Święta minęły, sylwester minął...a śniegu ni ma. U mnie za oknem pogoda przedwiosenna. Dla takiego zmarzlucha jak ja, zimy mogłoby nie być.
Zaczyna się czas arcyultratrudny dla studenta - sesyja. Jutro mam wielkie kolokwium z psychologii rozwojowej. Wczoraj ja i nauka nie stanowiłyśmy zgranej pary, mam nadzieję że dziś uda mi się coś zapamiętać z tego stosu notatek...
2014 to wyjątkowy rok, piąty rok po moim leczeniu. W lecie minie dokładnie 5 lat. Magiczna piątka, po której zazwyczaj kończy się kontrolę, a pacjent uznany jest za zdrowego, wyleczonego. Ze mną prawdopodobnie tak nie będzie, z tego co mi wiadomo będę się kontrolowała dłużej. Być może zawsze, aż do końca. No cóż. Oby w tym piątym roku nie stało się nic złego, żeby życie nie wywinęło mi żadnego numeru. Od jakiegoś czasu, gdy w moich myślach pojawia się to przerażające słowo "wznowa", staram się sobie wmawiać, że jeśli przez 4 lata nie wrócił, to już nie wróci. Chciałabym, żeby tak było.
Jeszcze bardziej chciałabym, żeby w lipcu 2014 ktoś dał mi na to gwarancję. Wiem, że to raczej nieosiągalne, ale pomarzyć zawsze można. Tak bym chciała zacząć żyć w pełni normalnie, bez tego ciągłego strachu i niepokoju.
Może nie powinnam tego pisać, ale chcę. Nie miałam do czynienia z rakiem w życiu realnym i dziękuję za To Bogu i mam nadzieję że nigdy nie będę miała, ale wiem, że ta choroba jest straszna i potrafi być bezlitosna... Czytałam blog Chustki, do niedawna Oli....i choć nie znałam tych osób, to żal pozostaje ogromny. Poczucie niesprawiedliwości. Nie wyobrażam sobie bólu i cierpienia jakie one musiały przeżyć...by i tak przegrać tą nierówną walkę. A Ty wygrałaś! Myślę, że jest to również kwestia szczęścia. Studiujesz psychologię, więc powinnaś zrozumieć że od tego co dzieje się w naszej głowie wiele zależy i zrozumieć to, że masz szczęście.... i wierzyć w to, że Cię nie opuści. Myślę,że nie mam prawa Cię pouczać, ale absolutnie nie chcę tego robić. Chcę dać Ci odrobinę więcej wiary w to, że choroba odeszła na zawsze. Myślałaś, żeby zostać Onkopsychologiem??? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuństudiuję pedagogikę, nie psychologię:)
UsuńJa doskonale rozumiem to, że mam szczęście, że wygrałam. I wierzę w to że będzie dobrze. Tylko ten strach potęgowany przez bolesne wspomnienia nie pozwala tak do końca żyć spokojnie nie obawiając się niczego.
Pozdrawiam.
Paulisiu - pewności nigdy nie ma i z tym trzeba jakoś się uporać.
OdpowiedzUsuń5 lat to nie wszystko, ale żyć normalnie można.
Trzymam za Ciebie kciuki.
Paula, silna baba z Ciebie!
OdpowiedzUsuńPrzetrwasz wszystko, jestem tego pewna.
żeby Cię pocieszyć powiem tylko, że ja jutro mam wieeeeeeeeeeelkiego kolosa z historii myśli psychologicznej i jeszcze większego z psychologii percepcji ;)
nie jest źle! a będzie jeszcze lepiej!
zobaczysz!
http://www.siepomaga.pl/f/fundacja-siepomaga/c/1156 Proszę zajrzyjcie, pomóżcie choćby symboliczną złotówką, mamy czas tylko do końca stycznia... ;(
OdpowiedzUsuńŚledzę Twój blog od bardzo dawna,kibicując Ci całym sercem. Jesteś wzorem dla młodych, i nie tylko, ludzi. Wierzę, że choróbsko nie powróci, że przed Tobą same dobre chwile w szczęściu i radości.
OdpowiedzUsuńPaulinko, całym sercem jestem z Tobą, piękna, mądra Dziewczyno :)
Szczęśliwego nowego roku...
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci aby tak było ..aby strach poszedł sobie w siną dal:) Wiem,że to trudne ale już tak wiele masz za sobą
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki
Będzie dobrze..