środa, 24 marca 2010

23 marca 2010
Boże jak ja się rozryczałam!
I choć jest już po 23.00 ja nie mogę spać,więc tu przeleję swoje żale.Tym bardziej,że jestem sama w pokoju i mama nie widzi moich łez.( wiem,że nie powinnam,ale wstydzę się płakać przy innych ).Chociaż przed chwilą jak mama jeszcze była obok mnie,nie mogłam zahamować łez.Z resztą,widziałam że jej też zaszkliły się oczy...
Na blogu jakoś jest mi łatwiej z siebie wyrzucać,to co leży mi na sercu.A leży mi strasznie dużo...

Leżałam sobie w łóżku,z pilotem w ręce,i przeskakiwałam z kanału na kanał.A nagle-na ekranie znajoma twarz.Pierwsza myśl,którą wytworzył mój mózg to 'Przecież ja tą kobietę znam!'.I rzeczywiście znam.Mama Adasia.Był reportaż o wyjazdach do kliniki w Chinach,w której był Adaś.
Po prostu mnie zamurowało...Obecnie przez ból gardła mówię bardzo cicho,ale przez kilka minut nie mogłam wydobyć z siebie żadnego,nawet najcichszego dźwięku.Ludzie ,którzy szukali pomocy u chińskich specjalistów.A wśród nich JEGO historia.JEGO.Tego uśmiechniętego osiemnastolatka,który 'zaraził mnie' swoim pozytywnym nastawieniem,którego znałam na prawdę tak nie wiele,a tak bardzo się do niego przywiązałam.Młodego człowieka,który tak chciał żyć!
A jak zobaczyłam go,uśmiechniętego na zdjęciach,które pokazali...ech...brak słów.Serce mi ścisnął ogromny żal.
Miałam napływ tylu emocji...
I wiem,że nikt nie może odpowiedzieć na jedno,krótkie pytanie:''DLACZEGO?''. Ja sama niemal codziennie je sobie zadaje,ale nie mogę znaleźć na nie odpowiedzi.Przecież to miało być inaczej.
Może na kimś obcym,kto nie znał Adasia ten reportaż nie wywołał żadnych uczuć.Ale ja,ktoś kto znał go tak krótko,po prostu nie mogłam powstrzymać się przed płaczem.(i dalej nie mogę,bo łezki spływają po policzku).Wiem,płacz nic nie da,nikomu nie przywróci życia. Ale może czasem warto się wypłakać?

Tak bardzo chciałabym ICH wszystkich znów tu mieć,widzieć jak się usmiechają,jak zdrowieją.Oni mieli tyle życia przed sobą.! Te wszystkie osoby,które znałam.Te dzielnie walczące Aniołki.Dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe...
Moich uczuć nawet nie porównuję,z uczuciami ich najbliższych,bo oni to  najbardziej przeżywają.Ale dla mnie również jest to bolesne.

[*]
Wkurzył mnie wypowiadający się w tym reportażu polski onkolog.Nie chciało mi się słuchać tych jego zimnych słów.''Dla mnie to jest chore,żeby być tak zdesperowanym,sprzedać samochód,mieszkanie i szukać pomocy w Chinach'' -czy coś takiego,bo nie zapamiętałam dokładnie jego wypowiedzi.Ale mocno mnie ona zdenerwowała.Bo chyba każdy,kto wiedziałby,że umiera,a ma jakąś szansę,to chciałby ją wykorzystać!I doskonale to rozumiem.

Wierzę,że wielu osobom uda się pokonać tą paskudną chorobą,ten cholerny nowotwór.Głęboko w to wierzę!

Trochę się tu wygadałam,a raczej rozpisałam...
Pauliśka. (23:22)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz