sobota, 9 marca 2024

31

Tydzień temu skończyłam 31 lat. Nie mogę w to uwierzyć, źle mi z tym. Naprawdę przechodzę jakiś kryzys od ubiegłego roku. Chyba zbyt wiele lat umknęło mi przez ciągle skupienie na chorobie. Wszystko kręciło się wokół niej tak, że ten czas za szybko przeleciał i nie wykorzystałam go dobrze. 

Ostatnio często myślę co by było gdyby... To gdybanie czasem doprowadza mnie do płaczu, bo czuję, że gdybym nie zachorowała drugi raz, to miałabym pełną rodzinę, dziecko, pracę, awans zawodowy, wielu znajomych. 

A mam mętlik w głowie, niskie poczucie własnej wartości, blokadę przed kontaktem z ludźmi, stany depresyjne, ogromne kompleksy i coraz gorsze zdanie o sobie samej. 


Czy to się kiedyś zmieni? Myślałam, że im dalej od skończenia leczenia, tym będzie lepiej, a jest na odwrót. Nie umiem nad tym zapanować. Wiem, że ciągle tu tylko się żalę, ale daje mi to w pewnym sensie ulgę, bo mogę to wyrzucić z siebie. Spotkania z psychologiem dawały mi chwilową ulgę, patrzyłam na siebie z większym dystansem a nawet troszkę zaczynałam się lubić. Jednak przy każdym nawet małym niepowodzeniu to wszystko pęka jak bańka mydlana. Często nawet popatrzenie w lustro doprowadza mnie do takiego upadku, że ciężko jest się podnieść. 


W ubiegłym tygodniu miałam rezonans, wynik będzie dopiero pod koniec marca. Oby chociaż on był pozytywny.