czwartek, 17 listopada 2011

17 listopada 2011
Jestem.Odczyt próby tuberkulinowej dobry,nie zaraziłam się gruźlicą.Całe szczęście,ale...Jak zwykle jakieś problemy.Lekarka z DCchP we Wrocławiu powiedziała,że skoro miałam raka to mam "nijaką" odporność i ona mi da lek,ale muszę mieć zaświadczenie onkologa,że mogę ten lek brać.No to lecę do DCO po to zaświadczenie.Złapałam moją Doktor w wyjściu,mówię o co chodzi.A ona odpowiada "no ja nie wiem co to za lek.Nie wiem.Ale chyba nie ma przeciwwskazań".Wypisała mi to zaświadczenie.Zgłupiałam,bo nie wiem co już robić.Skoro nie mam żadnego odczyny po tym zastrzyku,to może nie ma sensu pół roku faszerować się niewiadomo czym?( nazwa leku jest zagadką,nikt nie może rozszyfrować co tam jest napisane".W głowie mi zaświtała myśl,żeby poradzić się mojej kochanej laryngolog.Uparcie przekonałam mamę żeby tam iść.Mimo,że nie byłam zarejestrowana.Ale Pani Doktor oczywiście poświęciła mi chwilkę.Powiedziała,że na poniedziałek postara się dowiedzieć od pulmonologów co będzie najlepsze w moim przypadku.Czy brać te leki czy nie.Uwielbiam tą kobietę.Gdyby takich lekarzy było więcej,było by super.Jak powiedziałam Pani Doktor jak bardzo szanuję jej zdanie,jak jest ono dla mnie ważne i że każdy nowy lek konsultuję z nią to mnie wyściskała i powiedziała,że jestem jej trzecim dzieckiem :))
Cieszę się,że trafiłam na taką Doktor,do której mam zaufanie,która zawsze pomoże,pocieszy.To taki mój laryngolog-onkolog-psycholog :) Nikogo więcej nie potrzebuję.
Cieszę się,że nie zaraziłam się tą gruźlicą.Jakby tak było chyba bym się załamała.Tak się bałam jak rano jechałam na ten odczyt.W drodze słuchałam tego :
 http://www.youtube.com/watch?v=ctmS5XX67Ek  powtarzając sobie w myślach dwa wersy tej piosenki: "I'm Super-girl.
And Super-girls don't cry." :)
Pauliśka. (16:27)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz