poniedziałek, 6 października 2025

Wróciłam...

 Nie zdawałam sobie sprawy, że tak dawno się tu nie odzywałam...

W komentarzach pisałam, że niedługo się odezwę, ale przez jakiś czas miałam tu jakiś problem techniczny i ciągle "wyrzucało" mnie z profilu.


Jeśli chodzi o to co u mnie - niewiele się zmieniło. Chociaż...jak mam być obiektywna, to chyba jest nawet ciut gorzej z moją kondycją psychiczną. 

Ciągle walczę sama ze sobą, chcę się jakoś podnieść ale słabo mi to idzie. Broniłam się tyle czasu przed wsparciem farmakologicznym, ale ostatecznie za niecałe dwa tygodnie mam wizytę u psychiatry. Popchnęła mnie do tej decyzji bardzo ważna dla mnie osoba. Niedawno byłam w DCO u pani psycholog i pomyślałam, że odwiedzę Przylądek Nadziei i moją Kochaną Panią Doktor. To właśnie ona konkretnie i stanowczo mnie do tego nakłoniła i "dała kopniaka". Potrzebowałam tego spotkania, już od jakiegoś czasu mnie tam ciągło, tylko nie mogłyśmy się zgrać. Jak ja byłam we Wrocławiu i miałam czas na odwiedziny, to Pani Doktor akurat nie było. Przy okazji spotkałam się też z drugą ulubioną Panią Doktor, która mimo upływu czasu nadal mnie pamiętała i bardzo się ucieszyła, że mnie widzi. Zaprowadziła mnie jeszcze do kilku lekarzy i były to bardzo miłe spotkania. Łezka w oku się zakręciła. 


W ostatnich miesiącach miałam wyjątkowo dużo wizyt lekarskich. Wylądowałam nawet na SOR. W lipcu przez ponad tydzień bardzo dziwnie się czułam, miałam zawroty głowy, problemy z równowagą i ogólnym osłabieniem. Czułam się jakbym bez przerwy miała napad padaczkowy. Bałam się wyjść z domu, bo ciężko było mi iść prosto bez chwiania się. Bardzo mnie to niepokoiło, więc zgłosiłam się na SOR, głównie po to aby zrobić TK głowy. Na szczęście nic podejrzanego tam nie wyszło. Później skonsultowałam się z moją panią neurolog, która stwierdziła, że mogłam mieć tak przez napięcie mięśni szyi, które były twarde jak skała. Jedna moja tętnica szyjna jest mocno zwężona, a takie napięcie mogło powodować słabsze przepływy. Dostałam też zalecenie aby zrobić próbę tężyczkową. Wyszła dodatnia, więc na listę moich dolegliwości mogę jeszcze wpisać tężyczkę. Zrobiłam wszystkie badania krwi: wapń, fosfor, potas, magnez, PTH. Wszystko mieści się w normie, więc skąd to? Pani Doktor powiedziała, że najpewniej ze stresu i nerwów. I też naciskała na wizytę u psychiatry. 


Mam stany depresyjne, nie chcę już oszukiwać samej siebie, że tak nie jest. Składa się na to wiele spraw, ale nie będę ich tu poruszać dziś, bo od razu bierze mnie na płacz, a nie chcę ryczeć. Obecnie mam jakąś infekcję, biorę silny antybiotyk. Mam uciążliwy katar, zatkany nos, kaszel. Gorączka na szczęście minęła, ale czuję osłabienie. 


Za jakiś czas może napiszę o tym co mnie męczy...

poniedziałek, 3 marca 2025

32

Wczoraj skończyłam 32 lata. Jaka ja już jestem stara! 

Mogę teraz powiedzieć, że moje chorowanie zaczęło się równo pół życia temu. Miałam 16 lat. 

Jejku, ile to już czasu... Nie dociera do mnie, że pierwszy raz trafiłam na onkologię 16 lat temu. Wydaje mi się, że to było tak niedawno...Tak dobrze to wszystko pamiętam. 


Dziś byłam na endoskopii, bo od około trzech tygodni mam bardzo zatkany nos i częste krwawienia. Pani Doktor nie zauważyła nic mocno niepokojącego, ale mam się jeszcze pokazać za miesiąc. Dziś nawet inhalacja i próba odessania  "glutów" nie pomogła. Mam pełno wydzieliny, lekki stan zapalny. Teraz jestem zasmarkana i ciągle kicham. Pani Doktor musiała psiknąć mi znieczulenie, bo inaczej nie dałabym rady.

W lutym byłam u hematologa na kontroli po ostatnim wlewie żelaza. Pan Doktor był zachwycony moimi wynikami, wszystko poszło ładnie w górę. Ferrytynę miałam nawet leciutko ponad normę, a przed wlewem była mocno poniżej. Cieszę się, że w końcu udało się znaleźć sposób na moją "żelazooporność". Tyle lat przecież różnymi suplementami, w tym też lekami na receptę walczyłam o podniesienie żelaza i hemoglobiny z zerowym skutkiem.  

Jutro muszę iść do laboratorium, bo bardzo często mam drganie oka i skurcze stóp i dłoni. Dostałam skierowanie na przebadanie poziomu magnezu i kortyzolu. Zrobię też pakiecik tarczycowy, bo dawno nie badałam. Może to moje ogólne osłabienie to efekt szalejących hormonów. Znów zaczęły mi też mocniej wypadać włosy, więc możliwe, że tarczyca znów się buntuje. 

Przebadamy, zobaczymy. 

wtorek, 28 stycznia 2025

Jest okej!

Tydzień temu byłam w DCO odebrać wynik rezonansu. Na szczęście wszystko jest w porządku. Muszę jeszcze umówić się na endoskopię. W lutym mam wizytę na hematologii, zobaczymy jak tam moje żelazo się miewa.  Przed rezonansem robiłam morfologię, wtedy hemoglobina wynosiła 12,6! Dla mnie to wynik rewelacyjny, wlewy dożylne jednak działają. Ostatnio nawet Pan Doktor powiedział, że jest zadowolony z efektów. Swoją drogą - przesympatyczny człowiek! Mam w tym wszystkim szczęście, że większość specjalistów, do których trafiam to bardzo empatyczni i zaangażowani ludzie.