Nie chcę zapeszać, bo różnie może być, ale chyba się polepsza.
Widzę
już na prawe oko, opuchlizna troszkę zeszła, choć jeszcze jest spora.
Przechodzę katorgi przy braniu leków. Nigdy nie potrafiłam połknąć
tabletki i do dziś tak zostało, choć postępem jest to, że czasem uda mi
się połknąć maleńki euthyrox. Tylko czasem. Teraz mam antybiotyk w tak
wielkiej tabletce, że muszę ją łamać na sześć części, a i tak jest
ciężko. Dodatkowo tabletki przeciwzapalne i przeciwobrzękowe...
Staram się jakoś pomału jeść jedną stroną, ale każdy ruch boli przez tą opuchliznę.
Oby
ten obrzęk schodził, choć i tak jest lepiej niż wczoraj, czy
przedwczoraj. Wyglądałam naprawdę jakby ktoś porządnie przyłożył mi z
pięści.
Jak się mnie troszkę nastraszy, to zaczyna mi się poprawiać. Pani stomatolog powiedziała, że jak będzie gorzej, to nie czekać, tylko jechać do Wrocławia do kliniki na Weigla, albo na Borowską. Chyba to słowo "Borowska" tak na mnie motywująco zadziałało, bo nie chciałabym tam trafić. Wiem, że są tam różne oddziały, i że pewnie nie na każdym jest tak jak na laryngologii. Jednak ten szpital zawsze mi się będzie kojarzył jedynie z "Panią Profesor" od endoskopii...
Trzymajcie kciuki, żebym dochodziła do siebie. Chwilami
czuję tak jakoś dziwnie, że nawet nie wiem jak to opisać. Może to przez
dużą dawkę leków.
Niech ta opuchlizna szybko schodzi! Zdróweczka!
OdpowiedzUsuńOczywiście trzymam kciuki! Niech już ta opuchlizna zejdzie i żeby było jeszcze lepiej! :*
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby ta opuchlizna jak najszybciej zeszła...
OdpowiedzUsuńI Ty też się trzymaj, Maleńka :) Zdrówka