wtorek, 24 grudnia 2013

WESOŁYCH ŚWIĄT!!!



Wszystkim znajomym i nieznajomym życzę zdrowych, radosnych, pogodnych świąt. Spędzonych w rodzinnym gronie, bez zmartwień i nerwów w spokojnej atmosferze.A  zapracowanym istotkom dużo odpoczynku i relaksu. :)



Pomyślmy ciepło w tym czasie o tych, którzy odeszli.

wtorek, 17 grudnia 2013

Spontan.

Lubię czasem zrobić coś spontanicznego, tak jak dziś. Miałam iść rano na zajęcia, a prosto po nich jechać do Wrocławia na USG. Wyszło troszkę inaczej, bo zrobiłam sobie wagary i zamiast na wykład poleciałam od razu na pociąg.
Odwiedziłam klinikę przy Bujwida, spotkałam kolegę z oddziału, pogadaliśmy, pośmialiśmy się. To naprawdę mądry chłopak, i w dodatku bardzo dzielny. Zaczęliśmy się leczyć w tym samym czasie, ale On nie miał tyle szczęścia co ja i musiał zmierzyć się z nawrotem. Wszystko poszło dobrze i oby było jeszcze lepiej.
W końcu zobaczyłam się z Ulubioną Doktor, bo już 4 razy minęłyśmy się, gdy byłam w klinice. Jest to pozytywna osoba, aż mi się szkoda zrobiło że już nie kontroluję się tam, tylko w DCO. To fajne uczucie, gdy lekarz interesuje się losem swoich byłych pacjentów i cieszy się ich szczęściem. Miło wspominam Ulubioną Doktor, w czasie leczenia  mogłam liczyć na jej wsparcie i pomoc. Ogólnie niemal cały personel kliniki darzę dużą sympatią i jestem wdzięczna za wszystko.
USG wyszło dobrze, nie ma nic niepokojącego w moim brzucholu. Namęczyłam się troszkę bo badanie miałam o 14.10, i nic nie mogłam jeść ani pić od rana.

Jakiś czas temu pisałam o problemie z włosami. Przez 2 tygodnie piłam pokrzywę, teraz jakoś zaprzestałam, muszę znów zacząć. Wcieram odżywkę Jantar bursztynową, podcięłam końcówki, nie prostuję. Mam  nadzieję, że dojdą do siebie. Tak bardzo kusi mnie pofarbowanie się znów na rudo:)

niedziela, 15 grudnia 2013

DCO

W piątek byłam na wizycie kontrolnej w DCO. Tym razem była Kochana Laryngolog. Wiem, że się powtarzam, ale to naprawdę cudowna kobieta. . Nigdy  nie zostawiła mnie samej z jakimś problemem. W dodatku potrafi rozmawiać jak z człowiekiem, nie tylko jak z pacjentem-zadając książkowe pytania(jak się czujesz? czy coś boli?itp.). Od razu zapytała jak na studiach, pamiętała nawet że zaczęłam robić prawo jazdy. Gdy powiedziałam o zaręczynach, Pani Doktor nie ukrywała zadowolenia:)
Moja onkolog  z DCO wysłała mnie jeszcze na RTG płuc, wszystko w porządku. Udało mi się jeszcze załatwić USG brzucha na wtorek, więc znów czeka mnie wycieczka. Kolejna wizyta dopiero za pół roku, może już będę cały czas jeździła co 6 a nie co 3 miesiące...
Miałam zamiar pojechać do Kliniki przy Bujwida, ale zabrakło czasu, poza tym mojej Ulubionej Doktor nie było-jak zwykle gdy jestem we Wrocławiu.

Ostatni tydzień szkoły, i przerwa świąteczna. Paulinka oczywiście zamiast odpoczywać ma masę nauki. Od razu po nowym roku zaczynają się kolokwia i to duuuże.

niedziela, 8 grudnia 2013

Endoskopia.

Ciężka była dla mnie ta wizyta. Rano zanim pojechałam leciała mi krew z nosa-a to nie jest dobry znak. Opętały mnie jakieś czarne myśli. Siedząc na poczekalni przez głowę przeleciał mi kilka razy pomysł, żeby wyjść i jechać do domu. Tak się bałam. W Medicusie poczekalnia jest przesycona zielonym kolorem, zielone ściany, krzesła i inne dodatki. Zielony to kolor nadziei, a moja nadzieja w to że jest dobrze, wtedy wyparowała. Gdy weszłam do gabinetu i usiadłam na fotel do badania, zaszkliły mi się oczy. Chciało mi się tak ryczeć, ale się powstrzymałam. Dzięki Pani Doktor, która jak zawsze wykazała  się profesjonalizmem badanie przebiegło bez problemów i nadzwyczajnie szybko. Okazało się, że moje obawy były zbędne-wszystko w porządku, nawet lepiej niż ostatnio. Nie wiem, skąd wziął się wtedy u mnie ten atak paniki. Czasami ten strach mnie przerasta, ciągle się stresuję, boję, martwię każdym bólem. Nie mogę wyładować z siebie tych nerwów i obaw, często odreagowuję na moich bliskich. Jak już zbliżają się jakieś badania albo odbiór wyników, jestem kłębkiem nerwów. Minęły już cztery lata, myślałam że z biegiem czasu ten niepokój się zmniejszy. A jest odwrotnie. Boję się coraz bardziej. Bo jest tak dobrze, że nie zniosłabym tego, gdyby to teraz zostało zniszczone. A gdyby rak wrócił, zniszczył by wszystko co do tej pory osiągnęłam.

W piątek jeszcze DCO, mam nadzieję, że wyzdrowieję. Dopadło mnie przeziębienie.

środa, 4 grudnia 2013

Im bliżej, tym gorzej...

Mój luz i pozytywne nastawienie do jutrzejszej endoskopii wyparowało...Boję się coraz bardziej.
W dodatku trzęsę się cała. Gorąca herbatka z cytryną i ciepły koc nie pomaga.
Oby przetrwać jutrzejszy dzień, oby się zakończył uśmiechem na twarzy. Trzymajcie kciuki. Boję się.

niedziela, 1 grudnia 2013

4 lata.

Adaś...
Wczoraj minęły 4 lata. Nie mogę pogodzić się z tym, że ja od czterech lat jestem wyleczona, a Ciebie od czterech lat nie ma. Nie tak miało być. Miałeś tyle planów, tyle wiary i nadziei. I tyle optymizmu, że starczyło Ci go na tyle, by mnie nim zarazić. Pamiętam jak pocieszałeś mnie i dawałeś pozytywną dawkę energii, gdy miałam jakieś zawahania.
Kiedy ten czas zleciał? Wydaje mi się, że wrzesień 2009 był tak niedawno. Wtedy się poznaliśmy. Pamiętam dokładnie nasze seanse filmowe na sali nr 5, i to jak ciągle wyganialiśmy mamuśki na zakupy, żebyśmy mogli na luzie pogadać. Twój ciepły uśmiech i piękne brązowe oczy, choć zmęczone to pełne nadziei.