poniedziałek, 1 listopada 2010

01 listopada 2010
Święto zmarłych.Zawsze w ten dzień jestem przygnębiona i bliska płaczu.Byłam na cmentarzu u babci,dziadka.Odwiedziłam też grób Asi.
Było mi tak dziwnie...Zawsze 1.listopada jechalam do babci,i to razem z nią szłam na cmentarz do dziadka.A teraz babcię też muszę odwiedzać na cmentarzu.Bardzo mi jej brakuje.Byłam jej najukochańszą wnusią.Znam tyle osób,które po prostu kpią ze swoich dziadków.A ja tak bardzo bym chciała przytulić moją babunię...To już prawie rok,jak jej nie ma wśród nas.
W przyszłym roku,przed świętem zmarłych mam zamiar pojechać na cmentarz do Dawidzia i Adasia.To dość daleko,ale mam taką potrzebę,i z całych sił postaram się to zrobić.Być moze będę już miała wtedy prawo jazdy i auto.

Nie lubię listopada.W zeszłym roku ten miesiąc był strasznie ciężki.Odeszło w nim tyle osób,tyle bliskich i kochanych osób.

Minął już rok,od usunięcia mojego broviaczka.Została po nim tylko blizna,a dokładniej dwie blizny.W tym jedna na szyi,która rzuca się w oczy.No ale co tam,nie będę się głupią blizną przejmować.
Jutro już do szkoły,i cały tydzień sprawdzianów i kartkówek,przeraża mnie to.


Wieczne spoczywanie racz im dać Panie...
Pauliśka. (17:39

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz