niedziela, 8 grudnia 2013

Endoskopia.

Ciężka była dla mnie ta wizyta. Rano zanim pojechałam leciała mi krew z nosa-a to nie jest dobry znak. Opętały mnie jakieś czarne myśli. Siedząc na poczekalni przez głowę przeleciał mi kilka razy pomysł, żeby wyjść i jechać do domu. Tak się bałam. W Medicusie poczekalnia jest przesycona zielonym kolorem, zielone ściany, krzesła i inne dodatki. Zielony to kolor nadziei, a moja nadzieja w to że jest dobrze, wtedy wyparowała. Gdy weszłam do gabinetu i usiadłam na fotel do badania, zaszkliły mi się oczy. Chciało mi się tak ryczeć, ale się powstrzymałam. Dzięki Pani Doktor, która jak zawsze wykazała  się profesjonalizmem badanie przebiegło bez problemów i nadzwyczajnie szybko. Okazało się, że moje obawy były zbędne-wszystko w porządku, nawet lepiej niż ostatnio. Nie wiem, skąd wziął się wtedy u mnie ten atak paniki. Czasami ten strach mnie przerasta, ciągle się stresuję, boję, martwię każdym bólem. Nie mogę wyładować z siebie tych nerwów i obaw, często odreagowuję na moich bliskich. Jak już zbliżają się jakieś badania albo odbiór wyników, jestem kłębkiem nerwów. Minęły już cztery lata, myślałam że z biegiem czasu ten niepokój się zmniejszy. A jest odwrotnie. Boję się coraz bardziej. Bo jest tak dobrze, że nie zniosłabym tego, gdyby to teraz zostało zniszczone. A gdyby rak wrócił, zniszczył by wszystko co do tej pory osiągnęłam.

W piątek jeszcze DCO, mam nadzieję, że wyzdrowieję. Dopadło mnie przeziębienie.

7 komentarzy:

  1. Kochana, wszystko jest dobrze!
    Nie będzie nawrotów. Rozumiesz? Nie będzie! Ja mu nie pozwalam! Zobacz, to już cztery lata. Nie ma czego się bać. Jesteś silna i już Cię nie dopadnie.
    Pozdrawiam,
    Maryśka

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej Paulisiu jest dobrze i będzie!!!
    Ale rozumiem Twój strach i bardzo Ci współczuję... teraz już o tym nie myśl, masz dużo czasu do następnego badania.
    To w końcu minie, ale widocznie potrzebujesz więcej czasu... przytulam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Paulisku,
    kurcze, jak Ty dobrze oddajesz to, co ja czuje, gdy moja corka czeka na wyniki i jedzie na badania. Teraz - prawie 7 lat po przeszczepie - jest juz ciut lepiej. Ale nadal jest ta niepewnosc, ten paralizujacy strach, to drzenie serca. Ilez ludzi musi to przezywac ciagle i ciagle przy kazdym badaniu i przy kazdym pogrorszeniu stanu zdrowia. Trzymaj sie dziewczyno! Zycze duzo sily, sukcesow w zyciu i spokoju, spokoju...Nie mysl za duzo:))
    pozdrawiam
    ula

    OdpowiedzUsuń
  4. Od operacji mojego synka mija 4,5roku. Od zakończenia chemii 4 lata minęło. Ma teraz 6,5roku i czuje się świetnie. Miał RMS embryonale-wielki guz... Jeżdżę z nim na kontrolę do Wrocławia co parę miesiecy. Zawsze przed badaniem się okropnie boję...ale się opanowuję, bo co mam za wyjście. Na badaniu jest ok. A potem-kiedy są wyniki i mówią że jest dobrze to...płaczę. Z ulgi? nie mogę się opanować. Tak co kilka miesiecy od ponad 4 lat. I jest coraz gorzej ze mną. Czasem myślę że tyle czasu jest dobrze, a ile jeszcze bedzie dobrze. Głupie myśli, wiem...

    OdpowiedzUsuń
  5. ;)))) gratuluję!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się , że jest wszystko dobrze! i będzie nadal dobrze napewno :) A co do strachu to jest normalne, zawsze się boimy że a nóż coś będzie nie tak...ale Ty już tyle przeszłaś i teraz będzie tylko lepiej! :* Ja sama perzed badaniami zawsze mam takiego stresa, że też czsami mam ochotę się wycofać ale trzeba walczyć i iść do przodu. Trzymam za Ciebie kciuki i wiem że będzie nadal dobrze, baa będzie jeszcze lepiej :) Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Super, bardzo się cieszę dzielna dziewczyno!!!!

    OdpowiedzUsuń