Niesamowite, jak można się przyzwyczaić do kogoś w tak krótkim czasie, w jakim ja tak zżyłam się z Adasiem. Brakuje mi jego uśmiechu, brązowych oczu, rozśmieszania i tego jak mówił do mnie "Panna Mhy".
Ciekawa jestem czy do tej pory bylibyśmy takimi dobrymi kumplami, czy nadal byśmy się tak dobrze dogadywali, oglądali kilka razy "Uwierz w ducha", i słuchali non stop Myslovitz.
Jedno jest pewne- ta znajomość na długo wryła się w moją pamięć.
Zima, zasypało trochę, śnieg skrzypi pod butami. Zdecydowanie wolę słonko.
Życzę Ci tylko pięknych snów.Paulisiu.
OdpowiedzUsuńOstatnio jestem ciągle na fazie Myslovitz...
OdpowiedzUsuńPięknych snów Ci życzę :*
Paulinko,
OdpowiedzUsuńsamych pięknych snów Ci życzę; jednocześnie zdaję sobie sprawę, że takie sny nie są wcale łatwe. Ja również coś takiego, co jakiś czas miewam. Jestem z Tobą, kochana. Trzymaj się.
Śliczne zdjęcie wstawiłaś na nagłówek bloga ;)