niedziela, 28 kwietnia 2013

Wiosna.

W końcu wiosna. Choć wczoraj i dziś pogoda już nie tak atrakcyjna jak w piątek, gdy było tak ciepło że chodziło się w krótkim rękawku.
Czas tak szybko leci. Znajomi przygotowują się do matury, licealiści szaleją ze strachu. Wydaje mi się, że przeżywałam to samo tak niedawno a to już mija rok.
To, że minęły już 4 lata od wykrycia u  mnie raczyska, to już całkiem kosmos. Jeszcze kilka miesięcy a będą 4 lata od zakończenia leczenia...Ja się pytam kiedy to zleciało? Przecież to było tak niedawno. Na tyle, że potrafię zamknąć oczy i przywołać wszystkie momenty z tamtego czasu.
Dziś przypomniało mi się, jak wyglądała wtedy skóra na mojej szyi. Brrr...dreszcze na całym ciele. Okropnie to wyglądało. Teraz tak sobie myślę ile to miałam szczęścia. Udało mi się z tego wyjść bez jakiegoś wielkiego widocznego szwanku. A mogła mi się choćby nawet i ta szyja nie zagoić przecież, i mogłam mieć taką popaloną skórę, którą musiałabym chować pod apaszką. A zagoiło się. Włosy też po tylu naświetlaniach mogły się nie wybić, a są i to jakie bujne. Mogłam stracić głos, a trajkotam non stop. Oj dużo by tu wymieniać powikłań jakie mogłam mieć. Grzebiąc ostatnio w wielkim segregatorze z moim medycznym życiorysem, dorwałam kartkę z wypisanymi skutkami jakie może przynieść terapia. Moja mama musiała podpisać to, żeby mnie zaczęli leczyć. Aż mnie głowa rozbolała jak to przeczytałam, ryzykowne to wszystko było,ale się udało. Idę dalej, i choć mam słabe dni i chwile zwątpienia-nie daję się.


Proszę o trzymanie kciuków za Majeczkę- http://ksiezniczka-maja.blogspot.com/   Znam tą dziewczynkę, leżałyśmy razem na oddziale. To dzielne dzieciątko, wierzę że się uda.
Pomoc dla Marzeny http://marzenaerm.blogspot.com/  i Madzi http://wojownicza.blogspot.com/  też jak najbardziej potrzebna. :) Pomaganie jest fajne!
I oczywiście wspieramy moją imienniczkę, dzielną kobitę, która ma stresik przed maturą-  http://maryska-to-ja.blogspot.com/  :)

Pozdrawiam wiosennie:)






piątek, 12 kwietnia 2013

Internetowe Love...

Internet to je taka rzecz, o której są różne opinie. Dla jednych to codzienność, dla innych samo zło.
Ja chyba się zaliczam do tych pierwszych. To narzędzie daje tyle możliwości:  Można sobie e-booka przeglądnąć, notatki ściągnąć, zerżnąć żywcem jakąś pracę pisemną, pograć sobie, oszukać, muzyczki posłuchać, film obejrzeć, poszukać rad, marnować czas, poczytać, pośmiać się, pisać bloga, poznać mnóstwo ciekawych ludzi-takich jak WY.
A no i tak to się rozpoczyna się Moje Internetowe Love. Przez internet, przez mało ambitny portal ( cóż mnie podkusiło, żeby się tam zalogować ;]). Ale warto było. Choć jakoś nigdy nie przeleciała mi przez głowę myśl, że będę miała chłopaka poznanego przez internet. A mam. I to takiego kochanego. I na dodatek przystojnego :)
Nigdy bym nie pomyślała, że luźne internetowego  rozmowy o muzyce, filmach itp, doprowadzą do tego, że się odważę na spotkanie, a później na wiele kolejnych. I że po jakimś czasie będzie tak jak jest teraz- świetnie.


poniedziałek, 8 kwietnia 2013

wiosna?

