środa, 28 czerwca 2017

Żegnaj DCO!

Długo nie zagościłam w DCO. Wczoraj miałam zacząć cykl chemii, ale spadły mi neutrofile i nie zakwalifikowałam się do chemioterapii. Mam przyjechać w poniedziałek i jak wyniki się poprawią to od wtorku rozpocznę wlew. Wkurzyłam się, bo przez to wszystko się opóźni-wizyta w Gliwicach, operacja...
Rozumiem, że to wszystko dla mojego dobra, żeby mnie za bardzo nie osłabić. Jednak nie lubię jak krzyżują się plany. Czułam się dobrze, nabrałam sił, myślałam że wyniki będą zadowalające. A tu taka "niespodzianka".
W dodatku denerwuję się tymi włosami. Lecą garściami. Wiem, że to mały problem w porównaniu do tego wszystkiego co mnie czeka. Ale chyba każda kobieta to przeżywa. Byłam już oglądać peruki, jedna mi się spodobała ale kolor nie pasował. Pani powiedziała,że zamówi na przyszły tydzień. Jak pojadę do szpitala, to pójdę i zobaczę. Jeśli będzie mi w niej do twarzy, to kupię. Pewnie wtedy poczuję się troszkę pewniej.

poniedziałek, 26 czerwca 2017

Witaj DCO!

Nastał ten dzień, znów jestem na oddziale. Od jutra zaczynam chemię. Znowu pięć dni na smyczy. Pięć ciężkich dni.
Po chemii miałam mieć zrobiony MR i PET. Pani Doktor powiedziała, że to za szybko. Kontrast może dodatkowo obciążyć nerki, które i tak dostaną w kość po chemii. Poza ty to za krótki okres czasu. Wypadało by odczekać tydzień lub dwa od zakończenia chemii i wtedy zrobić badania obrazowe. Ja sobie nie wyobrażam, że zaraz po chemii miałabym wypić 2 litry wody przed PET-em. Zwymiotowałabym kilka razy zanim udałoby mi się to w siebie wmusić.
Pani Doktor będzie się konsultowała z lekarzami z Gliwic, zobaczymy co wymyślą. Powiedziała też, że naświetlania cyberknife mogą dać duuuże skutki uboczne, zważając na to jaką dawkę radioterapii miałam tamtym razem.
Sama już nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Boję się naświetlań, a operacji chyba boję się jeszcze bardziej. Staram się nie zamartwiać na zapas, ale chyba mam za dużą świadomość tego co się dzieje. Chciałabym być zdrowa i żyć sobie tak jak przez ostatnie lata. Nie wiem czym sobie zasłużyłam, że spotyka mnie to po raz drugi.

niedziela, 25 czerwca 2017

Historia lubi się powtarzać...

Gdy zachorowałam tamtym razem, miałam 16 lat. W marcu byly moje urodziny, a w kwietniu się wszystko zaczęło. Wtedy głównym moim zmartwieniem było to, że wypadną mi włosy. Nie przejmowałam się aż tak tym, że to poważna choroba, niosąca za sobą wiele skutków. Najważniejsze były włosy. Powiedziałam wtedy, że nie zacznę się leczyć, póki nie będę miała peruki. I tak było. Przed wstawieniem się na oddział, pojechaliśmy do sklepu z perukami. Wtedy byłam spokojna, bo w szpitalnej szafce leżało pudełko z moją "nową fryzurą".
Po kilku latach od tamtej sytuacji śmiałam się z tego i zarzekałam się, że teraz bym z pewnością tak nie postąpiła i jako priorytet nie brała włosów. Mówiłam, że teraz podeszła bym do tej sprawy mądrzej i dojrzalej.
Teraz po pierwszej chemii wypadła mała garstka, skróciłam dość sporo włosy. Wszyscy mówią, że lepiej mi w krótszych. Mi też się podoba. Ludziłam się nadzieją, że może uda mi się te włosy utrzymać, skoro tak dobrze zniosły pierwszy cykl. Od wczoraj po każdym dotknięciu głowy w ręce zostawały włosy. Dziś jak się obudziłam, przeczesałam je palcami i wyleciało sporo. Pobiegłam do łazienki, chwyciłam szczotkę, rozczesałam. Na szczotce zostało bardzo dużo włosów. A ja leżę i ryczę. Czeka mnie poważna operacja,która może oszpecić mnie bardziej niż łysina. A ja płaczę z powodu włosów. Chyba jednak niewiele zmądrzałam.

piątek, 23 czerwca 2017

Zakończenie roku szkolnego 2016/2017

Nastał ten dzień, kiedy stałam się osobą bezrobotną. Moja umowa na zastępstwo wygasła w dniu dzisiejszym. Pojechałam do szkoły na zakończenie roku. Dzieci z mojej klasy tak urosły, tak się za nimi stęskniłam. Cieszę się, że moja pierwsza praca w zawodzie odbyła się wspólnie z nimi. To cudowna klasa, mądre i dobre dzieciaczki. Dostałam od nich piękny prezent-album z podziękowaniami i ich zdjęciami. Piękna pamiątka. Bardzo się starałam nie płakać, ale nie dałam rady. To były wzruszające chwile.
Przez prawie dwa lata zżyłam się z pracownikami. To jakim wsparciem mnie otoczyli-cudowny gest. Jestem im bardzo wdzięczna za wszelką pomoc, którą mi okazali. A przy tym tyle zrozumienia, ciepła i troski. Wspaniali ludzie. Tak mi szkoda, że nie będę już tam pracowała. Dzisiejszy dzień wywołał tyle pozytywnych emocji, wzruszenia i szczęścia. Kibicuje mi tyle osób, nie mogę ich zawieść. Muszę wygrać tą walkę!


wtorek, 20 czerwca 2017

Instytut Onkologii w Gliwicach.

Byłam dziś w Gliwicach. Badał mnie laryngolog. Oczywiście namęczyłam się przy tym strasznie, bo miałam odruch wymiotny. Ale dla takich wiadomości warto się było poświęcić. Pan Doktor powiedział, że zmiana jest niemal niewyczuwalna, czyli pierwszy cykl chemii tak dobrze zadziałał. Po drugim cyklu mam mieć MR i PET, dla porównania obrazów przed i po chemioterapii.
Profesor Składowski napomniał, że wraz z innymi specjalistami będą zastanawiać się co dalej. W grę wchodzi operacja z rekonstrukcją, która jest zaplanowana na 27 lipca. Druga opcja to podanie trzeciego cyklu chemii i rozważenie radiochirurgii, czyli cyberknife. Szczerze mówiąc wolałabym cyberknife, choć wiem, że jest to obarczone dużym ryzykiem ze względu na przebytą radioterapię. Operacja też przyniesie nie mniej przykre skutki. Najbardziej boję się okaleczenia i zniekształcenia twarzy.
Profesor zapewnił, że wybiorą najlepszą dla mnie opcję. I ja mu ufam, to przesympatyczny człowiek.

Jeśli chodzi o moje samopoczucie-jest dobrze. Nie spodziewałam się, że tak szybko dojdę do siebie.
We wtorek i środę byłam jeszcze słaba, ale od czwartku czuję się jakbym nigdy nie miała chemii.
Dziś troszkę dokucza mi osłabienie, ale jestem zmęczona podróżą.

poniedziałek, 12 czerwca 2017

Pierwsza runda za mną.

Jestem już po pierwszym cyklu. Sponiewierało mnie ostro. Po cisplatynie było w miarę dobrze, dopiero po fluoracilu czułam się coraz gorzej. Metaliczny smak, wstręt do picia i jedzenia. Nadal się niestety to utrzymuje. I takie ogólne spowolnienie psychofizyczne. W dodatku wenflony i w prawej i lewej ręce. Byłam podłączona 24h na dobę. Ciężko było się ciągać ze stojakiem z pompą do chemii i cokolwiek wokół siebie zrobić.
Wczoraj zostałam już odłączona od chemii, ale dostaję kroplówki nawadniające.
Hemoglobina przed chemią 10,4 a dziś 11,3. Potas spadł bardzo, i dostaję właśnie kroplówkę z nim.
Jestem jeszcze słaba, chwilami mi się kręci w głowie, i te ciągle nudności...
Pani Doktor powiedziała, że i tak dzielnie to zniosłam.
Jutro idę do domku.

Dziękuję za ciepłe słowa i wsparcie <3

wtorek, 6 czerwca 2017

1,2,3...Fight!

Jednak od dziś mam chemię. Dziś cisplatyna przez 8 godzin, a od jutra przez 5 dni 24-godzinne cykle fluororacylu. Trzymajcie kciuki. 

:)

poniedziałek, 5 czerwca 2017

Jestem na oddziale.

Dziś zostałam przyjęta na oddział w DCO. W planach było podanie mi już dziś chemii. Niestety mam niziutką hemoglobinę, i jestem odwodniona. Dziś dostałam kroplówki, jutro jeszcze raz mnie zbadają i albo jutro albo w środę rozpocznę cykl.

Wcześniej nie leżałam w DCO, więc nie wiedziałam jak wyglądają oddziały. Nie chcę się nad tym rozwodzić i narzekać. Powiem tylko tyle, że komfort jest średni. Za to lekarze, którzy się mną zajmują są bardzo troskliwi i mili. Na sali mam cztery współlokatorki, jutro ma dojść piąta.

Boli mnie ręka od wenflonu, a dostałam przez niego tylko dwie kroplówki. Już czuję, że będzie jazda, jak będzie leciała chemia. Na sto procent popuchną mi łapki.

W piątek byłam w Gliwicach u prof. Składowskiego. Przemiły człowiek. 20 czerwca mam jechać jeszcze raz. Nie wiem jeszcze jak będzie wyglądała operacja i jakie będą jej skutki. Operował mnie będzie prof. Maciejewski. W Gliwicach przeprowadzą mi badania na wirusy. Jest możliwość, że mam wirusa w krwi i on powoduje te nowotwory. To jakieś nowatorskie badania. Zobaczymy co wyjdzie.
W DCO robią wyniki z wycinka w kierunku HPV i EBV.

Tak bardzo chciałabym być zdrowa. Nie umiem się tu odnaleźć, wszystko mnie przytłacza.

czwartek, 1 czerwca 2017

PET-CT

Miałam dziś badanie PET w DCO.  Tamtym razem robili mi je w klinice przy ul. Borowskiej, a teraz DCO doczekało się swojego sprzętu.  Cała pracownia  jest bardzo ładnie urządzona. Wszystko nowe, czyste. Wynik za ok. 7-14 dni, choć wydaje mi się że będzie szybciej. Skierowanie było na cito.  Dostałam też dziś skierowanie na oddział. Mam być w poniedziałek o 7 rano. Może tego samego dnia dostanę chemię.
Jutro jadę do Gliwic do Prof. Składowskiego.