środa, 15 października 2014

Endoskopia.

Po trzykrotnym przekładaniu daty endoskopii w końcu się na nią wybrałam. Stres był jak zawsze. Na szczęście jest DOBRZE :)!
Bałam się. Od jakiegoś czasu przytykało mi się prawe ucho. Tak samo, jak wtedy gdy miałam guza. To było nie do wytrzymania. Jak było wokół głośno, słyszałam przez echo. Jak było cicho, czułam takie pulsowanie.
Pani Doktor zrobiła mi badanie słuchu. Mam na to ucho leciutki niedosłuch. Coś tam chyba z ciśnieniem też było nie tak. Nie wiem, nie chcę się zagłębiać w to. Tak czy siak, nie jest to nic poważnego. Miały na to wpływ naświetlania i pozostałe po nich blizny. Jak nic niepokojącego nie będzie się działo, endoskopia za pół roku.
Pani Doktor powiedziała mi dziś słowa, które mnie trochę podbudowały. " Już tyle czasu minęło, i są znikome szanse, że coś tam się odnowi." I tego będę starała się trzymać.

Wakacje minęły tak szybko. W sierpniu miałam praktykę w przedszkolu, a we wrześniu w szkole podstawowej. Moja rola pani nauczycielki skończyła się ostrym bólem gardła. Za dużo, i za głośno mówiłam, i dało się to we znaki. Muszę się przyzwyczajać do tego, choć niestety moje gardło i głos po naświetlaniach są słabsze.