U mnie w końcu widać ślady wiosny. Słonko dziś przyjemnie świeciło w pyszczek, a i samopoczucie przez to lepsze. Jednak mam niedosyt i chcę więcej i więcej ciepła.
Oglądałam zdjęcia ze szpitala. Paskudny chudzielec był ze mnie, już nigdy nie chcę być taka chuda jak wtedy, gdy ważyłam niespełna 40 kg. Teraz obrosłam tłuszczykiem, oczy nie są już tak zmęczone, włosy sięgają za ramiona, szyjka zagojona. Nie ta sama chudzinka z chustką na głowie, zapadniętymi policzkami, popaloną szyją, i niepewnością o każdy kolejny dzień. Sporo czasu minęło, dużo się zmieniło, wiele zrozumiałam, i jeszcze więcej osiągnęłam-życie. I niesamowitą satysfakcję, że wygrałam ze śmiertelną chorobą, z rakiem. Ja- taka mała i bezbronna. Pokazałam, że jestem silna. Silna i zawzięta. Ta druga cecha jest u mnie bardzo wyrazista. Takie zawzięcie mam we krwi, a nasiliło się chyba jeszcze pływającą w niej chemią i innymi kroplówami. Jak ktoś mi podpadnie, to już koniec. . Szczególnie, gdy ktoś zrani mnie, lub moich bliskich. Wśród takich podmiotów osaczonych moją zawziętością na pierwszym miejscu stoi raczysko, oczywiście.

Swoją drogą...wczoraj wieczorem po przeglądnięciu szpitalnych zdjęć, po ogromie wspomnień w mojej głowie, weszłam na bloga Majki. Doznałam szoku. Myślałam, że to żart. Przykro mi, że tak postąpiła.

środa, 3 kwietnia 2013

gorzkie żale.

Tyle zamieszania i roboty przed świętami,a  te dwa dni minęły jak z bicza strzelił. Ja tych świąt nie czułam, jedynie odczuł je mój brzuch. Pogoda nam zafundowała niespodziankę, w lany poniedziałek można było rzucać się śnieżkami.
 W chwili obecnej u mnie pada śnieg z deszczem. Z utęsknieniem czekam na słoneczko i ciepełko. Chcę odwiesić do szafy gruby płaszcz, szalik schować na dno szuflady, chodzić na długie spacery, jeździć na rowerze i leżeć na zielonej trawce.
Nie wiem czy to za sprawą pogody, ale mam ostatnio niskie ciśnienie, boli mnie głowa i ogólnie jestem słaba.
Naprawdę mam taki spadek formy, że już mnie to zaczyna denerwować. Czasem już o 19-stej oczy mi się kleją, i walczę ze sobą żeby nie zasnąć, a nawet jeśli wcześniej położę się spać, to rano i tak nie mogę się dobudzić. Gdy przykładowo na uczelni jestem od 8. do 15, po powrocie leżę i przysypiam na kilka minut, budzę się, i tak w kółko. Nie wspomnę już o tym jak jestem tam od 8 do 18:30. Wtedy padam natychmiast. W dodatku mam niespokojny sen, są noce gdy budzę się co chwilę. A jeszcze problemy z żołądkiem-boli mnie często, mdli, i przerażająco "burczy'' w brzuchu, mimo że nie jestem głodna. Gardło jak zwykle pobolewa, zatoki znów mam zawalone ropą. Jak to się mówi "zawsze coś". Czemu nie mogę się czuć dobrze, żeby nie kręciło mi się w głowie, nie było słabo, nie leciała krew z nosa, nie męczył katar i ból gardła? Staram się udawać, że wszystko jest w porządku, że się czuję świetnie. Bo ileż można narzekać, że boli to, boli tamto.

Tydzień temu miałam pierwszy egzamin praktyczny z prawa jazdy, jestem taka zdolna że oczywiście oblałam i to za głupotę-dwa razy przekroczyłam dozwoloną prędkość...Tak się bałam, że nawet z placu nie wyjadę i obleję na łuku, a manewry zrobiłam elegancko. Tak jak widać-nic nie idzie po mojej myśli. Dziś mam dzień żalów. Wszystko mnie złości, irytuje, to sobie chociaż ponarzekałam. Czuję, że będę musiała znów sięgnąć po ibuprom, głowa nie przestaje mnie boleć od rana.
Ach...i ten śnieg za oknem...Dobrze, że chociaż w sercu gorąco...:)