poniedziałek, 27 lipca 2009

Cud,od wczoraj nie wymiotowałam.Ech,dobra nie zapeszam.Czuję się odrobinę lepiej ale mam zmniejszoną morfinę,i buzia troche boli.Miałam mieć dzisiaj chemię ale wczorajsze moje wyniki były okropne!-CRP 208!! gdy max.to 10!  no masakra;/ tak więc dziś miałam mieć punkcję.Okropnie się bałam <jeszcze nigdy nie miałam>ale rano przyszła p.doktor i powiedziała że jednak się wstrzymamy,bo jest reakcja na antybiotyk i moje dzisiejsze CRP to 130.Spada.Ale to musi być jakaś infekcja czy stan zapalny,dlatego zrobili mi posiew krwi.Cholera wszystko się odwleka a ja chcę do domu.!

wkurza mnie sprawa z jedzeniem,coprawda moje menu jest baaardzo ograniczone,ale jeść muszę i wszystko co wezmę do ust smakuje jak łyżka soli.Straciłam po radioterapii smaki.Został tylko słony.Mam nadzieję że pozostałe się jak najszybciej odbudują!

Paskudna pogoda;[
Pauliśka. (16:45)

piątek, 24 lipca 2009

24 lipca 2009
coraz trudniej jest mi żyć.I nie wynika to z jakiś błahostek takich jak np.chłopak,nieudane zakupy,źle ułożone włosy itp.Życie utrudnia mi ta cholerna choroba,ten cholerny rak,i wszystko co z nim związane.Wiem,nie mogę się poddać,tyle wytrzymałam...ale są dołujące dni.Mam wtedy podły humor,nie chce z  nikim rozmawiać ani nikogo widzieć,,cały dzień leżę w łóżku i śpię.Czasem jestem taka senna i otłumaniona....przez te wszystkie leki a w szczególności przez morfinę.Dziadowska morfina,ale jednak uśmierza ból...Ale jedno leczy-drugiemu szkodzi,tak samo jak chemia.Czemu to wszystko takie skomplikowane i pokręcone.?ach,gdybym umiała to rozplątać...(...)
Pauliśka. (19:26)

czwartek, 16 lipca 2009

16 lipca 2009
Muszę się wyżalić,wyładować nerwy.Do końca dnia mam humor zepsuty.!a przez co.?przez jakiegoś małego gnojka,okropnego!przyszedł przed chwilą do mnie na salę.Jest tu dosłownie 10 minut a ja mam go serdecznie dość i pękają mi uszy.Ja naprawdę uwielbiam dzieci,ale on jest jakiś nienormalny;/
ja potrzebuję spokoju,odpoczynku.A jak tu odpoczywać przy wrzeszczącym bez powodu dziecku,które w dodatku rzuca butelkami?.A jego mama nic.


wrrr....
Pauliśka. (16:08)

środa, 15 lipca 2009

15 lipca 2009
Ta pogoda mnie dołuje...;/naprawdę.Podobno rano było duszno jak na pustyni,a teraz leje i jeszcze idzie burza.A ja się cholernie tej burzy boję.!Aż wstyd się przyznać-spałam dzisiaj do godz.14 ;] nie wiem jak to się stało,zawsze byłam rannym ptaszkiem.Jak przyszłam do szpitala to zaczęłam dłużej spać,ale nigdy nie do 14 ;] heh.
Mamcia pojechała do domku <niestety>;( a teraz w szpitalu jest ze mną ciocia.Z mamą jest o niebo lepiej...ale Ola już za nią tęskni i płacze...więc musiała jechać.Ale dzwoniła i mówiła że fajną książkę mi kupiła;)to będziemy czytać ;)
___________________________________________________________________________________
czuję się lepiej niż ostatnio.Tylko jeszcze nie mogę jeść,tzn.mogę mdłe,płynne jedzenie.Dobrze że nie czuję głodu,bo mam tą żywieniówkę w kroplówce.
Pauliśka. (18:29)

poniedziałek, 13 lipca 2009

Zaczynam od życzeń dla Mojej Mamusi,którą bardzo kocham;)
Bo ona ma dziś imieniny i urodziny ;)
a więc sto lat!;)

