wtorek, 28 grudnia 2010

28 grudnia 2010
Takie zamieszanie,przygotowania,sprzątanie,gotowanie,zakupy...a te dni zleciały tak szybko.
Przytyłam po tych świętach chyba z 10 kg.Wszędzie tylko jedzenie,dużo jedzenia i jeszcze więcej jedzenia.No ale jak można przejść obojętnie obok krokietów,pierogów z kapustką albo pysznego ciacha?No nie da się! serio,tak sie objadłam,że szok.Szczególnie jak w pierwszy dzień świąt byliśmy u prababci.Zjechało się dużo ludzi z rodzinki,w tym cioteczka,która była ze mną w szpitalu.Oczywiście nie obyło się bez "Paulinko no jedz,Ty nic nie jesz'.Taaak-choćbym nie wiem ile jadła to dla cioci nigdy nic nie jem ;)
Jednak tak szczerze mówiąc-nie cieszyły mnie te święta.To już drugie Boże Narodzenie bez ukochanej babci.Tak bardzo chciałabym się do niej przytulić.Z resztą nie tylko do niej...Dużo myślałam o Aniołkach,jak zawsze z resztą.

Znowu wkręciłam się w origami modułowe.Bo przecież trzeba czytać "Pana Tadeusza" i uczyć się na historię,więc robi się wszystko byle nie to co trzeba.;] Cóż-mam prawo do odrobiny lenistwa i przyjemności.A znając życie to uczyć będę się w niedziele.I dobrze-Lenistwo górą!

W dalszym ciągu jestem na antybiotykach.Całe szczęście,że Pani Doktor dała mi tabletki rozpuszczalne w wodzie,bo byłoby kiepsko.Chyba nigdy nie nauczę się połykać tabletek.Wszystkie muszę rozgniatać a one są takie gorzkie i bleeee.Za to mam dobry syropek przeciwgrzybiczy.Muszę się przyzwyczaić do tego,że często może robić mi się mały grzyb w gardle.Przez to że mam tam bardzo sucho.
Po 15 stycznia jadę do kliniki pisać jakiś wniosek do NFZ,o prośbę pozostania w Szpitalu Dziecięcym.Chyba już wcale nie wierzę w to że się zgodzą.Pewnie wyląduję w DCO na Hirszfelda.
Szkoda.Ale nic na to nie poradzimy.
Pauliśka. (20:15)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz