środa, 21 listopada 2012

Klinika.

Wczoraj byłam we Wrocławiu. Zarejestrowałam się na 14. grudnia do DCO na kontrolę. Będąc niedaleko kliniki wpadłam w odwiedzinki. Miałam nadzieję, że uda mi się spotkać kolegę Remika, ale akurat dzień wcześniej pojechał na chirurgię. Szkoda, bo bardzo chciałam go zobaczyć, pogadać. Trzymam za niego mocno kciuki, musi mu się udać drugi raz zwyciężyć!
Mojej Ulubionej Doktor też nie było. Za to spotkałam pielęgniarki i kilku lekarzy, którzy mnie nie poznali, dopiero jak przypomniałam nazwisko to skojarzyli. Rozmawiałam też z panią psycholog, którą też bardzo lubię. Zostałam bardzo miło przyjęta przez personel, jak zawsze. Aż mi się przykro zrobiło, że muszę jeździć do DCO na kontrolę, a nie tam. O DCO nie mogę niestety wypowiedzieć się tak pozytywnie.

15. grudnia we Wrocławiu odbędzie się spotkanie pacjentów wyleczonych  choroby nowotworowej, postaram się być. To świetna okazja żeby spotkać dawnych znajomych, lekarzy, pielęgniarki, poopowiadać, powspominać.

Niedawno wróciłam do domu z nauki jazdy. Dziś było już trochę lepiej. :) A za chwilkę zabieram się za prezentację o Marii Grzegorzewskiej- ma ktoś jakieś ciekawe informacje o niej, i zechciałby się podzielić :)?

niedziela, 18 listopada 2012

__

W Piątek odebrałam wynik morfologii i jest całkiem dobry! Hemoglobina 12,8- to się u mnie rzadko zdarza. Ostatnio miałam niewiele ponad 10.
Mrozik na dworze, robi się coraz zimniej. A będzie jeszcze gorzej. Nie lubię tak. Zmarźluch ze mnie totalny, w domu kaloryfery gorące, wszyscy chodzą w koszulkach a mi zimno. Pewnie ma na to wpływ tarczyca, endokrynolog mówił mi, że przy niedoczynności tak jest. Już nawet kupiłam sobie termofor, żeby w zimne wieczory grzać nóżki. Gorąca herbatka- zwykła, miętowa, zielona; łóżko, kocyk i książka to mój zestaw na takie dni :) Ostatnio jestem słabizna straszna. Pogranicze godziny 19-stej, a 20-stej to walka z samą sobą, żeby nie zasnąć. I niestety często tą walkę przegrywam. Żebym chociaż się wysypiała, a rano i tak się nie mogę dobudzić. Latem czasami szłam spać o 1. czy 2. w nocy, wstawałam o 6-7 i byłam wyspana, pełna energii.
Jeszcze zima porządnie się nie zaczęła, a w mojej głowie już kotłuje się myśl: "Oby do wiosny"...

Jedynie w obiektywie mróz mi się podoba.






niedziela, 11 listopada 2012

...

I jestem biedniejsza o jednego zęba, w sumie drugiego z kolei. A do wyrwania zostały jeszcze trzy...Dobrze, że tylne... Wstydzę się, że jestem jednak wielki tchórz i odwlekałam z jego wyrwaniem ponad rok. I prawie ciągle miałam przez to stan zapalny. Dzień przed umówioną wizytą podeszła mi ropa do dziąsła, w czwartek pojechałam to powiedzieć, dostałam antybiotyk-4 dawki w jeden dzień. W piątek było już rwanie. Dostałam supermocne znieczulenie, że aż do późnego wieczora gęby nie czułam. Miałam jeszcze czyszczenie dziąsła z tego co tam się nazbierało. Wczoraj trochę pobolewało, ale dziś już jest lepiej, i opuchlizna prawie zeszła.

W piątek przed dentystą z samego rana miałam pierwszą jazdę, a że jestem w tej dziedzinie totalnym laikiem, bałam się chyba bardziej niż przed pierwszą chemią. Myślałam, że pojedziemy na plac, gdzie się nauczę odpalać, ruszać i w ogóle. Mój instruktor rzucił mnie od razu na głęboką wodę i kazał jeżdzić po Legnicy. Kilka pierwszych minut za kierownicą to był jeden wielki strach i panika, pot z moich rąk lał się po kierownicy, siedziałam sztywno, głos mi się łamał. Później już było okej, nawet mi się zaczęło podobać do tego stopnia, że sobie Paulinka pocisła 80. w terenie zabudowanym ;]

piątek, 2 listopada 2012

...

Kilka lat temu 1. listopada jeździliśmy do Babci. Przyjeżdżała też ciocia z kuzynostwem, razem chodziliśmy na grób do Dziadka. Babcia zawsze gotowała wtedy pyszny rosołek, i specjalnie dla mnie piekła racuchy. Takich nikt nie potrafi zrobić.To był miły czas, mimo że w takie smutne dni. Pamiętam jak zawsze Babcia martwiła się żebyśmy nie dotknęli pokrywek od zniczy i się nie poparzyli. Dziwne, że świta mi to w pamięci, przecież minęło trochę czasu. Pamiętam też, że zawsze gdy stałam obok Babci przy grobie Dziadka zastanawiałam się jaki był, czy by mnie kochał tak mocno jak Babcia. Nie znałam go, zmarł dwa lata przed moimi narodzinami. Wtedy na świecie była tylko jedna z ich wnuczek, najstarsza córka mojej cioci. Ona też go nie pamięta, była malutka.
Teraz jeździmy nie tylko na grób Dziadka, ale też Babci. Tak bardzo mi jej brakuje. Jej humoru, ciepłego słowa, uścisku. Kocham ją i bardzo tęsknię.Zawsze mówiła mi, że chciałaby być na mojej osiemnastce, a potem na moim ślubie, marzeniem było by doczekać prawnuków. Niestety nie spełniło się to.

Jedyny brat mojego taty zginął jak miałam  roczek. Tragicznie, pod kołami samochodu. Był młodziutki, miał niespełna 20 lat. Rodzice opowiadali mi, że bardzo go lubiłam, często mnie pilnował, bawił się ze mną. Jego też nie dane mi było poznać. Żałuję, często myślę jakby było gdyby żył. Może miałabym blisko kuzynów, kuzynki, sympatyczną ciocię, może spędzalibyśmy razem dużo czasu? Tego się już nie dowiem.

Wczoraj byłam też na cmentarzu u Asi. 6.lipca minęły dwa lata odkąd odeszła. Patrzyłam na jej zdjęcie i oczy robiły się wilgotne. Przecież tak niedawno leżałyśmy razem w szpitalu, w jednej sali. Dziś ja jestem tu, ona gdzieś daleko...
Zapalając u niej świeczkę myślałam o wszystkich Moich Kochanych Aniołeczkach. O Adasiu, Dawidku, Ani, Gosi, Michale, Kamilu, Romku, Kamilce, Patryku...Również o  wszystkich, których historię śledziłam na blogach, którym kibicowałam z całych sił.  Jedyne co przychodziło mi na myśl to tylko to, że oni powinni być tu.
Co roku jest więcej osób które wspominam. Co roku odchodzi tyle osób...To smutne. Pocieszam się tylko tym, że już nie cierpią, że patrzą na nas z góry, dają siłę.

Pamiętam o Nich nie tylko w listopadzie. Mam ich w sercu przez cały rok.