Dnie Urocze, Piękne, Młode
W Drodze Życia Napotkamy,
Ale Jednym Z Najpiękniejszych

Będzie Dzień Urodzin Mamy.
Więc Serdecznie Ci Winszuj,
Aby Przez Ten Dzionek Cały
Tylko Nuty Zdrowia, Szczęścia,
W Twoim Sercu, Mamo, Grały!;)
_________________________________________________________________________________
a ze mną źle,po tej żywieniówce wymiotowałam wczoraj i dzisiaj...fuj!;(zjadłabym coś sama ale jeszcze nie dam rady.Buzia boli,ale po morfinie mniej.Całe szczęście.Ufff...
Pauliśka. (11:18)

sobota, 11 lipca 2009

11 lipca 2009
Dostałam od wczoraj żywienie pozajelitowe i morfinę dożylnie.Ale mimo to dalej trochę boli.Ciągle jestem śpiąca i taka 'otłumaniona'przez morfinę...ale chyba jakoś przez to przebrnę.
Najgorsza radioterapia to naświetlanie szyi,naprawdę.Są takie skutki uboczne że masakra...ajĆ.

_______________________________________________________________________________

' I nieważne że świat,
w którym przyszło Ci żyć
lepszym wydawał się być.
Nieważne.! '
Pauliśka. (22:13)

piątek, 10 lipca 2009

10 lipca 2009
Pojechałam do Wro tylko przepłukać broviaca,a zostałam na oddziale...w sumie to dobre,bo przez tą bolącą buzię nie mogę jeść ani nawet pić.Jak przełykam ślinę to boli tak jakby mi ktoś dal do gardła kolczastą kulę...aj biedna jestem.I mama musiała jechać po rzeczy i przyjechała z Antkiem;) przynajmniej się zobaczyłąm z tym łośkiem;)i dzięki że mi Gośkę dostarczyłeś;***

oprócz tego mam dożylnie morfinę...czego się strrrasznie boję...wolałabym te plastry co wczesniej...ale one nie pomagaja mi juz;(no trudno.
Pauliśka. (19:48)

czwartek, 9 lipca 2009

09 lipca 2009
w domu mam drugi szpital-leżę cały czas,jestem slaba...lekarz mówił że tak będzie a ja nie wierzyłam...ech jutro do Wrocławia na przepłukanie broviaca.Pewnie znów się wymęczę podróżą-tak to jest jak się ma cholerną chorobę lokomocyjną na którą nawet tabletki nie działają.Mam nadzieję że mnie nie zostawi na oddziale...Było by ok,gdyby mnie buzia nie bolała...a mnie boli nawet jak piję i przełykam ślinę-o jedzeniu nie wspomnę;/
tak to już jest z tą chorobą,trzeba nauczyć się z nią żyć.Z nią i ze świadomością że raz jest dobrze a raz źle.
W sumie to ten etap przeszłam tak dobrze że lekarze aż się dziwili.Nawet ani razu nie wymiotowałam choć biorę chemię która jest bardzo 'wymiotna'.No więc teraz się gorzej czuje ale mam nadzieję że mi to niedługo przejdzie.
Pauliśka. (13:15)

