wtorek, 17 kwietnia 2012

17 kwietnia 2012
Zaniedbuję ostatnio blogi mych wspaniałych internetowych znajomych, nie piszę komentarzy, ale czytam. Nie umiem Was nie czytać. Sytuacja poprawi się po maturach. Pod koniec tygodnia zaczynam do nich ostre przygotowania. Teraz za bardzo nie było jak, bo oczywiście musieli nas zasypywać sprawdzianami, kartkówkami...Ach,szkoda słów. Mam pół prezentacji maturalne,drugie pół (mam nadzieję) do weekendu też się pojawi. Cud się zdarzył w czwartek. Ja- "geniusz matematyczny" zdałam próbną maturę z matmy! Uwaga: na 42%. Wiem, ogólnie to nie jest wynik którym można zaszpanować, ale dla mnie to szczyt marzeń! Żeby tak zdać tą prawdziwą maturę...
Przynajmniej matematyczka nie obniży mi oceny końcoworocznej, bo zapowiedziała że jak ktoś tej próbnej matury nie napisze na min.25% ma ocenę obniżoną. Więc prawdopodobnie będę miała trójeczkę na koniec. Też nie ma się czym chwalić, ale zważając na moją zdolność matematyczną jest dobrze :) Zła jestem, że mam na koniec tróję z historii, ale było ciężko w tym roku z tym przedmiotem. Zaważyło też na tym w pewnym stopniu moje nastawienie-wolałam skupić się na WOS-ie,który zdaję na maturze, zamiast na historii. Za to z pozostałych przedmiotów czwóreczki i piąteczki (tych oczywiście ciut mniej :)). Już niedługo koniec roku szkolnego. W następny piątek będę już absolwentką LO. Z jednej strony mam dość niektórych nauczycieli,rannego wstawania,późnych powrotów...z drugiej będę tęsknić za ludźmi z klasy.
Jak zdam maturę zapisuje się na prawo jazdy. Będę kierowca-rajdowca ;]

Dziś dość ładna pogoda w porównaniu do tej z ostatnich dni. Niestety ja jestem inna i wydaje mi się że na zmianę pogody źle reaguję. Jakiś czas temu jak zrobiło się nagle ciepło dostałam męczący kaszel,jeszcze bardziej ropny katar i ból gardła. Dziś to samo. Kaszlałam całą noc, gardziołko piecze,szczypie. Katar brzydki,ropny. Nos zatkany.
Jutro wolne od szkoły,lecę do lekarza wypełnić kartę do zdrowia do szkoły,bo trzeba taką na koniec donieść.Może mi coś przepisze na ten kaszelek. Negatywnym aspektem jest to,że moja  dr rodzinna jest na dłuższym zwolnieniu i muszę iść do lekarza,który jak zachorowałam "leczył" mnie na nadwyrężony  mięsień na szyi. Mam wobec niego negatywne odczucia,ale co tam. Pokaże mu,że mnie jednak ktoś wyleczył.Ale nie na nadwyrężony mięsień i nie aerozolami na obolałe mięśnie i masą antybiotyków.
Pauliśka. (18:38)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz