Nie zdawałam sobie sprawy, że tak dawno się tu nie odzywałam...
W komentarzach pisałam, że niedługo się odezwę, ale przez jakiś czas miałam tu jakiś problem techniczny i ciągle "wyrzucało" mnie z profilu.
Jeśli chodzi o to co u mnie - niewiele się zmieniło. Chociaż...jak mam być obiektywna, to chyba jest nawet ciut gorzej z moją kondycją psychiczną.
Ciągle walczę sama ze sobą, chcę się jakoś podnieść ale słabo mi to idzie. Broniłam się tyle czasu przed wsparciem farmakologicznym, ale ostatecznie za niecałe dwa tygodnie mam wizytę u psychiatry. Popchnęła mnie do tej decyzji bardzo ważna dla mnie osoba. Niedawno byłam w DCO u pani psycholog i pomyślałam, że odwiedzę Przylądek Nadziei i moją Kochaną Panią Doktor. To właśnie ona konkretnie i stanowczo mnie do tego nakłoniła i "dała kopniaka". Potrzebowałam tego spotkania, już od jakiegoś czasu mnie tam ciągło, tylko nie mogłyśmy się zgrać. Jak ja byłam we Wrocławiu i miałam czas na odwiedziny, to Pani Doktor akurat nie było. Przy okazji spotkałam się też z drugą ulubioną Panią Doktor, która mimo upływu czasu nadal mnie pamiętała i bardzo się ucieszyła, że mnie widzi. Zaprowadziła mnie jeszcze do kilku lekarzy i były to bardzo miłe spotkania. Łezka w oku się zakręciła.
W ostatnich miesiącach miałam wyjątkowo dużo wizyt lekarskich. Wylądowałam nawet na SOR. W lipcu przez ponad tydzień bardzo dziwnie się czułam, miałam zawroty głowy, problemy z równowagą i ogólnym osłabieniem. Czułam się jakbym bez przerwy miała napad padaczkowy. Bałam się wyjść z domu, bo ciężko było mi iść prosto bez chwiania się. Bardzo mnie to niepokoiło, więc zgłosiłam się na SOR, głównie po to aby zrobić TK głowy. Na szczęście nic podejrzanego tam nie wyszło. Później skonsultowałam się z moją panią neurolog, która stwierdziła, że mogłam mieć tak przez napięcie mięśni szyi, które były twarde jak skała. Jedna moja tętnica szyjna jest mocno zwężona, a takie napięcie mogło powodować słabsze przepływy. Dostałam też zalecenie aby zrobić próbę tężyczkową. Wyszła dodatnia, więc na listę moich dolegliwości mogę jeszcze wpisać tężyczkę. Zrobiłam wszystkie badania krwi: wapń, fosfor, potas, magnez, PTH. Wszystko mieści się w normie, więc skąd to? Pani Doktor powiedziała, że najpewniej ze stresu i nerwów. I też naciskała na wizytę u psychiatry.
Mam stany depresyjne, nie chcę już oszukiwać samej siebie, że tak nie jest. Składa się na to wiele spraw, ale nie będę ich tu poruszać dziś, bo od razu bierze mnie na płacz, a nie chcę ryczeć. Obecnie mam jakąś infekcję, biorę silny antybiotyk. Mam uciążliwy katar, zatkany nos, kaszel. Gorączka na szczęście minęła, ale czuję osłabienie.
Za jakiś czas może napiszę o tym co mnie męczy...
Hej, cieszę się, że napisałaś :) Zaglądam do Ciebie od początku bloga.
OdpowiedzUsuńZe swojego doświadczenia mogę napisać, żebyś nie bała się leków od psychiatry. Koniecznie powiedz jeśli masz co do nich jakieś obawy. Przygotuj się na co najmniej miesiąc dziwnych objawów ubocznych, ale uwierz mi- to minie i będzie coraz lepiej. Ja też długo wzbraniałam się przed wizytą u psychiatry i teraz żałuję, że nie poszłam wcześniej. Na początku nie będzie lekko, ale z biegiem czasu się poprawi. I najważniejsze- uwierz, że antydepresanty naprawdę zmienią życie na lepsze. To jest zupełnie inna jakość życia, pomimo że czasem też możesz mieć gorsze dni. Ale i tak są one lepsze od tych złych dni z depresją i lękami...
Czy możesz chodzić na fizjoterapię na masaże? Odpowiednie rozluźnienie pozbijanych mięśni przynosi dodatkową ulgę i jak mawia moja psychiatra- warto robić dla siebie więcej, pójść na masaż, do fryzjera, do kosmetyczki- to wszystko wspomaga leczenie :*
Trzymam za Ciebie mocno kciuki i że wszystko będzie dobrze :)