarowaniu okazało się, że nie ma mojego skierowania. Pani Doktor, która mnie ostatnio przyjmowała nie wystawiła go. Mimo, że przypominałam. No cóż. Skontaktowałam się z moją Doktor z DCO       i będę miała PET-a tam. Czekam na dokładny termin, możliwe że będzie to w połowie lipca. W sierpniu będę miała też MR w DCO. Do Gliwic zarejestrowałam się na 31 sierpnia. Pojadę tam już z kompletem wyników.  Kosztowało mnie to dużo nerwów, bo miałam mieć PET-a co trzy miesiące. 
I tu zawaliła sprawę Pani Doktor, która ogólnie była wobec mnie opryskliwa               i niemiła. No trudno, badanie będzie troszkę później, ale będzie. 
Kolejny raz przekonałam się, że zawsze mogę liczyć na moich lekarzy z DCO. Nigdy nie zostawią pacjenta samego sobie z problemem. 

Minął już rok od rozpoczęcia chemioterapii. Zanim się obejrzę minie rok od operacji...
Nadal walczę ze skutkami leczenia, choć myślę, że i tak wyszłam z tego w całkiem przyzwoitym stanie. Mówię zrozumiale, jem i piję. Nadal niestety utrzymuje się lekki niedowład mięśni twarzy i ucieka mi warga przy mówieniu. Pracuję nad tym, ale efekty są słabo zauważalne. Chodzę też na masaże rozluźniające, mocno spinają mi się mięśnie na szyi i ramionach. Mam nadzieję, że z biegiem czasu będzie lepiej.

Największa nowość ostatnich tygodni - peruka wylądowała w pudełku na dnie szafy. :)