wtorek, 7 lipca 2009

07 lipca 2009
Nie czuję się najlepiej...jestem słabiutka...apetytu nie mam...prawie całe dnie spędzam w łóżku...no cóż-takie duże dawki naświetlań i tej chemii mnie tak wykończyły.Więc muszę dojść do siebie i się pozbierać.Miałam robioną morfologię;/aż się boję...pewnie wyniki będą słabe...ech,ale mam nadzieję że nie będę musiała wrócić na oddział.Dziś wieczorem mam zamiar trochę wyjść jak nie będzie aż tak gorąco.Ta pogoda jest dla mnie niekorzystna,bo muszę chodzić w arafatce,żeby nie mieć szyi na wierzchu bo mam na niej strasznie piekący odczyn popromienny od radioterapii.Moja szyja wygląda fatalnie...;/ ale z biegiem czasu się zagoi;]
Najgorsza jest ta suchość w buzi...to takie nie wygodne.Masakra...
Pauliśka. (14:45)

niedziela, 5 lipca 2009

05 lipca 2009
w domciu jestem.Wczoraj praktycznie cały dzień przeleżalam w łóżku.Kiepsko się czułam,bo wymęczyła mnie droga...mam chorobę lokomocyjną.;/
Jejkuuu...moja Ola już taka duża,włoski ma takie długie,zaczęła ładniej i więcej mówić...;)
heh a teraz ciągle pyta czy jutro znów nie jadę;)
Namówiła mnie wczoraj na rysowanie i sobie razem w łóżeczku leżałyśmy i malowałyśmy heh ;)
Ale jakoś tak się jeszcze nie mogę przyzwyczaić do domu.Dziwne...ale dwa miesiące bez przerwy w szpitalu,to się już do niego przyzwyczaiłam.Potrzebuję kilku dni żeby się znów zadomowić;)
Chciałam wyjść dziś na mały spacer,ale pogoda zAwiodła...chyba że później się ociepli....

'To co najważniejsze-jest niewidoczne'
Pauliśka. (12:17)
__________skomentuj___________

03 lipca 2009
Skończyłam radioterapię.!yeees! w końcu.! hurra!;)
a jutro jadę do domku aż na 3 tygodnie,a później wracam na cykl.Oczywiście w ciągu tych trzech tygodni-morfologia,i raz w tygodniu i tak do Wrocławia na płukanie broviaka.Ale dobra,dam radę.Moje łóżko już niech się szykuje;)
W końcu do domku...aj jak to będzie miło...mmmm...
Postanawiam już dziś-jutro idę do lasu!Do naszego pięknego lasu;)Bo tu to tylko beton,kilka drzew...jak to w mieście...a nasze 'wieśniackie' powietrze wpływa na mnie b.dobrze;)

Ajjjć i wytulę moją Oleńkę...;***


Pauliśka. (15:52)

czwartek, 2 lipca 2009

02 lipca 2009
Choroba zmieniła mój wygląd,rzecz jasna.Ale charakter w pewnym sensie też.Czuję że jestem inna niż wczesniej.Zrozumiałam,że są rzeczy ważniejsze niż wylansowanie się na mega odjechaną osobkę,którą każdy 'lubi',za to że udaje kogoś kim tak naprawdę nie jest.Chwalenie się zaliczonymi kolesiami i imprezami,po których się nic nie pamięta.Taki styl życia to nie dla mnie.Niewiem,może zmądrzałam,dorosłam.?Po prostu wydaje mi się,że zmienił się nie co mój pogląd na świat,na życie.Większą wagę przywiązuję do rodziny,z którą wcześniej żyłam w średnich stosunkach,ciągle pyskowałam do rodziców...nie dostrzegałam tego że oni się o mnie martwią i chcą dla mnie jak najlepiej.Czasem sprawiałam mamie taką przykrość,że często w nocy przez to plakałam bo było mi wstyd.A moja mama jest taka kochana.Szkoda ze dopiero teraz to dostrzegłam.Cóż,człowiek uczy się na błędach...Ja już tych błędów nie popełnię.Nie będę taka jak kiedyś.Będę lepsza.A przynajmniej będę się starać.
Nauczyłam się cieszyć drobiazgami,w małych rzeczach dostrzegać coś wyjątkowego...
Pauliśka. (16:26)
1 komentarz...