poniedziałek, 28 listopada 2011

28 listopada 2011
Nie wiem od czego zacząć.Ostatnio tyle się wydarzyło.Niestety nie były to wydarzenia dobre...
Wspominałam kiedyś o Justynie chorej na białaczkę,która nie chciała się leczyć.Poznałam ją w czerwcu w klinice przy Bujwida.Pielęgniarki poprosiły żebym z nią porozmawiała,przekonała żeby zgodziła się leczyć.Poszłam do niej,porozmawiałyśmy.Była ode mnie o rok młodsza.Miała piękne falowane,długie włosy.Bała się tego,że wypadną.Opowiadałam jej jak to było ze mną,że miałam te same obawy,lęki.Poleciłam sklep z perukami,wysłałam jej zdjęcia z czasu leczenia,bo nie wierzyła że tak szybko odrosły mi włosy.Od tamtego czasu gdy tylko byłam w pobliżu odwiedzałam ją.Pisałyśmy ze sobą i dzwoniłyśmy.Znalazł się dawca,Justyśka cieszyła się że w końcu będzie miała przeszczep...W sobotę tak nagle pojawiła się w moich myślach.Napisałam do niej SMS-a z pytaniem jak się czuje po przeszczepie.Oddzwoniła jej mama.Powiedziała,że Justyna zmarła rano.

Patryka i jego mamę(wspaniałą kobietę!) poznałam w pierwszych dniach na oddziale,zanim jeszcze zaczęłam leczenie.To taki milutki chłopiec młodszy ode mnie kilka lat.Imponował mi swoją siłą,zaciętą walką i tym że był taki uśmiechnięty.Strasznie lubiłam słuchać jak coś opowiada.Miał charakterek-nie dał sobie w kaszę napluć.Był taki silny.Miłość między nim a jego mamą była tak widoczna,było to aż wzruszające.Pierwsze leczenie skończył kilka tygodni przede mną.Później miał nawrót.Ale nawet wznowa nie zmieniła jego nastawienia.Odwiedziłam go kilka razy,walczył twardo.I do końca.Odszedł wczoraj.

Ostatnio wkleiłam w notkę link do strony Oliwierka.Nie znałam go osobiście,ale widziałam kilka razy w klinice jak byłam na kontroli.Taki śliczny chłopiec.Też jest Aniołkiem...

Chce mi się płakać!!!
Tak dużo osób odchodzi.To jest okropne! Z Nas,którzy leczyliśmy się w tym samym czasie i tworzyliśmy "paczkę" zostało już tak niewielu...

Wczoraj minęły dwa lata od śmierci mojej kochanej babci.Minęły też już dwa lata od śmierci Dawidka,Dominika.W środę miną dwa lata odkąd Adaś jest daleko....
Moje Aniołeczki Kochane,na zawsze w serduszku...

Jutro mama dzwoni pytać czy jest wynik rezonansu.Zżera mnie strach.Bo jak tu się nie bać?
Pauliśka. (16:17)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz