poniedziałek, 31 grudnia 2012

Szczęśliwego:)!

Szczęśliwego i  zdrowego Nowego Roku!
Oby był lepszy, i przyniósł więcej radości niż smutków...

niedziela, 23 grudnia 2012

DCO, koniec świata, święta itp. :)

Witam po kolejnym końcu świata, jak widać odporne z nas stworzenia. Żeśmy się rakowi nie dali, to i koniec świata przetrwamy:) Tyle już tych końców przeżyłam, że ojoj. I szczerze bałam się tylko jednego- mojego małego prywatnego końca świata w kwietniu 2009, gdy mój świat się zawalił przez diagnozę, którą usłyszałam. Na szczęście mam okazję budować go na nowo, i mam wielką nadzieję, że już nigdy nie legnie w gruzach.
W piątek byłam na kontroli w DCO. Poszło sprawnie, expresowo wręcz. Mojej Kochanej Laryngolog nie było, szkoda. Chciałam złożyć jej życzenia, i wymienić choć kilka zdań. Bez nerwów się nie obyło, zdenerwowała mnie pewna urocza starsza Pani w poczekalni, była ( prawdopodobnie) z mężem. Gabinet mojej onkolog został przeniesiony w inne miejsce, gdy go znalazłam, grzecznie powiedziałam innym czekającym "dzień dobry" , usiadłam. Akurat obok Tej Paniusi było wolne miejsce. A ona mierzy mnie od góry do dołu ciekawskim spojrzeniem i "szepcze" do swego towarzysza " Ty, ona też tu?". Słysząc to nie zostałam obojętna i też  posłałam jej diabelskie spojrzenie. A ta dalej się gapi. W końcu zostałam wezwana do gabinetu, wstałam jak dama z wyprostowanym kręgosłupem, zarzuciłam włosami i z dumą weszłam do gabinetu posyłając uśmieszek w kierunku tejże Pani. Minę miała bardzo interesującą.  Denerwuje mnie to. Ja rozumiem, że starsi ludzie często są ciekawscy, że trzeba mieć cierpliwość, ale w takich sytuacjach nie czuję się komfortowo. Tym bardziej, że często spotykam się tam z takim odbiorem. Młodzi ludzie też niestety chorują na nowotwory. A czasem jak siedzę tam na poczekalni mam wrażenie, że ci starsi ludzie myślą, że to tylko ich spotyka takie nieszczęście. No ale cóż, trzeba się przyzwyczaić. :)
  Nabyłam skierowanie na endoskopię- to już niedługo, 10. stycznia. Staram się zachować spokój, ale to wewnętrzne napięcie i niepewność mnie przytłaczają. Nie lubię tego badania, mimo że teraz robię je w innym miejscu, gdzie jest naprawdę sympatycznie, niesmak pozostał. Jednak moment po skamerowaniu mojego jakże brzydkiego gardła jest piękny- gdy słyszę, że jest w porządku. Obym i tym razem to usłyszała.
W DCO miałam RTG płuc, w lutym mam jechać na USG brzucha.
 Endokrynologa trzeba też zaliczyć, więc mamuśka zadzwoniła, żeby mnie zarejestrować. Co usłyszała? "Hm...na NFZ proszem paniom to dopiero na październik 2013. Ale jeśli chce pani prywatnie to na 17. stycznia."
Haha:)! Czyli jadę w styczniu.

W poniedziałek zdałam egzamin teoretyczny z prawa jazdy. Jaka byłam zestresowana! Bezbłędnie było, a jak! Praktyka pójdzie pewnie gorzej, ale trzeba myśleć pozytywnie. 

A poza tym- WESOŁYCH   ŚWIĄT!
Dużo szczęścia, bo przecież żyje się lepiej gdy jesteśmy szczęśliwi.
Mało zmartwień i kłopotów, bo po co nam one?
Miłości, bo każdy chce kochać i być kochanym. 
Spokoju i odpoczynku, bo nie można żyć w ciągłym biegu. 
Wyrozumiałości i życzliwości dla innych, choć to wcale nie łatwe. Ale chociaż się starajmy.
Otaczającej nas dobroci  i ciepła, jest wtedy tak miło. 
A przede wszystkim zdrowia, bo bez niego wszystko inne nie wydaje się takie piękne...


niedziela, 16 grudnia 2012

Spotkanie Pacjentów.

Piątkową kontrolę przełożyłam na przyszły tydzień, bo w poniedziałek dopadło mnie mocne  przeziębienie i myślałam, że przeistoczy się w grypę. Przeszło mi jednak, pozostała tylko chrypka. No ale już trudno, pojadę w przyszły piątek( koniec świata, łoooomatko!).
Wczoraj moje błagające spojrzenie przekonało mamę, żeby jechać na Spotkanie Pacjentów Wyleczonych z choroby nowotworowej.  No bo jak ja bym mogła nie pojechać, no jak? Wiem, powinnam w tym czasie nadal wygrzewać się w łóżku, i poświęcić nauce, no ale to raz na dwa lata jest! Tak więc pojechałyśmy:)
Podobało mi się, choć uważam że dwa lata temu było lepiej. Mniej tłoczno chyba. Bo było na prawdę bardzo dużo ludzi, momentami było mi tak duszno. Ale co tam tłok, i tak w nim znalazłam kilka znajomych osób. To wspaniała okazja, żeby się spotkać, po latach czasami. Dziwię się sama sobie, pamięć do twarzy mam raczej dobrą, a wielu byłych pacjentów i  ich rodziców nie poznałam. Wokół było ze wszystkich stron słychać strzępki rozmów typu: "Pamiętasz Nas?" " O jejciu aleś wyrósł/a, świetnie wyglądasz!" "No jak to nie pamiętasz? Myśmy na sali razem leżeli!" :)  Mama nagadała się z innymi mamuśkami za wszystkie czasy, ja razem z Remikiem ( też przyjechał dzielny byku) wypatrywaliśmy ciągle kogoś znajomego. Spotkałam nawet nową koleżankę Natalkę, z której mamą meilowałam. I jak się okazało, nasze drogi się kiedyś skrzyżowały, niestety w smutnych okolicznościach, i być może dlatego nie pamiętałam.
Nie ukrywam, że satysfakcją było spotkanie Martyny Wojciechowskiej, a zdjęcie z nią to już całkiem:)! Bardzo ciepła, sympatyczna kobieta, która z całych sił wspiera klinikę. Bo tak jak udowodniła sobie zdobywając szczyty- nie ma rzeczy niemożliwych!
Występ finalistów I edycji Mam Talent Melkart Ball również był piorunujący. Było jeszcze kilka dodatkowych atrakcji: występ Joanny Kwaśnik, granie na plastikowych tubach, przy którym bawiłam się jak dzieciak:)
Mimo małych niedogodności typu tłok i duchota jestem zadowolona, że pojechałyśmy. Jedyną rzeczą, która mi się na prawdę bardzo nie podobała było to, że na tym spotkaniu zabrakło tak wielu osób. Osób, które też powinny wygrać, i świętować swoje wyleczenie. Myślałam o Nich ciepło w tym czasie.

Obym doczekała jeszcze wielu takich spotkań, a wierzę że jeszcze mnóstwo ich przed NAMI!

piątek, 7 grudnia 2012

...

Mikołajki i po Mikołajkach. Jak zwykle byłam pomocnicą Mikołaja. Spotkał mnie jak wracałam z uczelni, był bardzo zabiegany, i kazał mi przekazać prezent dla Oli. :)
A z prezentu była radość, bo popularna ostatnio gra zręcznościowa 'spadające małpki' to było jedno z jej mikołajkowych życzeń.
Olcia to moje oczko w głowie, chociaż czasem jest z niej mała wredota to kocham ją najmocniej na świecie.
 W maju będzie miała komunie, już sobie ją wyobrażam w białej sukieneczce, jak aniołek :)

Za tydzień jadę na kontrolę do DCO. Nie chce mi się, naprawdę. Chciałabym się już odciąć od choroby, od badań, kontroli, ciągłego strachu. Ostatnio straszna panikara się we mnie obudziła. Kilka dni temu myślałam, że zwariuję jak pobolewała mnie szyja w miejscu gdzie miałam przerzuty. Od razu przychodziły mi do głowy jakieś czarne myśli. A po prostu źle spałam i dlatego bolało, na drugi dzień przeszło. Ale ja przecież musiałam się denerwować, dotykać czy czasem nie ma jakiejś wypukłości na szyi, itp.
Przecież to oszaleć można.

W następną sobotę jak dobrze pójdzie jadę z mamą na zjazd pacjentów. :)

W poniedziałek mam egzamin z socjologii, na wtorek muszę napisać esej, 17. grudnia egzamin teoretyczny z prawa jazdy...
Prezentację o Marii Grzegorzewskiej zaliczyłam na czwóreczkę:)

Myślałam, że z biegiem czasu mój organizm będzie coraz silniejszy, ale to chyba się nie sprawdza. Dalej jestem taka słabiutka często. Może kiedyś to minie.


czwartek, 6 grudnia 2012

Koncert dla Ksenci.

klikamy tutaj, o: http://www.ebilet.pl/szukaj.php?t=t&tid=10617

Ksenuś potrzebuje pomocy, więc trzeba pomóc. Fajna babeczka z niej, zwariowana czarownica i w ogóle och i ach. Więc pomagamy Kochani.