W piątek nastąpił TEN dzień. Po prawie trzech tygodniach wyszłam ze szpitala. Miałam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony marzyłam o tym, by być w domu z bliskimi, z drugiej-byłam przerażona. Bałam się tego, że muszę wyjść do ludzi, że ktoś będzie na mnie patrzył, że mam pełno opatrunków, że będę robiła sobie zastrzyki, że sobie nie poradzę z tym wszystkim.
Nie jest jednak aż tak źle jak zakładałam. Staram się dawać sobie radę. Sama robię sobie zastrzyki w brzuch, zmieniam opatrunek po rurce tracheostomijnej, robię opatrunki na ręce. Staram się jeść i pić, choć jest to trudne. Wykonuję ćwiczenia neurologopedyczne. A jak opadnę z sił to po prostu pół dnia leżę w łóżku i leniuchuję. Wszyscy mówią, że po tak rozległej i skomplikowanej operacji wyglądam i funkcjonuję bardzo dobrze. Ja mam inne zdanie. Jestem zbyt niecierpliwa, chciałabym żeby wszystko od razu było super, a to niestety wymaga dużo czasu. Denerwuje mnie to, że niewyraźnie mówię, że ciężko mi się je, że jestem taka chuda, że wszędzie mam blizny, rany. Nie lubię na siebie patrzeć. Widać po mnie, że jestem zniszczona tymi chorobami.
Wszystko miało być inaczej. Miałam stać przy tablicy wśród gromadki uczniów, uśmiechać się, mówić. Planować ślub, szykować się do roli mamy. Najzwyczajniej w świecie realizować swoje marzenia i być szczęśliwa. Zamiast tego spędzam całe dnie w domu, obolała, zmęczona. Zamiast mówić bełkotam. Zamiast korzystać z młodości, szaleć na imprezach, ja siedzę na kanapie przed tv. Odstające kości chowam w szerokich dresach, a brak włosów zakrywam chustką. A jeszcze kilka miesięcy temu było tak dobrze i normalnie...
Może i użalam się nad sobą, ale po prostu zaczyna mnie to przerastać. To już ponad osiem lat ciagłej walki, stresu, strachu, niepewności. Nie tylko mnie to niszczy, moją rodzinę też. Wszyscy się zamartwiają. Niech ten pech w końcu mnie opuści.
Ale bedzie dobrze! I bedziesz stala przed gromadka dzieci, i slub bedzie i wlasne grono maluchow tez! Teraz tylko taki przejsciowy, trudny okres. Kloda pod nogi. Zycie...
OdpowiedzUsuńZycze mnostwo sil i duzo zdrowka!
pzdr- teksanka
Odbudujesz się 🐯🌻 Tygrysku.
OdpowiedzUsuńStopniowo dojdziesz do siebie.
Jesteś dzielna mimo wszystko.
Podziwiam Cię kochana☺ Jestes dzielną babką 💕👍
OdpowiedzUsuńI co Ci mądrego napisać cudowna dziewczyno? Zycie wszystkich nas przerasta. Badz dobra dla siebie i daj sobie czas. Sciskam, przytulam :>
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że jesteś w domu. Tutaj inaczej się wraca do zdrowia.
OdpowiedzUsuńŚciskam.
Wracaj szybko do zdrowia dzielna dziewczyno!!!! Odpoczywaj i dbaj o siebie. Wkrótce nadejdą weselsze dni a Ty będziesz śmigać jak SUPER NOWA.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki. AB
Pozdrawiam ciepło i myślę o Tobie!!!
OdpowiedzUsuńAneta
Przykro czytać jak się męczysz. Nie wiem co napisać żeby Cię pocieszyć. Trzymam za Ciebie kciuki, szybkiego powrotu do pełnego zdrowia. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW domu jest najlepiej znosić wszystko...
OdpowiedzUsuńBardzo dużo sił Ci życzę i cierpliwości. Twoje ciało jest bardzo umęczone. Nie bądź dla siebie zbyt surowa...
:*
Dużo zdrówka i wytrwałości życzę
OdpowiedzUsuńDroga Paulinko jestes bardzo dzielna, to co w tej chwili przechodzisz, to dla mlodej dziewczyny takiej jak Ty musi byc koszmarem! ale pamietaj sila i dobre nastawienie jest w Tobie :) musisz spojrzec teraz na pewne rzeczy inaczej. Odłóż plany na później. Wazna teraz jeste Ty !!! dlatego masz sie regenerowac i dbac o siebie, a przede wszyskim nie zadreczac ;)
OdpowiedzUsuńtrzy serducha i MOCE wytrwalosci leca do Ciebie ♥♥♥!
Kochana, zobaczysz jeszcze będzie wszystko dobrze. Nadrobisz sobie jeszcze to wszystko :) i ślub, i pracę i wszystko pozostałe... Tylko teraz nie wolno się poddawać! Trzeba walczyć.
OdpowiedzUsuńPaulina, jesteś wspaniałą młodą dziewczyną (kobietą), dasz radę! Jak nie Ty, to kto? :)
OdpowiedzUsuńTo tylko taki przejściowy okres w Twoim życiu, wszystko się ułoży z powrotem.
Czytam Cię od kilku lat i wiem i wierzę, że sobie poradzisz. Jesteś świetną osobą, bardzo doświadczoną w walce z przeciwnikiem i dajesz innym ludziom kopa. Serio! :)
Ściskam i kibicuje Ci z całego serducha. K.