04 listopada 2009
Szczerze
mówiąc kiedyś myślałam że nowotwór oznacza koniec,tak jak myśli wielu
ludzi.Ale teraz wiem że rak to nie wyrok!i że jeśli się bardzo chce to
się z tego wyjdzie.Dlatego jeśli na kogoś spadła ta wiadomość że jest
chory nie powinien się załamywać i rozczulać nad sobą tylko walczyć.Ja
tak robiłam,chociaż nie zawsze mi to wychodziło.I dziś po pół roku
ciężkich zmagań jestem przy końcu tej drogi.Przeszłam przez radioterapię
i chemioterapię,po drodze zahaczając o różne przeszkody,ale dałam
radę.Były dobre,i złe dni.Ale zawsze jakoś z tych dołów wychodziłam,bo
wiedziałam że życie jest jedno i trzeba o nie walczyć,tak jak lwica
walczy o swoje lwiątka!Bywało naprawdę ciężko,ale takie cierpienie się
'opłacało',bo jeżeli za miesiąc rezonans wyjdzie dobrze,to moje leczenie
będzie zakończone.Dziś miałam endoskopię i badanie słuchu i wszystko
wyszło bardzo pozytywnie.Broviaka mam wyciągniętego,z czego bardzo się
ciesze.;)
Ale to że zakończę leczenie nie oznacza że jestem zdrowa,bo
zdrowa będę po pięciu latach jeśli choroba się nie wznowi.No ale przez
te 5 lat będę o siebie dbała i się kontrolowała,więc mam nadzieję że
wznowy nie będzie.
Ktoś kto tego nie przeżył,nie zrozumie tego jakim szczęściem jest wygrać z rakiem.
To
dla mnie wielka radość,coś takiego jakby zacząć drugie życie.Wierzę że
rezonans wyjdzie dobrze,a przez te 5 lat nic się nie wydarzy.Musi tak
być-innego wyjścia nie ma;)
Wiem też że moi znajomi z kliniki też dadzą sobie radę.Są młodzi,silni i z pewnością im się uda 'wytępić tego intruza'!
Do
niektórych pacjentów i ich rodziców strasznie się przywiązałam-Asia i
pani Krysia,Adaś i pani Ania,Marek i Pan Polak;),Dominik i pani
Jola,Dawidziu i Bońka,Natalka i jej mama,Remik i pani Ania,Sylwka z
mamuśką;),Kubuś,
Patryska i Kuba,Zuzia Ania,Michał,Beatka i jej
rodzice...oj musiała bym dużo jeszcze wymieniać.-Jesteście
kochani.Wzajemne wsparcie też dużo pomogło.Wiem że niebawem będziecie
zdrowi.!musicie!będę trzymać kciuki!
Pauliśka. (18:54)