środa, 17 maja 2017

Ciężko...

Od soboty jestem juz w domu. Przez te dni jakoś się trzymałam, a dziś od samego rana nie daję sobie rady. Mam pretensje do całego świata. Dlaczego to znowu ja? Dlaczego nie mogę w końcu zacząć normalnie i szczęśliwie żyć i planować przyszłość? Rozkleiłam się totalnie i płaczę odkąd się obudziłam. Ledwo zarówno ja jak i moi bliscy zdołaliśmy się otrząsnąć po wydarzeniach związanych z krwiakiem, a tu znów kolejna kłoda pod nogi.
Wynik badania  histopatologicznego będzie prawdopodobnie w piątek. Niestety ja nie mam złudzeń, że stanie się cud i nie jest to rak. Rezonans to dokładnie pokazał.  Zmiana ulega wzmocnieniu kontrastowemu i wykazuje ograniczenie dyfuzji, co świadczy o złośliwości.
Wycięty został migdał z guzem, ale pod nim i na podniebieniu został ten naciek. Moja Doktor wspominała o operacji na chirurgii szczękowej.  Jest to jedyna alternatywa. Przecież ja nie mogę mieć już standardowego leczenia radioterapią i chemioterapią.  I chyba ta świadomość najbardziej mnie dołuje.
Wiem, że tylko narzekam, poddaję się i nie przypominam dziewczyny, która tak dzielnie walczyła kilka lat temu. Źle mi z tym, ale ciężko mi wykrzesać z siebie siłę.
Moje samopoczucie też przyczynia się do mojego nastroju.  Bardzo boli mnie buzia. Co kilka godzin biorę na przemian ketonal, tramal i paracetamol.  Ciężko mi się mówi, jeszcze ciężej je i pije. Jem same płynne, miksowane jedzonko. Czuję, że już kilka kilogramów poszło w dół.
Muszę się wziąć w garść. Dla siebie, dla mojej rodziny, narzeczonego, przyjaciół. Muszę, ale to takie trudne.


17:00

Dzwoniła Pani Doktor. Jest wynik. Nie jest dobry. Mam jutro jechać po niego i musimy zacząć działać.

9 komentarzy:

  1. A radioterapia cyber nożem?Ale to dopiero jak się potwierdzi wynik.A teraz spróbuj myśleć pozytywnie,wiem,ż ciężko...Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piekna dziewczyno, nawet nie probuje sobie wyobrazic co czujesz. Gdyby tylko mozna bylo Cie jakos pocieszyc. Czasami wydaje mi sie, ze los jest nam dany juz w momencie urodzenia. Przytulam mocno.

    OdpowiedzUsuń
  3. Operacja to też forma leczenia, byłoby wspaniale, gdyby udało się ją przeprowadzić w sposób radykalny. Nie jestem specjalistą, ale nie wierzę, że nie ma innych metod leczenia. Jeśli nie w Polsce to za granicą. Zawsze musi być jakaś możliwość! Nie martw się tym, że "tylko narzekasz", masz pełne prawo odczuwać negatywne emocje, sytuacja jest trudna i nikt nie może (a przede wszystkim Ty sama), wymagać od Ciebie stalowych nerwów i wiecznego bycia dzielną. Czytam Twój blog od bardzo dawna i od dawna imponujesz mi swoją postawą wobec trudności, które Cię spotykają (ale nie tylko tym), ale nie ma nic złego w tym, aby pozwolić sobie na chwile słabości. Bardzo Ci kibicuję, myślę o Tobie każdego dnia i wierzę w szczęśliwe zakończenie tej historii. Skup się na sobie, dbaj o siebie i pamiętaj, że nie jesteś sama.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest Pani bardzo dzielna w sytuacji, w której się Pani znalazła. To bardzo niesprawiedliwe, bo jest Pani bardzo młoda. Ja zachorwałam na raka w wieku 34 lat i bardzo ciężko psychicznie to przechodziłam, bo miałam wtedy5-letnie dziecko.Udało się- syn ma już 23 lata. Mocno trzymam kciuki- po burzy znów zaświeci słońce, czego życzę Pani z całego serca

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam od dłuższego czasu twojego bloga i jestem pod wrażeniem jak dzielnie znosisz wszelkie problemy medyczne.Trzymam za Ciebie kciuki i nie poddawaj się.

    OdpowiedzUsuń
  6. Daj znać jaki jest plan dzialania. Trzeba ubić dziada!

    OdpowiedzUsuń
  7. trzymam kciuki, będzie dobrze

    OdpowiedzUsuń
  8. Wcale Ci się nie dziwię, że jesteś podłamana... :((
    Daj znać jak możesz co lekarz powiedział.
    Wierzę w Ciebie i trzymam mocno zaciśnięte kciuki. :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie poddawaj sie dziewczyno , dasz rade :)!

    OdpowiedzUsuń