niedziela, 22 czerwca 2014

.

Dzień, w którym miałam rezonans nie należał do udanych. Myślałam, że nie dojadę na wyznaczoną godzinę, bo musieliśmy robić gigantyczne objazdy spowodowane zablokowaniem drogi. Badanie miałam mieć o 13.20. We Wrocławiu byłam o 13.10. Gnałam jak szalona. Niepotrzebnie. Było takie opóźnienie, że czekałam do 16.40.
Bez jedzenia i bez picia, bo przecież trzeba być na czczo. Ciężko było wytrzymać, szczególnie przy takiej suchości w ustach. Jakoś przeżyłam. Niestety wynik poznam dopiero 25 lipca. Wtedy mam wizytę u mojej onkolog. Wcześniej się nie da, bo będzie miała urlop. I jak tu wytrzymać ponad miesiąc w takiej niepewności?

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Koniec!

Koniec sesji! Wakacje!
Dziś zdałam ostatni egzamin. Byłam już bardzo zmęczona tym semestrem, jak dotąd był najcięższy.

W środę jadę na rezonans. Już zaczyna się strach i panikowanie. W dodatku trzeba będzie czekać kilka tygodni na wynik.

Aż nie chce mi się wierzyć, ze to mija już piąty rok po leczeniu. Ciekawa jestem co to teraz ze mną będzie. Większość osób po "magicznych pięciu latach" jest uznawana za wyleczonych i kończą kontrolowanie się.
Kilka razy obiło mi się o uszy, że u mnie ta piąteczka nic nie da, i będę dalej pod obserwacją.
Z jednej strony całkiem fajnie było by skończyć z tymi wszystkimi badaniami, ciągłym jeżdżeniem od lekarza do lekarza. Z drugiej- chyba lepiej być pod kontrolą i monitorować wszystko na bieżąco. Wydaje mi się, że byłabym spokojniejsza, mając wynik badania, wiedząc że jest "czysto". Może to się wydawać dziwne, ale szpitale i lekarze przez te pięć lat stali się nieodłączną częścią mojego życia. Już tyle czasu jeżdżę, badam się, otrzymuję rady, wielkie wsparcie. Ciężko było by się od tego odzwyczaić. Szczególnie od lekarzy, których darzę przeogromną sympatią za okazaną mi dobroć. Tym bardziej, że ja szybko przywiązuję się do ludzi. Czasem zbyt szybko.
Zobaczymy co powie moja onkolog, jak za jakiś miesiąc będę w DCO.

Trzymajcie kciuki w środę:)