piątek, 22 listopada 2013

...

Tyle dzieciątek odeszło w ostatnim czasie-Ola, Martynka, Filipek...Coś okropnego. Nie będę się doszukiwała w tym sensu, że Bóg tak chciał, że zabiera najlepszych...Nie. Tak być nie powinno, i nigdy tego sobie nie wytłumaczę.
Osoby, którym się udało wyjść z takiej choroby-mamy dużo szczęścia, naprawdę.Coraz bardziej to do mnie dociera, że mimo tego cierpienia, jestem szczęściarą. Wyszłam z tego. Kiedyś jak przeczytałam ile mogłam mieć powikłań po leczeniu, i jak zobaczyłam co rak nosogardła zrobił z innymi osobami...ogarnęły mnie takie mieszane uczucia. Myślałam wtedy, że co to byłoby za życie, gdybym np. nie mówiła, lub miała taką rurkę w krtani, jaką widziałam w DCO u pewnego Pana (nie wiem dokładnie jak to się nazywa, kojarzy mi się nazwa tracheotomia). Myślałam, ze nie poradziłabym sobie nawet  z tak banalną sytuacją, gdyby w naświetlanych miejscach nie odrosły mi włosy, bo była przecież taka możliwość.
Dzisiaj sądzę, że nawet gdyby wystąpiły jakieś widoczne skutki leczenia, to cieszyłabym się tym, co jest. Tym, że żyję, że może mnie jeszcze tak dużo spotkać, że mogę cieszyć się młodością i doczekać starości.
Nie cieszę się, że miałam raka, ale cieszę się że z nim wygrałam.
___________________________________________________________________________________

Muszę w końcu zarejestrować się na endoskopię. Już dawno jej nie miałam, i nie płakałabym gdybym już nie musiała jej robić. Mimo, że Pani Doktor świetna, badanie do przyjemnych nie należy. I ten stres...
No nic, trzeba podnieść głowę i iść naprzód. 


2 komentarze:

  1. będzie dobrze - musi być. Nie stresuj się :)
    A mnie też ogarnął smutek dzisiaj, jak przeczytałam na blogu Filipka.. Tak nie powinno być!!!
    Maryśka

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczęściaro !
    Myśl o przyjemnościach po badaniu- może to pomoże załagodzić stres ?

    OdpowiedzUsuń