środa, 26 czerwca 2013

Rezonans.

Byłam na rezonansie. Ostatni miałam rok temu. Sporo czasu, już prawie odwykłam od tego badania. Do tej pory miałam je raz na 3 miesiące, później co pół roku, a teraz taka przerwa.
Długo nie musiałam czekać, by wszystko sobie przypomnieć. Już od wejścia do budynku poczułam znajome stare klimaty- naburmuszeni pacjenci, bo jest ponad godzina opóźnienia, i wszyscy się złoszczą. I ten szpitalny zapach. Wenflon na zgięciu ręki,i siniak po nim. Wszystko jak dawniej.
Układanie mnie na rezonansowym "łóżku", zakładanie megasłuchawek, i zakrywanie mojej facjaty kilkoma pokrywami. Był jakiś nowy Pan, nie znałam go wcześniej, bardzo miły. Dał mi nawet pod kolana poduszkę, żeby wygodniej było leżeć. Gdy już wjechałam w "tubę"- jak ja to nazywam- zdałam sobie sprawę, że znam na pamięć dźwięki ( a raczej stuki i puki) które wydaje maszyna. Wiedziałam jaki nastąpi za chwilę. Głowa mnie po tym bolała jak zwykle. To jest straszny hałas. Za dwa tygodnie trzeba dzwonić po wynik. Czuję już teraz jakiś dziwny lęk.
W sumie dobrze z jednej strony, że było to opóźnienie i musiałam trochę czekać-zdążyłam wyschnąć. Zmokłam i zmarzłam, połamały mi się dwie parasolki. Ja to mam pecha, zawsze gdy jadę do DCO pogoda jest paskudna.

3 komentarze:

  1. pogoda była paskudna ale wynik będzie cudny !!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Po moim pierwszym rezonansie uznałam ,że te dźwięki są jak kiepski dubstep ,nie uważasz?
    3mam kciuki<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyniki będą rewelacyjne - zobaczysz. Mam nadzieję, że się nie zadręczasz ;) i trzymaj się mocno
    Maryśka

    OdpowiedzUsuń