środa, 16 grudnia 2009

16 grudnia 2009
Byłam,wróciłam,wkurzyłam się bo wyniku nie było.W sumie pojechałam do tej kliniki na darmo,bo niczego się nie dowiedziałam.Ciekawa jestem kiedy ten wynik tego rezonansu będzie,znając życie to pewnie po świętach.Do kontroli jadę ponownie w styczniu.I czeka mnie wtedy jeszcze kardiolog i endoskopia.

Odwiedziłam dzisiaj znajomych w klinice.W sumie to znajomych było tylko kilku.dużo jest nowych pacjentów,co mnie zmartwiło,bo oznacza to że chorób jest coraz więcej niestety.Byłam u koleżanek,które leżą na sali,na której ja leżałam 5 miesięcy niemal bez przerwy.Jak jedna z nich szła do łazienki z tą pompą do podawania chemii,przypomniało mi się jak jeszcze niedawno przeżywałam to samo.
Jak zawsze na tej sali nr.5 bez przerwy siedziałam podłączona do morfiny,albo różnego rodzaju kroplówek.Jak co chwilę zmieniali mi się 'współlokatorzy',którzy wychodzili po kilku dniach.A ja?A ja nie wychodziłam.Bo zawsze jak miałam iść na przepustkę to coś się komplikowało.Więc przez 5 miesięcy w domu zagościłam tylko 8 dni...

Ale było,minęło.Dałam radę.Chociaż były doły i dołeczki,nie poddałam się.
Pauliśka. (16:04)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz