wtorek, 27 lutego 2018

Pół roku.

Jutro minie pół roku od trafienia na oddział Instytutu Onkologii w Gliwicach. Ciężko w to uwierzyć, czuję się jakby to było wczoraj. Bardzo szybko minął ten okres. I ja zrobiłam duże postępy, z których chyba nie do końca zdaję sobie sprawę. Ciągle uważam, że to wszystko za mało i może być lepiej. Bezpośrednio po wyjściu ze szpitala mówiłam bardzo niewyraźnie, a wypowiedzenie każdego słowa sprawiało duży ból. I fizyczny i psychiczny. Nie mogłam się pogodzić z tym, że ja - nauczycielka pracująca głosem, teraz nie potrafię zrozumiale wydusić z siebie nawet kilku słów.
To samo było z jedzeniem i piciem. Problemy z gryzieniem i połykaniem.
Pokarm i napoje lądujące w buzi wylatywały nosem.

Przeszłam wiele godzin ćwiczeń i rehabilitacji, i tych w pojedynkę i z neurologopedą. Trafiłam na bardzo sympatyczną Panią, która jest świetnym specjalistą w swoim fachu. Dużo jej zawdzięczam. Choć nie wszystkie ćwiczenia były łatwe i bezbolesne, przyniosły dobre rezultaty. Wymawiam wszystkie głoski, jem i piję wszystko bez problemu. Chciałabym oczywiście żeby było jeszcze lepiej, ale muszę nauczyć się cieszyć tym co jest. Chyba rzeczywiście jestem dla siebie zbyt wymagająca. Nadal pracuję nad pobudzeniem nerwów twarzowych, bo ucieka mi dolna warga. Mięśnie ramion i szyi są lekko przykurczone i ograniczają ruchy. Wykonuję ćwiczenia rozciągające. Staram się na tyle ile mogę. Nie jest łatwo, ale idę do przodu.

Od pierwszego leczenia minęło prawie 9 lat, przez ten czas wróciłam praktycznie do pełnej sprawności. A teraz znów czuję ograniczenia i dyskomfort. Myślę, że ktoś kto nie był w podobnej sytuacji, nie jest w stanie zrozumieć jak to jest. I niestety spotykam się czasem z takim niezrozumieniem.

Wczoraj byłam w DCO na opatrunku. Rana na nodze w końcu się goi. Myślę, że jeszcze troszkę 
i całkowicie przestanie się z niej sączyć. Zawsze mogę liczyć na fachową pomoc ze strony DCO. Nigdy nie zostałam sama z problemem. Pani, która robi mi opatrunki ma po prostu złote rączki. W kilka tygodni wyleczyła ranę, którą chirurg bez żadnych rezultatów leczył mi ponad trzy miesiące.

Byłam też w Przylądku Nadziei, odwiedzić moją Ulubioną Doktor. Miło było się spotkać i pokazać, że mimo kilku upadków znów powstałam. :)





Większość postów w ostatnim czasie pisałam używając telefonu. Dopiero dziś zobaczyłam, jak fatalnie wygląda przez to formatowanie w wersji komputerowej. Chciałam to poprawić, ale jakoś nie wychodzi. Nie jestem chyba zbyt dobrym specjalistą od spraw technicznych.

5 komentarzy:

  1. Jesteś silna i dzielna!!! Życzę dużo radości i ciepła! Pozdrawiam, Aneta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam kciuki. Dużo zdrówka.

    A te poprawki to prosty zabieg. Ustaw kursor np. przed i, i daj backspace.Powinno pomóc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślałam, że to proste. Ogólnie wiem jak robić takie poprawki. Przed dodaniem posta, w edytorze wszystko jest łądnie. Dopiero po dodaniu tekst się tak brzydko rozjeżdża.

      Usuń
  3. Trzymaj się mocno, zdrowia życzę

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest bardzo dobrze, a Ty jesteś niesamowita :)

    OdpowiedzUsuń