piątek, 1 października 2010

30 września 2010
Wczoraj miałam wiedzieć co dalej odnośnie problemów tarczycowych,ale jednak nie wiem.Pani Endokrynolog kazała dzwonić jutro.Ciekawe czy  się czegoś konkretnego dowiemy...

Pomyśleć,że już ponad rok jestem w domu...Ponad rok bez szpitalnego łóżka,szpitalnego nie dobrego jedzenia,szpitalnych murów,ciągłego stresu,i martwienia co będzie jutro.
Dokładnie 10.09.2009 wyszłam ze szpitala.Po ciężkich miesiącach nieustannej walki o to co najważniejsze.Nie licząc kilku listopadowych dni,kiedy zakaził mi się broviac.
To już rok.To niby długo,a jednak wciąż potrafię sobie przypomnieć niektóre szczegóły z tamtego czasu.Nadal,gdy zamknę oczy,umiem usłyszeć 'pik,pik,piiiik',wydawane przez pompę do podawania chemii.Patrząc na rękę,pamiętam jak pierwszy raz w życiu miałam w niej wenflon.Na nadgarstku,bo w zgięciu pękały żyły.Chodziłam wtedy z wyprostowaną ręką,bo bałam się że sobie go wyrwę.Pamiętam pierwszy tomograf,rezonans-byłam nieźle wystraszona 'wjeżdżając do tunelku'.
Pamiętam pierwszy dzień na oddziale,i biegające po nim łyse dzieciaczki.Najłatwiej jest mi przypomnieć słowa pani  profesor..."To jest taki zły guz.Bardzo zły,ale my go zniszczymy.I niestety kotuś trzeba będzie zacząć chemioterapię.......więc może podetnij włoski...''
'A ten zły guz to rak?'   "Tak,to nowotwór...'.
Po tej wymianie zdań,gdy zostałam sama na sali,ciagle huczały mi w głowie te słowa-Rak,rak,rak...mam raka...mam nowotwór...będę łysa,jak ja to wytrzymam,czy ja tow ogóle wytrzymam?

Cóż,tak to było.Było i się skończyło,skończyło się użalanie,i w końcu wzięłąm się w garść.Dokopałam temu raczyskowi.Wyrzuciłam go z mojego gardełka.A kysz!
Nie mam sie co łudzić,że kiedyś zapomnę o tych przejściach,bo wiem że taka pieczątka z tamtych dni zostanie na zawsze.

Ah...rok temu poznałam Adasia,kochanego,dobrego Adasia o złotym serduszku.
Podbudował mnie,pomógł się podnieść.
A za dwa miesiące minie rok,jak jest daleko...Tam,gdzie być może jest lepiej...
Przecież ja go tak dobrze pamiętam...I nie tylko jego.
Rok...To dużo,a jednak mało.
Pauliśka. (21:24)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz