niedziela, 9 października 2011

09 października 2011
Zaczęła się jesień-zimno,mokro i brzydko.Oczywiście dopadł mnie katar i ból gardła.Mam straszny problem z tą ropą w nosie.Mogłoby to już minąć,jest to bardzo męczące.Nawet nie pomagają spraye,krople i kilkakrotne inhalacje.Jutro idę do dentysty.
Ta pogoda za oknem sprawia,że ogarnia mnie melancholia.Wzięło mnie na jakieś chore przemyślenia-dlaczego?przez co?i jak?I jedyne co wymyśliłam to to,że miałam pecha i zrobiła mi się pokręcona mutacja w materiale genetycznym zdrowej komórki-jak to tłumaczyła pani na biologii.Bo raczej nie przez teorię starszych pań,że dostałam raka przez słupa do łapania zasięgu,który u mnie we wsi stoi.Choć może wydawać się to podejrzane.Otóż w mej małej miejscowości na nowotwory choruje,bądź chorowało kilka osób,dokładnie aż 9.Ja z tej dziewiątki najmłodsza oczywiście.
Przez mój jakże młody jeszcze wiek czuję się nadal dziwnie w DCO.Ciągle starsze osoby patrzą na mnie dziwnym,pełnym podejrzeń wzrokiem.Najbardziej wkurza mnie jak typowe moherowe plotkary szepczą sobie coś do uszka i gapią się na mnie,mierząc mnie z góry na dół.
A teraz z całkiem innej beczki-potrzebuję rady.Zna ktoś jakiś skuteczny sposób na niesforne włosy?
Oszaleję kiedyś przez nie.Stosowałam odżywki prostujące,wygładzające,tralala itp.I nic.
Muszę chodzić w związanych,bo rozpuszczone w pierwotnym stanie wyglądają tragicznie.Wyprostować się nie dadzą,choć prostownicę mam dobrą.Ciagle odstają.A jak już cudem uda mi się je trochę naprostować,wystarczy chwilka i już są całe rozwalone i roztrzepane każdy w inną stronę.Tragedia ;]

Lecę romansować z inhalatorem.
Pauliśka. (10:57)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz