czwartek, 8 kwietnia 2010

07 kwietnia 2010
Miałam dzisiaj totalnego pecha.Wstałam o tej 6 rano, pojechałam do tego Wrocławia,poszłam do Dolnośląskiego Centrum Onkologii.Wszystko ładnie,pięknie.Pani doktor radiolog 'przysłodziła'  mi,
że pięknie wyglądam,że wcale nie widać po mnie że mam za sobą tak ciężkie przejścia...No i wszystko było by super.Ale oczywiście zawsze muszą być jakieś komplikacje.Czekałam na poczekalni na ten rezonans,trwało badanie jakiejś pani.Nagle wyszła lekarka i mówi,że bardzo jej  przykro ale aparat się zepsuł,i wszystkie dzisiejsze rezonanse są odwołane,bo to jakaś poważna awaria.Faaajnie.Na darmo jechałam.No ale przynajmniej zapytałam o leczenie zębów.I niestety musi minąć co najmniej rok od zakończenia radioterapii,żeby móc leczyć kanałowo.Inaczej może dojść do martwicy żuchwy.Ale za to mogę już powoli zaczynać jeść owoce i pić soki ;) w sumie to już w święta zjadłam kawałeczek pomarańcza i nawet buzia mnie nie piekła.
13.kwietnia ( przynajmniej dobrze,ze nie w piątek) mam endoskopię.A rezonans?nie mam pojęcia na kiedy mnie 'wcisną'...
Byłam taka wkurzona,na ten rezonansowy aparat,że masakra.Ale później mi przeszło i zaczęłam zarzucać żartami,aż nawet mamę rozśmieszyłam.;) w końcu mama zawsze powtarza że trzeba cieszyć się życiem,to się cieszę...
Pauliśka. (21:11)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz